Motywacja. Słowo klucz, które zawsze pojawia się przy okazji aktywności fizycznej – szczególnie przy bieganiu. Gdyby każdy i każda z nas zadał/-a sobie pytanie, co go motywuje do biegania odpowiedzi zapewne byłoby wiele. Niektórzy chcą zerwać z siedzącym trybem pracy, część osób chce schudnąć, jeszcze inni mają marzenie, by wystartować w jakiś zawodach np. maratonie. Prawda jednak jest taka, że choć to wszystko prawda – to takie odpowiedzi to banał. Jest kilka rzeczy, które motywują każdego, ale mało kto się do tego przyzna. O niektórych z nich nie wypada w końcu mówić głośno, prawda? No to czas, by to w końcu zrobić!
Sprzęt
Zacznę od materialnych rzeczy. Nie ukrywam, że zakup nowych butów jest zawsze dla mnie doskonałym bodźcem do tego, by zwiększyć intensywność biegową. U mnie ta cześć garderoby jest zawsze numerem jeden, jeśli chodzi o motywację. Gdy tylko dokonam już zakupu, wciąż myślę o jednym – kiedy będę mógł wreszcie w nich pobiegać? Czasami jednak do tego, by się bardziej zmotywować wystarczy na przykład koszulka, albo bluza – najlepiej w wyrazistym i jaskrawym kolorze. Szczególnie zimą, gdy wszędobylskie szare kolory otaczają nas na co dzień. Zakup pomarańczowego lub żółtego wariantu do biegania od razu nakręca do działania. Pamiętam również, jak moja motywacja wskoczyła o poziom wyżej, gdy wyposażyłem się w Fenixa 3 od Garmina. Już nawet dla samej ciekawości, jak sprawują się funkcje zegarka powodowały, że trzeba było wyjść i zrobić trening. Czasami taki bodziec w postaci nowego ubioru, czy butów jest krótkotrwały, ale zegarek daje jeszcze jeden powód do tego, by regularnie trenować…
Statystyki
Mogę pisać wyłącznie za siebie, ale bardzo lubię ten aspekt moich treningów. Bieganie to jedno, ale cyfry, tabelki, wykresy to również istotny punkt. Wszystko to, co udało się zebrać mojemu Fenixowi podczas biegu, zawsze po treningu sprawdzam, analizuję, przeglądam i porównuję z innymi aktywnościami. Platforma, jaką jest Garmin Connect dostarcza mnóstwo informacji, ale ja jeszcze archiwizuję swoje wyniki w RunKeeperze czy Endomondo. Nie ma idealnego miejsca, które oferowałoby wszystko, tak więc warto porównywać elementy pomiędzy tymi środowiskami, tym bardziej, że akurat w przypadku urządzeń Garmina dzieje się to automatycznie, przez co nie musisz trenować włączając milion aplikacji. Tym samym nawet wirtualne liczby, które sam wykręcam sprawiają, że chętnie sprawdzam swój progres, spadek formy czy stagnację. A skoro wyniki są kiepskie, to trzeba się zabrać za siebie i je poprawić, prawda?
Selfie
Nie znam osoby, która podczas biegania, czy innej aktywności nie strzeliła sobie choć raz popularnego selfiaka. Tej osobie, która powie, że tego nigdy nie robiła – wybacz – nie uwierzę! Lubimy uwieczniać swój wysiłek, a jeszcze bardziej się nim chwalić. Portale społecznościowe wręcz kipią od zdjęć spoconych ludzi, którzy właśnie przebiegli być może swoje pierwsze 10 kilometrów w życiu. Dlaczego by nie pochwalić się tym przed całym światem? Fotka leci na Instagram, lajki i serduszka sypią się jak z rękawa i człowiek jest mega szczęśliwy, że ktoś docenia ten wysiłek.
Wydaje się to tak banalne, ale kto tego nie lubi? A, jak już ktoś skomentuje „dobra robota”, „gratulacje”, to już w ogóle radość nie zna granic. Sam mam konto na Instagramie i wrzucam tam fotki z mojej aktywności. To również pewna forma motywacji, ale także możliwości spotkania innych ludzi o tej samej pasji. Oczywiście lepszym miejscem do nawiązywania znajomości będzie udział w zawodach, ale żyjemy w takich czasach, w których poznanie kogoś przez Facebooka nie jest powodem do wstydu. Poza tym nawet, jeśli kogoś nakręcają wirtualne lajki, to nie widzę w tym nic złego. Grunt, że ma się ochotę, by wyjść na kolejny trening!
Zresztą nie wiem jak Ty, ale ja zawsze biorę smartfon tylko dla bezpieczeństwa, selfiaki jakoś same się robią, zupełnie nie wiem jak :D
PS. Ostatecznie jednak motywacja jest tylko jedna.