Przez cały dzień bombardują mnie doniesienia o nowym iPhone 5S, którego premiera ma się odbyć na specjalnym pokazie 10 września. Do różnych plotek na ten temat podchodzę z dystansem, bo trudno przewidzieć ruchy Apple, a obstawianie nawet pewnych dat w przypadku Apple to zawsze loteria, jednak tym razem informacja sypie się z wielu branżowych serwisów, niekoniecznie typowo plotkarskich. Wygląda, że nie tyle będziemy mieli gorącą sprzętowo jesień, co końcówkę lata.
Mnie jednak bardziej od premiery iPhone 5S intryguje inne pytanie – czy zobaczymy również budżetowego iPhone’a, który po ostatnich przeciekach trafił do sieci z oznaczeniem 5C. Zresztą sformułowanie „budżetowy” pewnie też nie jest tutaj na miejscu. Apple nie wypuści urządzenia, które w przeliczeniu na złotówki zamknie się w cenie pomiędzy 600 zł a 1000 zł. Jeśli już, będzie to średnia półka, czyli cenę w Polsce widział bym na poziomie ok. 2000 zł.
Dlaczego jeszcze mam wątpliwości, co do tej daty? Otóż nie bardzo wierzę, że firma z Cupertino uporała się już z iOS 7 na tyle, by zaprezentować go razem z nowym(i) urządzeniem (urządzeniami). Dlatego bardziej liczyłem na ewentualną premierę nowego sprzętu i softu pod koniec października, czyli idealnie przed najgorętszym okresem zakupowym w roku. Nie wierzę natomiast, że Apple wypuści nowy smartfon jeszcze ze starym systemem operacyjnym.
Nowy iPhone ma mieć lepszy aparat, mocniejszy procesor, a nowością ma być wprowadzenie identyfikacji użytkownika poprzez czytnik linii papilarnych.
Źródło: allthingsd, venturebeat
Foto: thinthe