Dziś wszystko jest lub próbuje być „smart”. Mamy więc mądre telewizory, zegarki, bransoletki itp. Ja co prawda czekam na smart-jedzenie, które będzie się samo nakładać i przygotowywać w sposób odpowiadający naszym gustom, ale to raczej pieśń przyszłości i to zapewne dalekiej. Niedawno natrafiłem na informacje o kolejnej rzeczy, która wyniesie samo mieszkanie w domu, na wyższy poziom. Co powiecie na inteligentne… żarówki?
Nie, nie chodzi mi o oszczędzanie energii, przecież to by było takie proste i przewidywalne, prawda? Również nie mam na myśli tych, które wprawiają nas w określony nastrój. Te bowiem działają jedynie wtedy, gdy faktycznie jesteście w domu. Wiem, jak dziwacznie to brzmi, więc przejdę do sedna – BeON Home to kickstarterowy projekt, który zamieni najstarszy system ochronny w najnowszy, czyniąc z żarówek swoisty odstraszacz złodziei.
Co ciekawe, działanie nie opiera się na odtwarzaniu zaprogramowanych schematów. Korzystając z żarówek w domu, zapamiętują one nasze zwyczaje, i gdy po wyjściu ustawimy odpowiedni tryb, będą zapalać się w sposób imitujący nasze przebywanie w nim. Jak dla mnie – bomba! Prostota połączona z funkcjonalnością.
Zresztą na tym pomysłowe rozwiązania się nie kończą. Nawet jeśli, wg Waszego zachowania, w całym domu jest ciemno, żarówki mogą nasłuchiwać dzwonka do drzwi i zaświecą się. Z kolei jeśli posiadacie również czujnik dymu, BeON Home oświetli Wam drogę, ułatwiając wyjście.
![Funkcje BeON Home - fot. BeON Home](https://90sekund.pl/wp-content/uploads/2014/11/BeON-Home-funkcje.jpg)
Nie ukrywam, że pomysł bardzo mi się podoba, zwłaszcza, że nikt nie lubi być pozbawiony oszczędności życia lub cennych pamiątek. Widzę w tym wszystkim jednak małą niedoróbkę: w mojej rodzinie zdarzył się przypadek włamania gdy domownicy byli w środku, ponieważ złodzieje po prostu wiedzą, że często ludzie zapalają światło, gdy ich nie ma w domu. W tym wypadku akurat się przeliczyli. Nie wiem z kolei, jak faktycznie podziałałoby na ich psychikę zmieniające się oświetlenie, imitujące zwyczaje zamieszkujących.
Ceny również nie zachęcają. Dostępnych jest kilka wersji, w zależności od metrów kwadratowych. I tak, najtańszy zestaw trzech żarówek kosztuje od 199 do 269 dolarów, następnie jest opcja sześciu i tutaj kwota plasuje się w granicach 395-535 dolarów. Wersja Castle, dla największych apartamentów to z kolei 595 – 789 dolarów. Całkiem sporo, choć jeśli weźmie się pod uwagę przydatność, wydatek może się zwrócić.
W naszych realiach jakoś jednak nie widzę tego sprzętu jako systemu alarmowego per se, a raczej dodatkową ochronę. No bo co, jeśli nie uda się oszukać włamywacza? Przecież może postać pod drzwiami po zadzwonieniu i zmyślić jakąś bajkę, gdyby faktycznie ktoś był w domu np. „ulotki roznoszę”. A jeśli nie napotka nikogo, to mimo świateł – droga wolna. Do pełni szczęścia brakuje mi tu jeszcze możliwości nagrywania lub wysłania sygnału na policję, w przypadku wtargnięcia.
![Od prototypu, po efekt końcowy - fot. BeON Home](https://90sekund.pl/wp-content/uploads/2014/11/BeON-Home-prototypy.jpg)
Jasne, zdaję sobie sprawę, że wtedy koszty kupna sporo by podskoczyły, jednak funkcjonalność również. To co mi się jeszcze spodobało to komunikacja przez Bluetooth poszczególnych modułów, które zbierają informacje o naszych domowych zwyczajach oraz możliwość kontroli poprzez aplikację, w której możemy ustawić wszystkie parametry, o których wspomniałem wcześniej.
Jeżeli przemawia do Was taka idea, możecie wesprzeć twórców pod tym adresem. A muszę przyznać, że idzie im całkiem nieźle – zostały jeszcze 43 dni do końca akcji, a już mają prawie połowę i 167 osób, które uwierzyły w sukces produktu. Ja chyba mimo wszystko pozostanę mniej „smart” i dalej będę zamykał potrójne drzwi na kilka zamków, jednak doceniam pomysł i życzę powodzenia!
Źródło: engadget, zdjęcia – oficjalne materiały