Nie znam się na muzyce. Nie umiem jej tworzyć, za to najlepiej wychodzi mi odtwarzanie, najlepiej z mojego Nexusa ;) Ale aplikację Garage Band U-W-I-E-L-B-I-A-M! Jest jedną z pierwszych, które kupiłem w AppStore po nabyciu iPada, i gdyby była nawet dwa razy droższa, to też bym za nią zapłacił. Bo mimo, że z muzyką mam niewiele wspólnego, to z Garage Band odkryłem, jak wielką frajdą jest posiadanie niemal wszystkich najważniejszych instrumentów muzycznych w jednym miejscu. Dlatego dzisiejsze doniesienia, jakoby aplikacja miała być udostępniania za darmo z nowym sprzętem Apple, mocno mnie zelektryzowały, tym bardziej że wiadomość tą podaje The Guardian.
A wszystko za sprawą strony internetowej Apple, na której pojawił się komunikat przy aplikacjach z kategorii iLife, do których należy m. in. iMovie czy iPhoto, że dla wszystkich urządzeń kompatybilnych z iOS7, Garage Band będzie dostępny za free w podstawowej wersji, a dodatkowe instrumenty i rozwiązania, będą wymagały zakupu. Okazuje się jednak, że była to wtopa Apple, który szybko wycofał tę notkę ze strony, ale uważni fani Apple z MacRummors, zdążyli ją zarejestrować i puścić w świat.
Gdyby aplikacja rzeczywiście stała się zupełnie darmowa, a dokupienie kolejnych modułów rozwijało jej możliwości, to de facto dostępna byłaby w dość popularnej wśród aplikacji mobilnych licencji freemium, w ramach której ograniczenia znikają po zapłaceniu za kolejne funkcje. Szkoda tylko, że mieliby na tym skorzystać wyłącznie nabywcy świeżych urządzeń z iOS. Zastanawiam się jednak, czy rzeczywiście jest to w interesie Apple? W końcu od chwili, kiedy tylko Garage Band znalazł się w AppStore w marcu 2011 roku, cieszy się niesłabnącą popularnością i jest jedną z najchętniej kupowanych aplikacji w tym sklepie.
Zapewne Apple chce zintensyfikować zyski. Jeśli np. w polskim AppStore Garage Band kosztuje ok. 20-30 zł, to kolejne instrumenty można by dokupować w cenie np. 9,90 zł. Nabycie kilku gitar szybko zwiększyłoby przypływ gotówki. Jeśli nie korzystacie z Garage Band, to wyjaśnię, że poza głównymi kategoriami instrumentów muzycznych, jak np. wspomniana gitara, te dzielą się na kolejne podgrupy jak gitary basowe, akustyczne, elektryczne, do cięższego grania itp. Podobnie z instrumentami klawiszowymi, które od klasycznych pianin poczynając, kończą się na rozwiniętych syntezatorach. Jest więc na czym zarabiać.
Ale siłą Garage Band jest multum możliwości. Do aplikacji podłączycie np. gitarę, a grać możecie na zdefiniowanych wzmacniaczach i dodatkach, które można dokupować. Poza tym to nie tylko zabawka, która idealnie eliminuje nudę. Z Garage Band można tworzyć muzykę dzięki całej masie niesamowitych podkładów, sampli, melodii (osobno rozwijana jest na OS X). Ograniczać może Was wyłącznie wyobraźnia. Mimo, że od dawna chętnie z Synem siadamy do tej aplikacji, to i tak myślę, że nie odkryliśmy nawet połowy jej funkcji. Osobną kwestią jest wygląd, który idealnie imituje prawdziwe instrumenty, a kiedy uderzacie np. o struny, to te drżą i zachowują się tak, jak byście grali na rzeczywistym instrumencie, a nie na tablecie.
Apple zapowiedział we wrześniu, że darmowe mają być wspomniane wcześniej iMovie i iPhoto przy zakupie jego nowych urządzeń. Skoro Garage Band jest w tej samej kategorii aplikacji, możliwe że firma z Cupertino udostępni ją również za free na takich samych zasadach, a zarabiać będzie na dokupowaniu przez użytkowników kolejnych funkcji. I przypadkowy wyciek tej informacji również może potwierdzać tą nowość, bowiem Apple już jutro pokaże na swojej konferencji kolejne iPady. Będzie to dobra okazja, do oficjalnego wprowadzenia zmian.
Źródło, foto: theguardian, MacRummors, apple