Od przybytku głowa nie boli? Zależy od jakiego, a w ostatnim czasie LG dba, żeby wszystko, co zjeżdża z jego taśm produkcyjnych było jak najlepszej jakości. I zdecydowanie bardziej podobają mi się urządzenia, które nie są tylko próbą wypełniania po brzegi półek o budżetowym i średnim zapleczu – wszak konferencja w Nowym Jorku nie byłaby eventem przygotowanym dla przeciętnej linii urządzeń. Zresztą LG nie chce trzymać ani mnie, ani też Ciebie w złudzeniach, chociaż ziarno niepewności wciąż siedzi w ziemi:
Jaki obraz produktu wyłania się z powyższego teasera? Myślę, że takiego, który będzie pozbawiony krawędzi (?), a przynajmniej częściowo. Oprócz tego będzie się to wiązało zapewne z frontową kamerą, albo i nawet dwoma. Pierwsze skojarzenie – stereoskopowe selfie, czyli w trójwymiarze. Co jeszcze? Być może wariacja na temat ekranu krawędziowego, jak ma to miejsce w linii Note i Edge u Samsunga?
[showads ad=rek1]
Ready? Action! – to głos, który słychać z offu, a chyba nie muszę Ci przypominać, że to dość powszechna fraza, charakterystyczna dla reżysera, który rozpoczyna kręcić zdjęcia do swojego najnowszego filmu. Co w związku z tym? Skojarzenie ze smartfonem filmowym może być zbyt odważne, bo w sumie, co miałoby to oznaczać? Jakby nie było – możliwości takie posiada właściwie każda słuchawka, więc nie widzę tutaj nic nadzwyczajnego. Niemniej – skoro Huawei P8 reaktywował efekt malowania światłem, to dlaczego by nie zrobić tego samego z krótkimi filmikami, skoro lawinowo rośnie popularność Snapchata oraz Instagrama.
Inna sprawa, że teaser prezentując dwie frontowe kamerki nawiązuje do smartfona LG V10, który pojawił się w chińskich przeciekach w ostatnim czasie. Wygląda to tak, jakby nowy telefon miał mieć dodatkowy, mały ekran nad właściwym wyświetlaczem. Sęk w tym, że LG wcale nie odkrywa kart na nowo – wcześniej – dobre 5 lat temu, w roku 2010 – na rynku pojawił się Samsung Continuum, który takie rozwiązanie również posiadał i jak widać, nie chwyciło to na tyle, by zrewolucjonizować branżę, a tym bardziej, by doczekać się kontynuacji.
[showads ad=rek3]
Ale czasy się zmieniły. A oznacza to tyle, że coś, co kiedyś wydawało się bez sensu i niegodne uwagi – dzisiaj może chwycić, bowiem postęp technologiczny znacznie się posunął, a producenci smartfonów nie są w stanie wymyślić koła na nowo i – chcąc nie chcąc – skazani są na eksplorowanie nowych obszarów w terenie, który został już sto razy przekopany we wszystkie strony.
LG ma za sobą świetnego, udanego flagowca G4 (TUTAJ nasza recenzja). Oprócz tego kontynuują swoją drogę z telefonem z zakrzywiony ekranem, czyli modelem G Flex 2. Wprawdzie dostał w czasie testów u mnie baty, ale dowiedziałem się krótko po opublikowaniu recenzji, że jego problemy z wydajnością były wynikiem wyłącznie źle zoptymalizowanego softu, który po aktualizacji tchnął nowego ducha w G Flexa 2 i ponoć większość moich pretensji nie ma już znaczenia.
[showads ad=rek2]
W każdym razie LG próbuje wysondować rynek modelem, kŧóry pokaże 1 października. Na dużym evencie, w kultowym mieście, zaprezentuje kolejny wariant swojego pomysłu na smartfony. Dzięki temu producent ten miałby szansę odświeżać swoje portfolio co cztery miesiące, a nie dwa razy do roku, jak ma to teraz miejsce. Wciąż będzie dzięki temu obecny w branżowych mediach, plotki o nowościach będą rozpalać serwisy technologiczne, a przy okazji sprzedaż cały czas będzie stymulowana rewelacjami na temat najnowszego sprzętu.
[showads ad=rek1]
Czy nie doprowadzi to do kanibalizacji serii G oraz Flex, trudno mi dzisiaj oceniać, ale może to też być remedium na spadający popyt na flagowce, z którym musi sobie radzić chociażby Samsung, w tym celu wypuszczając np. Galaxy S6 Edge Plus. SMartfon z nowymi ficzerami to w moim odczuciu jednak coś lepszego niż odgrzewany, większy kotlet.
Źródło: androidauthority