Zaskoczeni? Ja byłem dosłownie przez jedną chwilę. Ale im dłużej czytałem doniesienia o najnowszej odsłonie zegarka klasy premium od LG, odnosiłem wrażenie, że to po prostu logiczny krok. Południowokoreański producent jest teraz na fali. Tak, jak Samsung silnie eksploruje rynek wearables swoimi rozwiązaniami, tak LG nie odpuszcza tego segmentu, który pracuje na platformie od Google. Ale teraz coś się zmienia. I dobrze, bowiem LG ma teraz jedyną – i być może niepowtarzalną – szansę na wypromowanie swojego systemu operacyjnego na rozwiązania ubieralne.
LG Watch Urbane to smartwatch dedykowany osobom, które nie tyle chcą mieć na nadgarstku gadżet, co produkt z wyższej półki. Do tej pory brakowało takiego rozwiązania, a dobrze przyjęty G Watch R, na wzornictwie którego oparto Watch Urbane, tylko zmotywował południowokoreańskiego giganta do wytężonej pracy.
Póki co – oficjalnie – na rodzimym, koreańskim rynku znajdzie się Watch Urbane, który wyprzedza swój pierwowzór o kilka długości. Smartwatch wyposażono we wszystko to, czego najbardziej brakuje fanom wearables w zegarkach z Android Wear (za wyjątkiem Sony SmartWatcha 3 SWR50). LG Watch Urbane ma więc wsparcie dla modułu LTE, będzie można z niego wykonywać połączenia i prowadzić rozmowy bezpośrednio z nadgarstka, pojawi się NFC, WiFi i GPS! Do tego mocniejsza – niemal dwukrotnie bateria, o pojemności 700 mAh!
Niezły zestaw prawda? Procesor będzie ten sam, co w zwykłym Watch Urbane, czyli Snapdragon 400z z 1,2 GHz zegarem. Podobnie z ekran. Ale za to znalazło się więcej pamięci RAM, bo nie 512 MB, a 1 GB, a całość nie pracuje pod kontrolą Androida Wear, jak klasyczny Urbane, ale na dedykowanej platformie od LG! Producent nie podaje, co to za system, ale technologiczne serwisy dość śmiało sugerują, że z pewnością chodzi o WebOS.
Niewątpliwie będziemy mogli zobaczyć podrasowanego Watch Urbane na targach MWC w Barcelonie, które startują już w najbliższy poniedziałek. Nie ulega też wątpliwości, że LG przede wszystkim chce uderzyć w swojego głównego konkurenta, czyli Samsunga i jego Geara S (TUTAJ przeczytacie moją recenzję tego smartwatcha), ma bowiem swoje 5 minut, które od udanych premier smartfonów z serii G2 (recenzja) i G3 (recenzja) stara się jak najefektywniej wykorzystać.
Źródło, foto: androidpolice