
Jak mówi powiedzenie – jedna jaskółka wiosny nie czyni – ale trudno w tym przypadku powstrzymaćsię od dywagacji. Serwis Patentbolt.com, który śledzi składane wnioski patentowe i dokładnie się im przygląda, trafił na materiał zarejestrowany przez Google, który zawiera opis urządzenia, w które można zadokować smartfona. Tym urządzeniem jest oczywiście notebook. I jak zwykle w takich przypadkach – tylko maleńki krok dzieli nas od spekulacji na temat tego, co Google ma w planach?
Jak wiecie – moim wymarzonym połączeniem jest integracja obydwu systemów: Chrome OS i Androida. Nie ukrywam, że takie rozwiązanie byłoby dla mnie najlepszą opcją. Jeden system na komputerze przenośnym i zarazem w smartfonie, to jeszcze lepsze połączenie możliwości obydwu urządzeń w jeden system aplikacji, z których korzystanie byłoby jeszcze prostsze.
Poza tym to również niesamowicie wiele zalet płynących z zadokowania takiego smartfona w notebooku. I od razu w tym miejscu moje myśli podążają w kierunku pewnej tajwańskiej firmy… Tak, dobrze kombinujecie – to właśnie Asus jest protagonistą na tym polu, a przynajmniej jedynym znanym mi producentem, który z jakimś sukcesem wdraża swoje urządzenia oparte o ten model i rozpowszechnia je na rynku. Mamy przecież Padfony, które trochę różnią się działaniem od tego, które zakłada w swoim patencie Google, ale to już ten kierunek.
Właściwie, mam takie skojarzenie, że tak jak udaje się gigantowi wyszukiwania współpraca z LG przy kolejnych smartfonach Nexus, tak równie dobrze układa się ona z Asusem przy tworzeniu tabletów Nexus 7. Od razu pomyślałem, że to z pewnością ten producent byłby brany pod uwagę przy stworzeniu pierwszej, tak śmiałej hybrydy.

Padfony mają taką wadę, że aby możliwe było korzystanie z tabletu, trzeba wcześniej zadokować w nich smartfona. W pomyśle Google obydwa urządzenia mogłyby pracować niezależnie. Warto dodać, że to nie jedyne opcje i koncepcje na atrakcyjnie zaprojektowany i pomyślany sprzęt. Swój, dość podobny pomysł patentowała Motorola, która wymyśliła Lapdocka. Koncept na ten komputer obrazuje ten wpis.
Czy Google ostatecznie zrobi jakiś użytek z tego wniosku, trudno mi dziś ocenić. W końcu wiele serwisów donosi co chwilę o jakichś patentach, rezerwowanych przez wielkie technologiczne korporacje, chociaż widać, że wykonują one pewne ruchy w tym względzie nieco na zapas. Coś, co dziś wydaje się absolutną mrzonką i dziwacznym pomysłem, już za 10 lat może być na porządku dziennym, a przezorność chroni w tym przypadku przed uciążliwymi procesami patentowymi oraz późniejszym płaceniem nie tylko odszkodowań za ich naruszanie, ale też tantiem z tytułu wykorzystania w swoim sprzęcie.
Wracając jednak do pomysłu zadokowania smartfona w notebooku. O ile na rynku konsumenckim nie widzę dla tego typu urządzenia jeszcze pomysłów, o tyle już w przypadku biznesu zdecydowanie się one zarysowują. Po pierwsze naładujecie po zadokowaniu telefon. Po drugie – nagle zbędne okażą się moduły 3G/LTE, bo będą na wyposażeniu wbudowane razem ze smartfonem.
Po trzecie – w pracy biurowej nie trzeba będzie już sięgać po telefon, który siedząc przy biurku, w laptopie nawiążemy połączenie lub odbierzemy nadchodzące. Pozwoli to na komfortową rozmowę przy biurku bez odrywania rąk od komputera, z wykorzystaniem głośników. Jeśli zdarza się Wam pracować z Excelem i analizować z kimś (wisząc na telefonie) jakieś dane, to wiecie zapewne, jak wielkim byłoby to ułatwieniem. Nie wspomnę już o łatwym przerzucaniu danych pomiędzy smartfonem i laptopem, chociaż w czasach wszechobecnej Chmury trudno uznawać to za mocny argument. Niemniej, byłoby z tym również poręcznie.

Jedno mnie tylko martwi. Jak dalece bylibyśmy w stanie korzystać ze smartfonu, nie myśląc o konieczności zabrania notebooka? Do pracy rozumiem, ale później? Zawsze mam wrażenie, że niektóre twórcze pomysły są stopowane poprzez praktyczne ich wykorzystanie. Tak samo z Asusem Transformerem. Czy rzeczywiście potrzebujemy tą zewnętrzną klawiaturę z wbudowaną drugą baterią wszędzie ze sobą targać? Nie jestem tego taki pewien.
Będący u mnie na stanie Samsung Galaxy Tab 3 8.0 idealnie sprawdza się, jako kieszonkowe urządzenie, które wcisnę właściwie i do spodni i do marynarki, więc kiedy muszę popracować na większym ekranie niż w moim Nexusie 5 (lub akurat testowanym smartfonie), po prostu sięgam po 8-calowego Taba 3. Nie nastręcza on problemów przy przenoszeniu. A notebook, to już co najmniej 10-11 cali, które trzeba w coś włożyć.
Jeszcze jedna myśl, która mnie nurtuje – ale już znacznie przyjemniejsza – dotyczy tego, co to za smartfon znalazłby się w komplecie z takim urządzeniem? Jakiś specjalny Nexus (chociaż, raczej widziałbym coś z linii Android Silver, o czym dość głośno ostatnio)? No i czy stworzyłby go również jeden producent?
Jak widzicie, sporo można wyfantazjować na poczekaniu, a liczą się przecież konkrety, a te są takie, że może powstać z tego patentu zarówno wszystko, jak i nic ;) Cokolwiek to będzie, niewątpliwie zintegruje ze sobą różne środowiska pracy i będzie testować naszą mobilność. Póki co jestem na TAK!
Źródło, foto: androidpolice, US Patent, PatentBolt