Autorem wpisu jest Krzysztof Bojarczuk, rocznik 1987 – pasjonat fotografii cyfrowej, wizji postapokaliptyc
Premiera nowego smartfona od Google lada moment. Nowy hardware w smartfonie od wyszukiwarkowego giganta z Mountain View ma być godnym następcą Nexusa 4, który swoją premierę niemal dokładnie rok temu. Rok w technologiach to dużo czasu, dlatego tuż przed premierą Nexusa 5 chłodnym okiem spróbuję przyjrzeć się jak radzi sobie oddająca pole, starsza generacja telefonu Google.
Kiedy w zeszłym roku okazało się, że następny smartfon Google’a wyprodukował LG, miałem pewne obawy. Koreański producent w owym czasie nie cieszył się wielkim szacunkiem wśród wielu użytkowników, którzy cenili dużo bardziej chociażby takich graczy jak Samsung. Zastanawiałem się, czy LG podoła tak dużemu wyzwaniu, jakim był Nexus? Pierwsze wrażenia estetyczne (o których za chwilę) sprawiły, że zakochałem się w tym smartfonie. Zapragnąłem go, ale przecież wygląd to nie wszystko, a informacje o kiepskiej dostępności w dalszym ciągu powodowały pewien niepokój.
Dziś jestem szczęśliwym posiadaczem Nexusa 4. Od dobrych pięciu miesięcy służy mi w moim życiu codziennym i w pracy. I choć bardzo sobie chwalę ten telefon, to są rzeczy które mnie w nim irytują, ale kto powiedział że ta miłość musi być łatwa?
Jestem piękny
Tak. Nie boję się napisać, że Nexus 4 to piękne urządzenie. Już przy pierwszym kontakcie sprawia wrażenie solidnego, ale zarazem bardzo smukłego. Choć od frontu to ewolucja w stosunku do poprzedniego modelu Galaxy Nexusa (który był nieco zakrzywiony) to telefon od LG doskonale wpisuje się w moje upodobania estetyczne, nawet dzisiaj, rok po premierze. Przód i tył pokrywa szkło, co nadaje mu wyrazistości i elegancji. Szczególnie dotyczy to tylnej części, na której mieniąca się faktura zdecydowanie nadaje oryginalności.
Jednak takie rozwiązanie ma spory minus. Nie ma marginesu błędu i każdy upadek telefonu może skończyć sie w najlepszym wypadku “pajęczynką”. I choć wstyd nosić taki telefon w siliconowym etui, to jednak wolę zabezpieczyć się przed ewentualną rozpaczą nad uszkodzonym smartfonem.
Jak się okazuje ten dodatkowy wydatek do dobra inwestycja. Mój Nexus spadł mi już 3 razy. Za każdym razem z biurka, na wykładzinę, więc upadek był mniej bolesny, ale nie chcę myśleć, co by się mogło stać, bez mojego ochronnego pancerza ;)
W dobie walki na coraz większe ekrany, Nexus na szczeście nie poszedł tym trendem i utrzymuje doskonałe – wg mnie – proporcje ekranu. Przekątna 4,7 cala jest wygodnym w obsłudze wymiarem. Można spokojnie pracować jedną ręką, choć osoby o mniejszych dłoniach mogą mieć momentami problem. Moja prywatna granica to 5 cali w smartfonie, dlatego ucieszyłem się czytając, że Nexus 5 nie przekroczy tej bariery.
Jestem szybki
Przesiadka z HTC Desire na Nexusa 4 była dla mnie tym, czym dla fana motoryzacji, zmiana ze starego samochodu na sportowy. I choć nigdy nie narzekałem na starego poczciwego Desire, to prędkość i płynność jakie mnie powitały w nowym telefonie były wręcz fenomenalne. Ciężko porównywać oba urządzenia, dzieli je przepaść, jednakże trzymając w ręku Nexusa, nie miałem ochoty wracać do HTC, pomimo że darzę go wielkim sentymentem. Czysty Android plus nowe wnętrzności sprawiają, że Nexus do dzisiaj działa niezwykle płynnie i przyjemnie.
Jasne, przy zainstalowanych 70 aplikacjach, podpięciu 2 kont pocztowych i korzystaniu z niego codziennie, telefon ma prawo zwalniać. Przyznam jednak, że w porównaniu z innymi smarftonami, które są na rynku rok lub nawet mniej, mój Nexus działa od nich o wiele szybciej.
Jednak żeby nie było tak kolorowo, oczywiście zdarzyło się – i z dumą stwierdzam – że udało mi się 2-3 razy “zamęczyć” Nexusa, gdzie przez kilka sekund nie reagował na moje polecenia. Działo się to często przy równoczesnym wykonywaniu wielu zadań, gdzie momentalnie dało się to odczuć pod kątem zwiększonej temperatury baterii. Tu też miłe zaskoczenie, gdyż na co dzień nie czuje się dyskomfortu zbyt wysokiego ciepła na plecach smarfona (testowane bez etui :) ).
