Steve Jobs nie był głową pełną pomysłów, gotową zasypywać nas nieustannie milionami wynalazków. Steve Jobs był stanem umysłu. Naśladowanie go nie ma sensu. Żeby osiągnąć jego sukces, trzeba być właśnie takim stanem, ale to jest niemożliwe do osiągnięcia, bo Jobsa już nie ma i drugiego nie będzie. Jedynie, co nas jeszcze czeka, to zupełnie inny chodzący stan umysłu, który dokona podobnych rewolucji i stanie się legendą za życia i ikoną na wieczność. Musicie zrozumieć, że Jobs był swoimi iPodami, iPhone’ami, iPadami i Mackami. Nie odwrotnie.
W tym tygodniu na ekrany kin wchodzi jOBS, wyczekiwany film o legendarnym współzałożycielu Apple, a samego Steve’a Jobsa ma zagrać Ashton Kutcher. Pierwsze pokazy prasowe za nami, więc i do mediów dostało się już niemało informacji. Przeczytałem w zeszłym tygodniu w Kulturze na Gazeta.pl, że na setkę recenzji film zebrał zaledwie 1/4 pozytywnych opinii, a cała reszta nie pozostawia złudzeń – nie będzie przełomowego obrazu, który zgarnie kilka statuetek na oskarowej gali. Dostaje się też Kutcherowi.
Oczywiście filmu jeszcze nie widziałem. Teraz zapoznałem się tylko z tekstem podsumowującym doniesienia krytyków i zwróciłem w nim uwagę, na jeden fakt. Otóż Steve Woźniak, który z Jobsem zakładał Apple, i który już film widział, nie krył zawodu. Z jednej strony pracuje z zupełnie inną wytwórnią nad drugim obrazem o genialnym innowatorze, więc można by go posądzać o stronniczość, ale zdanie 75 proc. krytyków potwierdza jego opinię. To może być dobra rozrywka, bez chęci polecania jej dalej. Zasadne jest więc pytanie – czy o rozrywkę nam chodzi?
Ponadto Woźniak zarzucił Kutcherowi, że aktor odegrał własne wyobrażenie Jobsa, a nie to kim on rzeczywiście był. Jeśli film jest kiepski, to myślę, że winę ponosi za to cała ekipa, wraz z Ashtonem. Nie przyszło im do głowy, że prawdziwym wyzwaniem jest zmierzenie się ze stanem umysłu, a nie łudzącym podobieństwem Kutchera do Jobsa.
Często mam wrażenie, że Ci, którzy dzisiaj krytykują Apple za drewnianego Tima Cooka, za fatalny ich zdaniem iOS 7, czy brak innowacyjności, wyobrażają sobie, że jak ktoś jest świetnym managerem, to musi być od razu unoszącym się nad ziemią mózgiem, który pomysłami trafia w gusta całego świata. Nikt natomiast nie pamięta, że to Jobs wszystkim mówił co mają lubić i jak z tego korzystać. On narzucał wolę, a nie spełniał oczekiwania i wyobrażenia. Marzyciele walczą dzisiaj o przetrwanie na rynku nowych technologii, a Apple trwa pomimo wszystko.
Oczywiście, że i to nie jest dane na zawsze, ale im prędzej ludzie zrozumieją, że drugim Steve’em Jobsem nie jest (i nie będzie) ani Tim Cook, ani Jony Ive, ani nikt inny na tej planecie, tym szybciej pojmą, że taki człowiek rodzi się tylko raz. Odszedł Jobs, ale zostały wymyślne przez niego urządzenia. Spadkobiercy tego zobowiązania muszą poradzić sobie z całym tym bagażem, mocniej ufając swoim intuicjom, liczbom w Excelu i danym z rynku, aniżeli cudotwórcom, którzy naśladownictwem, chcieliby na nowo wymyślić koło. Ten, który mógł to zrobić (i robił!) już odszedł.
Foto: jobs film fb