Muzeum Narodowe w Poznaniu (MNwP) ruszyło w ostatnich dniach z kampanią „Muzeum? Żebyś wiedział” promującą ów instytucję oraz to, co można w tymże muzeum zobaczyć. Filmiki trafiły na YouTube, czyli najlepszą w tej chwili platformę promocyjną, jeśli chodzi o wideo. Są one krótkie, grają dwuznacznościami, może nieco spłycające monumentalną kulturę wysoką, której przyda się czasem od czasu do czasu nieco odkurzenia.
Ale właśnie za ten luźny dystans materiały te spotykają się ze sporą krytyką, bo to za publiczne pieniądze takie gnioty są robione! I ta opublikowana na łamach wydania internetowego Wysokich Obcasów uderzyła mnie w tej chwili najbardziej. Anna Kowalczyk pisze tam m.in. tak:
Miało być dowcipnie, wyszło jak zwykle – drewniane aktorstwo, żarty suche tak, że bolą zęby i rozgrywanie do wyrzygu od nowa tych samych stereotypów w nadziei, że tym razem jednak nie wyjdzie niesmacznie i żenująco (…).
Czytam i czytam, myślę i myślę, no i dochodzę do wniosku, że pani Anna zupełnie zatraciła kontakt z rzeczywistością. Ta w której ona żyje, widocznie nie potrzebuje tego typu materiału. Bo przecież nie do niej jest on kierowany! Przyjrzyjmy się tym czterem filmikom. Każdy z nich operuje nie tyle na stereotypach, co jednak na kodzie, który jest dzisiaj zrozumiały dla tych warstw społecznych, które – jak słusznie pani Anna zauważa w swoim wywodzie – czują się na tyle głupie, że nie chodzą do muzeów, bo nie czują się adresatami, którym te instytucje mogłyby cokolwiek oferować. Pani Anna powołuje się tutaj na raport w ramach programu „Kultura Dostępna” zlecony przez Narodowe Centrum Kultury:
Co jednak ciekawe i być może najważniejsze (również w kontekście nieszczęsnych spotów MNwP), za niezadowalającą i dużo niższą niż średnia europejska obecność Polaków i Polek w muzeach, teatrach i filharmoniach odpowiedzialne jest „w bardzo dużej mierze również odczucie własnego statusu jako nieprzystającego do wymagań i oczekiwań instytucji kultury”. Czyli mówiąc po ludzku: poczucie, że są za głupi, nie dość wykształceni i obyci, żeby zrozumieć ofertę tych instytucji. Że nie są dość „ąę”.
Brawo Pani Anno! A zatem mamy klucz w naszych dłoniach do całej zagadki. Trzy z tych filmików mają w chwili pisania tego wpisu po około 14-16 tys. wyświetleń. Jeden ponad 85 tys! Co ciekawe – ten z największym licznikiem – moim zdaniem żongluje doskonale na tym, co znamy w tej chwili z najbardziej rekordowych i dochodowych polskich produkcji, za które odpowiada Patryk Vega. Tępy osiłek, który jednak błyska intelektem, jest dzisiaj w Polsce najlepiej sprzedającym się na wielkim ekranie typem bohatera! Może się to Pani nie podobać, ale – co raz jeszcze podkreślam – to nie Pani jest adresatką tych filmików. Są nimi ludzie, którzy naprawdę wybierają słoneczne popołudnie w galerii handlowej. I nie ma w tym nic złego – niech każdy robi, jak mu się podoba – ale akurat Muzeum Narodowe w Poznaniu stoi w bliskim sąsiedztwie kilku takich galerii, w tym jednej naprawdę blisko zlokalizowanej (w odległości może 200m).
Ale rosnące wyświetlenia to jedno. Rzućmy okiem do komentarzy na YT pod tymi filmami. Oczywiście krytyczne się też trafiają, ale słowo honoru – miażdżąca większość, to pozytywne opinie, gratulujące pomysłu i realizacji. I żeby nie być gołosłownym – oto wycinek spod jednego z filmików. Moim zdaniem dowód niezbity, że pieniądze w błoto wyrzucone jednak nie zostały:
Nie podoba mi się również to, że niczego Pani nie oferuje w zamian. Zero wysiłku – poza typową krytyką – aby zaprezentować, jak to świat zachodni próbuje ludzi do muzeów przyciągnąć. Przypomina mi się tutaj casus z kapitalnego filmu The Square. Tam również – by zachęcić ludzi do wzięcia udziału w nietypowej wystawie/performansie – dyrekcja posługuje się filmikiem, który staje się viralem na YouTube. Konsekwencje są dla dyrektora opłakane, ale efekt jest piorunujący – tytułowy The Square, jest na ustach wszystkich. Muzeum Narodowe w Poznaniu nie wysadza w powietrze dziewczynki, jak w przywołanym filmie, by zwrócić uwagę poznaniaków na to, co mogą znaleźć w muzeum. Ale posługuje się tym, co w tej chwili idealnie jako kod, trafia do zdecydowanie większej grupy społecznej.
Kluczowa jest tutaj gimnastyka, a więc zejście do poziomu odbiorcy. Zejście z piedestałów. Wejście też w bardzo wyjałowioną rzeczywistość, w której nawet ci ĄĘ, którzy gardzą tymi filmikami – sami masowo uprawiają kulturę selfie. Przecież wizyta w muzeum nie odmieni typowego zwiedzającego na tyle, że ten po wyjściu z MNwP przerodzi się w intelektualistę! Bo też nie o to tutaj chodzi. Oferta poznańskiego Muzeum jest przebogata. A stała ekspozycja warta nie tylko jednego sobotniego lub weekendowego popołudnia. Te filmy nie są dla nawróconych, ale dla pogan przeżartych zblazowanym konsumpcjonizmem, którzy często wybierają rozrywkę na YouTube z poziomu własnej kanapy. Ale niech rzuci kamienień pierwszy ten, kto tego dzisiaj nie robi?
Wszystkie filmy do obejrzenia na kanale YT Muzemu w TYM miejscu.