Śnieżka. Najwyższy szczyt Karkonoszy i Sudetów. 1602 m n.p.m. Chyba jeden z najpopularniejszych szczytów w Polsce, a na pewno moje ulubione miejsce, do którego wracam rok w rok. Za pół roku zamierzam znaleźć się po raz kolejny na górze i o ile zawsze miało to charakter czysto turystyczny, tym razem dochodzi aspekt sportowy.
Bieg górski, a zarazem ultramaraton 3 x Śnieżka = 1 x Mont Blanc odbyły się dotychczas trzy razy, ale kiedy po raz pierwszy usłyszałem o nim rok temu, od razu wiedziałem, że muszę w nim wziąć kiedyś udział. Zawody – jak sama nazwa wskazuje – to morderczy, trzykrotny podbieg i zbieg na górę Śnieżkę. 57 kilometrów, 3000 metrów przewyższenia i suma wysokości, która daje tyle ile mierzy Mount Blanc. Szaleństwo!
Z drugiej strony ogromnie podniecające wyzwanie! Będę jednak szczery. Trzeba być niezłym wariatem, żeby pobiec ultramaraton. Już samo to jest wyczynem samym w sobie, a zaliczanie przy tym najwyższego szczytu Karkonoszy – i to trzy razy – jest dla mnie naprawdę czymś abstrakcyjnym. Na szczęście organizatorzy pomyśleli również o takich jak, ja i zawody podzielili na trzy dystanse. Mini (17 km), Średni (36 km) i Ultra (55 km). Każdy różni się między sobą ilością wbiegów na Śnieżkę. Ja oczywiście zapisałem się na ten najkrótszy, czyli czeka mnie jeden podbieg.
Tylko jeden, albo AŻ jeden! 17 kilometrów to nawet nie dystans półmaratonu, ale jak bardzo inne będzie to 17 kilometrów od tych, które pokonuję na około 90 m n.p.m. Sam start odbędzie się na wysokości około 600 m n.p.m. Potem już będzie tylko wyżej, czyli dosłownie kilometr pionowo w górę! Jak na pierwszy bieg górski w zupełności mi wystarczy. Zresztą nie ma się co łudzić. Więcej będę maszerował, aniżeli biegł, tak więc trudno będzie nazwać to biegiem w moim wykonaniu, ale jedno jest pewne – będzie cierpienie, ale też świetna zabawa!
Wiem, że wśród Was są biegacze i być może podśmiechujecie się pod nosem, bo dla kogoś z Was być może to pestka. Dla mnie akurat jest to nielada wyzwanie, nawet jeśli trasa Mini wydaje się lekka i przyjemna w porównaniu z dystansem Ultra. Jak wszystko pójdzie po mojej myśli, to na niego też przyjdzie czas. Wszystko jednak musi mieć swoje miejsce i odpowiedni moment.
No ale zanim stanę w Karpaczu na starcie, czekają mnie naprawdę ostre przygotowania. Przede wszystkim mieszkam na nizinach, a więc o jakichkolwiek górach mogę zapomnieć. Pozostaje mi najwyższe wzniesienie w okolicy, czyli Dziewicza Góra (145m n.p.m). Nie wygląda to zbytnio okazale, ale opcja regularnych treningów musi wystarczyć. Jedno jest pewne, znów mocno się nakręciłem i choć żaden ze mnie góral, ani profesjonalista to grunt żeby stawiać sobie wyzwania. Jeśli przy tym wszystkim sprawia mi to dużo radości, to dlaczego nie próbować?
Bieg odbywa się 24 czerwca 2017 roku, tak więc jest dostatecznie dużo czasu, by przygotować się najlepiej jak to tylko możliwe. W kwietniu czeka mnie jeszcze maraton w Krakowie i obydwa biegi są mocną motywacją do tego, by poprawić swój wynik (maraton) i zmierzyć się ze Śnieżką. Mam bowiem w głowie mały plan, by z roku na rok zwiększać dystans i w 2019 roku przebiec dystans Ultra, ale to jeszcze daleka i mglista przyszłość.
Tutaj możecie poczytać więcej o biegu 3 x Śnieżka = 1 x Mount Blanc.
Źródło: 3razysniezka.pl, YouTube