Muszę zwrócić uwagę również na brak możliwości rozszerzenia pamięci telefonu o dodatkowe gigabajty. Rozwiązanie przez wielu krytykowane, ale ja uważam że to dobry ruch. Wbudowana pamięć jest szybsza niż zewnętrzna i choć może nie zwracamy na to uwagi, to jednak takie rozwiązanie uważam za dobre, co jeszcze korzystniej wpływa na płynność działania.
Jestem fotografem
Uwielbiam robić zdjęcia i choć mój podstawowy sprzęt do pracy to lustrzanka, to nie zmienia to faktu, że mam potrzebę robienia zdjęć wszędzie i zawsze. Aparatu nie zabieram za każdym razem ze sobą, za to telefon tak, i dlatego pod tym względem mam spore wymagania jeśli chodzi o funkcję robienia zdjęć.
LG wbudował w Nexusa apart o rozdzielczości 8 Mpx. Jednak nie one są tu najważniejsze. Pierwszą podstawową rzeczą, na którą zwracam uwagę to szybkość włączania się aparatu w takich urządzeniach. Ile to chwil umknęło Wam w chwili wykonywania tej czynności? Nexus robi to dość szybko i nie mogę narzekać. Co nie oznacza, że nie może być lepiej ;)
Jeśli chodzi o jakość zdjęć to jestem mile zaskoczony, często zapominam się, które zdjęcia były zrobione zwykła cyfrówką, a które Nexusem. Problem jednak zaczyna się w momencie kiedy brakuje światła. Pojawia się “ziarno”, przez co fotografie zrobione o zmierzchu lub wieczorem nie należą do najlepszych.
Za największy minus uważam szybkość uzyskiwania ostrości. Nexus często nie potrafi szybko wyostrzyć obrazu, często robiąc to po 2-3 razy. Zdarza się, że pierwsze ujęcia są do wyrzucenia właśnie przez to, że są nieostre. Szczególnie nieprzyjemne jest to przy robieniu zdjęć wieczorem, z lampą błyskową. Pod tym kątem porażka.
Pomimo tych wad, cenię sobie możliwość robienia zdjęć Nexusem, robię ich bardzo dużo i jako podręczny zestaw dla niewymagających jest bardzo dobry. Przy napływających informacjach o nowym, jeszcze lepszym aparacie w Nexusie 5, wręcz nie mogę się doczekać kiedy będę mógł go przetestować, szczególnie, że sporo mówi się, że duży nacisk położono właśnie na szybkość ostrzenia.
Jestem głodny
Za największą wadę w moim telefonie uważam baterię. Nie będę ukrywał, że oczekuję od takiego sprzętu dłuższej żywotności. Owszem, jeśli nie używam smartfonu, mam wyłączone WiFi, czy też 3G, to ten może leżeć tak bardzo długo. Jednak Nexusa mam po to by z niego korzystać, bez podłączonego Internetu traci on wiele ze swojej funkcjonalności, więc prawie nigdy nie rezygnuję z połączenia z siecią. Niestety muszę stwierdzić, że przy przeglądaniu stron, czy słuchaniu muzyki ze Spotify, bateria szybko potrafi dać znać, że jest głodna. W efekcie nie rozstaję się z ładowarką i potrafię “dokarmiać” mojego podopiecznego nawet dwa razy dziennie.
I tu kolejny minus…, brak wymienialnej baterii. Nexus to nie mój pierwszy smartfon i dawno pogodziłem się, że trzeba często ładować te urządzenia, ale przy tak zaawansowanej technice, nie wierzę, że nie można by było “upakować” więcej energii.
Związku z tym martwiące są dla mnie informacje o wielości baterii w Nexusie 5 (dla porównania Nexus 4 – 2100 mAh, Nexus 5 – 2300 mAh). Mam tylko nadzieję że wraz z nową wersją Androida KitKat zostanie to bardziej zoptymalizowane i nasze Nexusy jak i inne urządzenia nie będą tak zasobożerne.
Podsumowanie
Uwielbiam swój telefon, pomimo jego wad, ma on zdecydowanie więcej zalet, które sprawiają, że z przyjemnością z niego korzystam. Nie zamieniłbym go na nic innego, co jest dzisiaj na rynku, nie ruszają mnie inne telefony… (poza nadchodzącym Nexusem 5 ;) ).
Z chęcią przesiądę się na kolejną edycję smarftona od LG, tym bardziej, że Koreańczycy bardzo mile mnie zaskoczyli, a wypuszczając szereg bardzo dobrych urządzeń z modelem G2 na czele, sprawili że nie mam już obaw, które miałem rok temu. Co ciekawe pomimo zadowolenia z mojego telefonu, nie będę czuł wielkiej straty przy wymianie na młodszego brata. Z prostej przyczyny. Dostaję to samo, tylko bardziej dopracowane i w innym opakowaniu – taką przynajmniej mam nadzieję.
Czy warto dzisiaj kupować ten smartfon, właściwie w rok po premierze? Tak, bo to wciąż świetny sprzęt, który starzeje się z gracją i łatwo nie ustępuje pola innym rywalom.
Foto: Krzysztof Bojarczuk