Xperia Z5 to najlepszy aparat w wiodących smartfonach, w eleganckiej wodoodpornej obudowie.
Takie pierwsze słowa pojawiają się w oficjalnym komunikacie prasowym Sony. Jej zdecydowana większość poświęcona jest właśnie tej części Xperii i przyznam szczerze – jest to dość odważne. O aparacie we flagowych Xperiach pisałem już nie raz i na pewno dobrze wiesz, że ta funkcjonalność wymaga wiele poprawek ze strony Sony. Sporo wskazuje na to, że przyszedł w końcu czas, by wprowadzić je w życie przy pomocy Xperii Z5. Czytam jednak tą notkę prasową i specyfikację na stronie Sony i niestety nie uwierzę dopóki sam nie przekonam się, kiedy będę w Berlinie (a będę niebawem).
[showads ad=rek3]
Nie oznacza to jednak, że z wielkim pesymizmem podchodzę do sprawy. Wręcz przeciwnie, a nadzieję podsycają we mnie te słowa:
Jest to pierwszy kompletnie przeprojektowany moduł aparatu Sony od czasów Xperii Z1.
I tak sobie pomyślałem – „cholera nareszcie”. Zazwyczaj opierało się to ciągle na tym samym hardware i co gorsza również software, co niestety nie sprawdziło się przy tak silnej konkurencji. Tym razem Sony wyposażył swojego flagowca w najnowszy przetwornik Sony 1/2.3 Exmor RS o rozdzielczości 23MP, a także obiektyw w o przesłonie f/2.0. Otrzymujemy tutaj również bardzo szybki autofocus, którego czas reakcji wynosi zaledwie 0,03 sekundy. Pozwoli to na uchwycenia różnych, szybko dziejących się wydarzeń. Oczywiście Sony zapewnia przy tym rewelacyjną jakość i niesamowitą ostrość. Zapewniani jesteśmy również o lepszej jakości zdjęć nocnych, a także pięciokrotnym zoomie – Clear Image Zoom, który w minimalnym stopniu powoduje utratę jakości fotki. Rodzi się pytanie. Czy to gonitwa za cyferkami, czy rzeczywista zmiana fotografii w wykonaniu Japończyków? Mam nadzieję, że to drugie.
Poza tym nie ma tu spektakularnych nowości. Zaczynając od wyglądu – tutaj już chyba trzeba się przyzwyczaić, że nie ma co liczyć na jakieś odważne decyzje, kończąc na specyfikacji technicznej. Co do tego pierwszego wstrzymam się dopóki centymetr po centymetrze nie obejrzę nowej Xperii. Jeśli chodzi o wnętrzności, to mamy tu Snapdragona 810, 3 GB pamięci RAM, 32 GB pamięci wewnętrznej, rozszerzalnej do 200 GB. Bateria 2900 mAh, która ma starczyć na dwa dni, standardy IP65 i IP68 oraz ekran 5,2 cala w rozdzielczości Full HD. No cóż…, fajerwerków to ja tutaj nie widzę, ale sprzęt z pewnością najwyższa klasa, tak więc co do samego działania, z pewnością nie będę miał żadnych wątpliwości, o takie rzeczy w przypadku Sony mogę być spokojny.
Rodzinę powiększa również model Compact, a więc mniejsza (4,6 cala wyświetlacz), i zarazem trochę grubsza wersja flagowej Xperii Z5. Specyfikacja pozostaje praktycznie ta sama. Zmienia się ilość RAM – 2 GB – wspomniany wyświetlacz i rozdzielczość (tylko 1280 x 720px). Będzie to jednak świetna propozycja dla ludzi preferujących bardziej kompaktowe i wygodniejsze wymiary smartfona. Nie stracą przy tym również na wydajności, a różnica 1 GB nie powinna dawać się aż tak w znaki przy wielu zadaniach wykonywanych z pomocą pamięci operacyjnej.
Kolejną nowością jest Xperia Z5 Premium i to już propozycja dla prawdziwych fanów. Bogatych fanów dodam, ponieważ cena tego modelu ociera się o 4 tysiące złotych. Za co Sony każe sobie tyle płacić? Za wyświetlacz w rozdzielczości 4K, który ma Cię wgnieść w fotel. Przy przekątnej wyświetlacza 5,5 cala oznacza to, że frekwencja ułożenia punktów wynosi – bagatela – aż 806 pikseli na cal! WOW! No tu napiszę bez ogródek – Sony pozamiatał wszystkich, tym bardziej, że jest to na dzień dzisiejszy pierwszy taki smartfon na świecie. Nie mogę się doczekać by zobaczyć to na własne oczy i poczuć jak wyświetlacz w moim Note 4 – który przypomnę ma rozdzielczość 2K – wydaje się prezentować same piksele. Oczywiście są to takie rozdzielczości, że różnice ludzkie oko niekoniecznie musi w pierwszej chwili zarejestrować, ale gwarantuje Ci, że przy dłuższym korzystaniu szybko się przyzwyczaisz i nie zechcesz wrócić do mniejszych wartości.
[showads ad=rek2]
Bateria w tym modelu została oczywiście powiększona i jej pojemność wynosi – 3430 mAh, co również ma przełożyć się na maksymalnie 2 dni działania. Tak przynajmniej można wyczytać na stronie Sony. Ciekaw jestem, jak w praktyce będzie się to przekształcać również na ciepłotę, gdyż sercem smartfona pozostaje tutaj także Snapdragon 810. Zapewne odświeżony, ale zawsze…
Podchodzę do tego z rezerwą, bo nie wiem, czy Sony wyciągnął wnioski z modelu Xperia Z3 Plus (moja recenzja) i poskromił temperaturę w swoim urządzeniu. Jeśli bowiem po np. 30 min. oglądania filmu we wspaniałej rozdzielczości 4K telefon miałby zakomunikować mi, że musi się ochłodzić i go wyłączt, to sam bym automatycznie się mocno zgrzał. ;) Póki co pozostawiam wszelkie słowa pochwał i krytyki do mojej wizyty w Berlinie i stoiska Sony, do którego mam nadzieję się dopchać.
Dodać jeszcze muszę, spinając wszystkie modele, że wyposażone one zostały w technologię Quick Charge 2.0, która pozwala na szybkie ładowanie baterii, a 10 min. na kablu powinno przedłużyć życie naszemu urządzeniu nawet do 5,5 h. Ostatnia spora nowość jak na Sony, to wprowadzenie do swoich najnowszych modeli czytnika linii papilarnych. Zniknął przez to charakterystyczny okrągły przycisk włączania/wyłączania, który towarzyszył nam od lat. Co jeszcze warto zauważyć, Sony dzięki temu jako jedyny producent ma taki czytnik z boku.
OK, a teraz najważniejsze. Dostępność i ceny. Modele Xperia Z5 i Z5 Compact pojawią się w sklepach na całym świecie od października 2015 roku, w cenach odpowiednio – 2999zł oraz 2599zł. Za model Z5 Premium zapłacisz dokładnie 3999 zł, a oszczędności będziesz mógł stracić już w listopadzie, bowiem wtedy wejdzie do sprzedaży.
[showads ad=rek1]
Jakie więc Twoje wrażenia po premierze nowych Xperii?
Źródło, foto: sony