Siadasz przed komputerem, rozleniwiony przeglądasz Internet. Co rusz natrafiasz na artykuły o odchudzaniu, ćwiczeniach fizycznych, wszędzie przewijają się zdjęcia pięknie wyrzeźbionych ciał, a w tym czasie, może nawet teraz zajadasz się pysznymi lodami, popijając gazowanym, słodkim napojem. I często w takich sytuacjach do głowy przychodzi myśl – „Coś z tym muszę zrobić!” Postanawiasz, że od jutra (tego typu rzeczy zawsze planuje się na jutro ;) ) zaczynam biegać. Wstajesz z wygodnego fotela i…
[showads ad=rek3]
No właśnie! I co dalej? Jeśli tego typu historia nie jest Wam obca to witajcie w klubie. Ja również jakiś czas temu stwierdziłem, że muszę coś ze sobą zrobić i zarazem stwierdziłem, że będę biegać. Z pewnością wielu stanęło w obliczu takiej decyzji lecz w tym miejscu, pomimo że nikt nie zrobił jeszcze ani jednego kroku, już pojawiają się podziały. Na biegaczy i BIEGACZY. Oczywiście czym jedni różnią się od drugich za chwilę przeczytacie, ale weźcie to z lekkim przymrużeniem oka ;).
Typ Biegacza nr 1 – Słomiany zapał – po wstaniu z fotela oraz podjęciu decyzji o zwiększeniu swojej aktywności, zaczyna zastanawiać się od czego zacząć. Jakie kroki musi podjąć, by zrealizować swój pomysł? Myśl niestety mocno zamglona spokojnie udziela moralnego pozwolenia, by swoje kroki skierować do… kuchni i po kolejną porcję lodów. Po czym delikwent siada z powrotem do komputera lub przed telewizorem i stara się za wszelką cenę unikać miejsc, gdzie ktokolwiek wypowiadał się o bieganiu i innych ćwiczeniach fizycznych. W najlepszym wypadku wypad do kuchni po jeszcze co nieco :P. Dla niego/niej bieganie zawsze zaczynać się będzie „od jutra”. Generalnie pomysł o tej aktywności traktuje mimo wszystko jako zły sen ;).
[showads ad=rek3]
Typ Biegacza nr 2 – Muszę przecież dobrze wyglądać – w tym przypadku mamy progres. Przeglądarka Internetowa aż iskrzy od wyświetlania stron związanych z modą biegacza. Buty, najlepiej Nike, nie ważne jakie, skoro są drogie, to muszą być dobre. Spodenki, bo przecież nie będę biegać w starych. To samo koszulka + bluza. Acha, są promocje jeszcze na skarpetki i gacie. Biorę! Mija tydzień, strój skompletowany. Mija kolejny tydzień… koszulka nie zdążyła poczuć naszego potu. Leży zawinięta w folię. Gdzie właściciel? Daaaalekooo stąd ;).
[showads ad=rek3]
Typ Biegacza nr 3 – Muszę przecież dobrze wyglądać 2.0 – Paczka z ciuchami przyszła. Druga z gadżetami, pulsometrami, z pięcioma różnymi czujnikami w gotowości! Lepiej przygotowany niż żołnierz Marines! Wystrojony zawodnik staje przed lustrem, sprawdza czy wszystko dobrze leży – szczególnie żel na włosach – i wyrusza na podbój. Z radością i uśmiechem na ustach pojawia się na ulicy upewniając się, że sąsiadka go zobaczyła, rozpoczyna bieg. Dwa kilometry później zawraca. Jest zdyszany nieźle zmarnowany, a każdy z pięciu czujników pokazuje co innego, a przy okazji na każdym widać, że jest z nim coraz gorzej :P. Jedyna myśl kołacząca się w głowie -Trzeba to sobie wynagrodzić piwkiem i lodami! :D.
Nie wiem jak Wy, ale mi zdarzyło się spotkać każdy z tych typów i nie sądzę, bym aż tak bardzo przesadzał z opisem poszczególnych frakcji ;). Nie da się ukryć, że trzeba mieć zapał, by rozpocząć bieganie, a także motywację, która nie pozwoli nam się poddać. Nie wspominam już o lansowaniu się, że „biegam”, bo jeśli ktoś wydaje kilkaset złotych tylko po to, by przejrzeć się w lustrze to nie ma to najmniejszego sensu.
Co jest w takim razie najważniejsze? Wasza chęć, coś co będzie Was pchało do przodu, w każdej sytuacji, przy swoich małych sukcesach i porażkach. Początkowo wystarczy zwykły dres, zwykły, stary t-shirt oraz niekoniecznie nowe buty, choć z tymi ostatnimi warto rzeczywiście przemyśleć sprawę lecz buty na początek wcale nie muszą kosztować 400 zł. I taki właśnie jest czwarty rodzaj typowego biegacza. Wstaje, zakłada zwykłe dresowe portki, do tego koszulka, o której już dawno zapomniał, słuchawki w uszy i jazda. Będzie umierał po pierwszym treningu, ale po dwóch dniach, kiedy odzyska siły znów wróci na trasę.
[showads ad=rek3]
Na dziś, życzę Wam dużego zapału, by ten start nie skończył się zanim jeszcze zrobicie pierwszy krok niezależnie czy na bieżni, leśnej ścieżce czy asfalcie. Nie trzeba się wyróżniać, bo i tak nikt nie zwraca uwagi na to czy ktoś biegnie w koszulce z charakterystycznym znaczkiem topowego producenta. Tutaj każdy walczy sam ze sobą i nie ma czasu na lans. Oczywiście pójście do sklepu i obkupienie się w zestaw gadżetów może być również motywujące lecz jak z pewnością wiecie, nie w każdym przypadku… Mam nadzieję, że Wasza motywacja wykracza znacznie dalej.