Nie chcę krytykować, atakować, bić w LG. Nic z tych rzeczy. Jestem właśnie po briefingu prasowym i mogłem obejrzeć, co też LG szykuje na nadchodzący czas i cóż… Producent ten twierdzi (a przynajmniej jego przedstawiciele), że lepiej poczekać na ich bombowe nowości, które mają… nadejść… Szczerze? Patrzę na to, co jest na MWC u LG w roku 2018., czyli najważniejszej imprezie branżowej, i czuję lekki przypał. LG jest moim zdaniem w jakimś dziwnym kieracie. I albo szoruje brzuchem po ziemi, albo faktycznie ma asa (asy?) w rękawie, które wprowadzą jakąś jakość. Tylko jaką? I, czy ktoś z klientów będzie na nich czekać?
Rzecz w tym, że mamy dwa smartfony – K10 i K8, które są telefonami budżetowymi. Żadna z tego średnia półka. Produkty wyceniane poniżej 1000zł. Mocno poniżej 1000zł. A więc będące w ofertach operatorskich za 1pln. Szału nie robią, szkoda na nie wierszówki, co miałem o nich napisać – napisałem TU, nic dorzucać więcej nie mam zamiaru. Bieda z nędzą dla tych, którzy wierzą, że to średniak. Dla reszty szukającej taniego telefonu – polecam rozejrzeć się po Chińczykach. Tyle w temacie.
No dobrze, czyli co dalej? Dalej, jest LG V30S. Smartfon, który prawdopodobnie nie będzie dostępny w Polsce, a jego losy nad Wisłą mają się ważyć jeszcze przez najbliższe dwa tygodnie. Jeśli go nie kupimy w PL, to i o wielkiej stracie nie może być mowy. Ale umówmy się – V30S to słuchawka po mniej niż liftingu. Nawet nie wygłaskana. Za to z pakietem nowości w oprogramowaniu, które mają charakter aktualizacyjny i nie zdziwię się, kiedy zobaczę je w innych telefonach tej firmy. Natomiast sam LG V30, jest smartfonem fantastycznym. Dałem wyraz swojemu zachwytowi w drobiazgowej recenzji (TU do przeczytania), więc to nie jest tak, że nagle zmieniła mi się optyka, update nawet u mnie bardziej pożądany niż sztuczna innowacja. No, ale mamy nowy rok. Nowy czas, nowe rozdanie, najważniejszą imprezę technologiczną tego półrocza, i co? I LG nie oferuje nam w mobile zupełnie nic.
Generalnie krajobraz wygląda tak. W segmencie poniżej tysiąca złotych są u tego południowokoreańskiego producenta dwa do bólu przeciętne smartfony. W przedziale tysiąc/dwa tysiące złotych nie ma absolutnie niczego (no chyba, że ktoś podłączy sobie tutaj LG G6 – TU recenzja). Zostaje półka premium, w której jest zeszłoroczny LG V30, no i teraz zadebiutował V30S, który jest po prostu V30 z kilkoma nowymi opcjami w oprogramowaniu i najpewniej będzie tylko dostępny na wybranych rynkach. Jak sądzisz, jaki może z tego płynąć komunikat? Dla mnie tylko jeden – albo jest trzęsienie na górze w LG, albo zaczną się zaraz masowe zwolnienia i szukanie kupca, albo producent przebudowuje portfolio i wskoczy zaraz na scenę rozrywając koszulę i pokazując piękną muskulaturę, a fani i fanki z wrzaskiem, piskiem i ekscytacją rzucą się na nadchodzące nowości…
Sek w tym, że ten ostatni scenariusz na moje oko, będzie raczej opcją w stylu – kładziemy na stół wszystko co mamy, jak chwyci, to pijemy szampana, jak nie chwyci, to mamy prze…gwizdane… Najdelikatniej pisząc. Druga opcja – patrząc na wyniki w segmencie mobile – jest prawdopodobna, ale za wcześnie na nią. Pierwsza… hmm… wydawałaby się logiczna, bo Samsung, Huawei, Xiaomi, Sony etc. są w niesamowitym natarciu. Tam znajdziesz wszystko – od wyboru do koloru. Od budżetowców, poprzez średniaki, na flagowcach kończąc. Od zetafonów, bo solidnie kosztujące flagowce. A u LG dla odmiany są dwa bieda-budżetowce i jeden (prawdopodobnie nieosiągalny dla większości świata) V30S.
Trochę to smutne. Ale tak to dla mnie wygląda. Pytanie więc, po co LG jest w tym roku an MWC? Dla dwóch słabych tanizn i jednego rodzynka, z którego nic nie wynika?