Z ogromnym zaciekawieniem przeczytałem dziś na gazeta.pl artykuł o 26-letnim Timie Poolu, który z okularami Google na nosie relacjonuje wydarzenia z zamieszek w Turcji. Od wielu miesięcy jestem entuzjastą Google Glass, jednak do tej pory poza ochami i achami geeków, spotkałem wiele głosów krytykujących ten pomysł. Zastanawiałem się, dlaczego nikt nie chce dostrzec potencjału Glass? Dziś już to wiem. Krytyków ogranicza strach, za to brakuje im wyobraźni optymizmu.
Tim Pool to facet, który z upodobaniem wykorzystuje nowe technologie do swojej dziennikarskiej pracy. Sławę zyskał, relacjonując na żywo strumieniem wideo ze smartfonu wydarzenia, kiedy to młodzi winiący finansistów za kryzys, brak perspektyw i środków do życia zajęli Wall Street i uformował się ruch Occupy Wall Street. Za tę pracę magazyn Time uznał go Człowiekiem Roku 2011 r.
Pool dziś relacjonując zamieszki z Turcji używa Google Glass, i udowadnia, że Glass to niekoniecznie musi być ciągła inwigilacja. Ale nie to jest dla mnie najistotniejsze. Pomyślcie, jakie zastosowania mogą mieć Google Glass, kiedy odrzuci się strach związany z ciągłym śledzeniem przez wielkie korporacje, który nie jest dla nikogo tajemnicą, a afera PRISM tylko potwierdza jak lubimy być naiwni. Nie każę Wam przestać myśleć o konsekwencjach, ale proponuję zacząć używać wyobraźni optymizmu, bo z niej biorą się wszystkie fascynujące pomysły związane z nowymi technologiami!
Dziś Glass zmieniają dziennikarstwo. Jutro na nosie przeczytanie nowe wydanie gazety, a pojutrze jadąc w długą podróż obejrzycie ulubiony serial. Nie chcę dopisywać teorii do czego można użyć Google Glass, ale nie musi to być ciągłe nagrywanie otoczenia w celu odbierania nam prywatności. Zresztą, niech Glass bronią się same.
Foto: google, G+ tim pool