Byłem do tej pory przekonany, że jedyne najsensowniejsze posunięcie, które może skutecznie rozwiązać problem tłukących się wyświetlaczy w smartfonach lub tabletach, to wprowadzenie do obrotu elastycznych ekranów, które będziemy mogli z czasem wyginać we wszystkie strony, a te wciąż pozostaną trwałe i bez skaz. Przedsmak, jak może to wyglądać oferuje chociażby LG z modelem G Flex, którego recenzję mogliście u mnie niedawno przeczytać. Okazuje się jednak, że jest szansa na jeszcze inne, ale równie ciekawe rozwiązanie, które może sporo wnieść w zakresie odporności naszych mobilnych gadżetów na stłuczenia.
Naukowcy z Uniwersytetu w Akron opracowali bowiem niełamliwy materiał, który po powleczeniu na wyświetlacz wzmacnia go na tyle, że ryzyko rozbicia ekranu znacznie maleje. Cienka powłoka złożona jest z przezroczystej warstwy elektrod rozmieszczonych na warstwie polimeru. Taka powierzchnia może być wielokrotnie wyginana (nawet do 1000 razy) bez ryzyka pęknięcia. Naukowiec, który nadzoruje ten projekt Dr Yu Zhu powiedział, że dzięki temu rozwiązaniu możliwe będzie całkowite wyeliminowanie stłuczonych paneli w smartfonach. Ponadto cały proces wytwórczy ma być bardzo tani.
Osobiście nie zdarzyło mi się jeszcze zniszczyć ekranu w smartfonie. Na szczęście zawsze miałem w czasie upadków swój telefon w jakimś etui, chociaż od dłuższego czasu mój ochronny case na Nexusa 5 leży w szufladzie. Przekonało mnie do tego wykonanie tego smartfona, który jest tak przyjemny w dotyku oraz posiada bardzo fajny design (więcej napisałem o tym w recenzji), że nie mogłem przyzwyczaić się do wielkiej, opakowanej w silikon bryły, która do tego zrobiła się brzydka. Rozumiem względy praktyczne i ochronne, ale nie byłem w stanie dłużej tolerować Nexusa 5 w czymś takim.
Poza tym przez moje ręce przechodzi każdego miesiąca kilka urządzeń. Trudno byłoby dla każdego testowanego smartfona kupować nowy case. Nie wspomnę już o szkodliwości dla testów takiego rozwiązania. Przecież, jak miałbym wtedy ocenić, czy materiał z którego wykonano sprzęt palcuje się, albo śliska w dłoni lub zbiera rysy? Ponadto od razu zmienia się wielkość i grubość telefonu. Wiem, że są to dosłownie milimetry, ale znacząco wpływają na jakość korzystania ze smartfona. O względach estetycznych nawet nie wspominam.
Dlatego wyprodukowanie takiego wyświetlacza, jak proponuje Dr Zhu byłoby świetnym krokiem na drodze do jeszcze większego bezpieczeństwa naszego sprzętu. Ktoś powie, że przecież są już elastyczne ekrany. To prawda, ale nie ma ich póki co w masowej produkcji. Poza LG G Flex i Samsungiem Galaxy Round nie znajdziecie urządzeń, które byłyby w nie wyposażone. Ponadto ich masowa produkcja, tak aby zaspokoiła potrzeby światowego rynku też nie jest wcale taka oczywista. Przecież chociażby Samsung ocenił, że będzie gotów do takiego kroku dopiero w 2015 lub 2016 roku. LG ponoć już teraz ma takie możliwości, ale wciąż za elastycznymi ekranami może iść wysoka cena. W końcu to bardzo perspektywiczna innowacja, na którą z pewnością nie pozwolą sobie wszyscy producenci.
Dlatego w tym świetle odkrycie Amerykanów wydaje się najlepszym kompromisem, który pozwoli uniknąć przykrych niespodzianek, jeśli komukolwiek z nas zdarzy się, że jego urządzenie brutalnie spotka się z betonem. Jeśli technologia jest rzeczywiście tak tania, jak twierdzą naukowcy, to mam wielką nadzieję, że znajdzie zastosowanie nie tylko we flagowych słuchawkach. Nie trudno wyobrazić mi sobie przy tej okazji kampanii promocyjnych, w ramach których nowe smartfony reklamowane będą jako te, które posiadają nietłukący się panel.
Pytanie więc, jak długa droga wiedzie z laboratoryjnego biurka, na taśmę produkcyjną?
Źródło, foto: businessinsider, Akron University, Flickr: Michael Mandiberg