Google unifikuje swoje systemy płatności i zarządzania cyfrowym portfelem w jeden organizm. Korporacja ogłosiła właśnie, że jej usługa Wallet oraz Android Pay, będzie od teraz funkcjonować pod jednym szyldem – Google Pay. Jaka jest między nimi różnica? Z portfelem można było przekazywać pieniądze chociażby w ramach konta Gmail lub numeru telefonu do drugiej osoby, a ta nie musiała posiadać aplikacji Wallet w swoim urządzeniu, aby je odbierać. Android Pay służy za to do dokonywania płatności – tak w Internecie za zakupy, jak i w realu, w ulubionych sklepach – czy po prawdzie – wszędzie tam, gdzie terminale płatnicze obsługują płatności bezstykowe.
Szczególnie ta druga metoda stała się bardzo popularna, coraz częściej spotykam osoby, które tak, jak i ja sięgają wyłącznie po telefon przy kasie. Dzięki Android Pay rzeczywiście przestałem używać karty płatniczej i od wielu, wielu miesięcy płacę wyłącznie smartfonem. Jeśli jakiś telefon, który akurat testuję tej funkcjonalności nie wspiera (jak np. Mate10 Lite – recenzja lada dzień), to cierpię strasznie. Wygoda i prostota użycia są tutaj bezapelacyjnie najlepsze w praktyce. No dobrze, ale co ta fuzja oznacza dla przeciętnego zjadacza chleba?
Właściwie przeciętny Kowalski nie odczuje tutaj wielkiej zmiany. Sam z opcji Google Wallet nie korzystałem. Nie wiem nawet, czy usługa była dostępna w Polsce. Ale, jeśli teraz Android Pay, już jako Google Pay otrzyma funkcjonalności z Portfela, to będzie to oczywiście sporą nowością i przyjemnym dodatkiem w kontekście operowania pieniędzmi. Nie oszukujmy się – przelewy na numer telefonu lub e-mail to raczej przepływy w zakresie mikropłatności, a nie typowych dużych opłat czy pożyczek w ramach relacji z najbliższymi. Teraz pożyczyć komuś 100pln powinno być łatwiej. Zakładam, że również bezpiecznie.
Zmiany wejdą w życie w najbliższych tygodniach.