Właściwie to ten tytuł powinien brzmieć tak: Jeśli Pebble rzeczywiście sprzedał tyle zegarków, to przed smartwatchami świetlana przyszłość, a ta przed Android Wear stoi pod dużym znakiem zapytania. Dlaczego, wyjaśnię za chwilę. Pierwsze skrzypce oczywiście grają tutaj wyniki, a jeśli są prawdziwe, to w Pebble skaczą z radości. Też bym skakał. Wg producenta od stycznia 2013 roku rozeszło się już 400 tys. tych smartwatchy! To naprawdę świetny wynik, jak na tak niszową firmę, z projektem, który dopiero raczkuje i ma coraz silniejszą konkurencję w postaci wielkich korporacji.
Niewątpliwie te liczby, to także rewelacyjny znak na nadchodzącą przyszłość, nie tylko zresztą dla całego rynku smartwatchy, ale również technologii ubieralnej w ogóle. Pod koniec listopada 2013 roku pojawiły się dość burzliwe informacje, że Samsung miał sprzedać 800 tys. swoich Galaxy Gear. Patrząc z tej perspektywy – i pomijając wszelkie kontrowersje – na wynik Pebble, to ten tym bardziej robi wrażenie, zwłaszcza, kiedy zestawić go z tym, czym szczycą się Koreańczycy. Rzut oka na to, gdzie jest Samsung, a gdzie nikomu nie znane Pebble, to wystarczający dowód na sukces tej drugiej firmy.
Ale drugi aspekt dotyczy przyszłości Android Wear. System został napisany specjalnie dla technologii ubieralnej, w tym na początek dedykowany jest smart-zegarkom, ale już teraz widać, że producenci póki co starają się iść własną drogą. Pebble działa na autorskiej platformie. Nowe smartwatche Samsunga Gear 2, Gear Neo 2 oraz opaska Gear Fit pracują na Tizenie, a przecież walka tutaj zdecydowanie nie tylko rozgrywa się o zafascynowanych klientów, gotowych przerzucić się z klasycznych zegarków na te smart, ale również o deweloperów, którzy tworzą dedykowane oprogramowanie. Im bogatszy w aplikacje sklep, tym większa szansa na przyciągnięcie uwagi klientów.
Dzisiaj po raz pierwszy pomyślałem, że Google z Android Wear mógł się spóźnić. Kategoria technologii ubieralnej jest w tej chwili tak świeża, że wielu z nas – jeśli ktokolwiek – średnio interesuje się tym, na jakiej platformie pracuje jego zegarek, ale liczy się dla niego, czy jest on zintegrowany z podstawowymi usługami smartfona, dzięki czemu możliwa jest synchronizacja danych. Dzisiaj zarówno Pebble, jak i Samsung mają mocne karty przetargowe dla deweloperów w swoich rękach. Bo jeżeli ich platformy trafiły już do setek tysięcy nabywców (jeśli nie milionów), to oznacza, że póki co to im warto poświęcić swoją uwagę, bo tutaj kształtuje się rynek.
Jeśli już idziemy tak daleko, to również zastanawiam się, czy przypadkiem znowu z tyłu nie zostaje Microsoft, który również mógłby powalczyć o klientów smartwatchami, zwłaszcza, że przez swoją obecność nie tylko na smartfonach i tabletach z Windowsem, ale również na tak wielu notebookach, mógłby już dzisiaj zaoferować świetne rozwiązania, które mogłyby synchronizować się przez dostępne systemy łączności z naszymi komputerami osobistymi, a ta oferta chociażby dla korporacji mogłaby być niezwykle atrakcyjną. Dostawać przypomnienia o ważnych spotkaniach na smartwatch z systemem Windows 8, który powiązany jest z naszym Outlookiem? Myślę, że bezcenne rozwiązanie.
Nie wiem, kto na tej walce ugra najwięcej, ale mnie już dzisiaj boli głowa od tego, co mógłbym ewentualnie dla siebie wybrać. Strasznie kusi mnie propozycja Samsunga, zwłaszcza nowe Gear’y, ale prawda jest taka, że wszystko czego potrzebuję posiada Neptune Pine. Natomiast interfejsem oraz wzornictwem samego zegarka zdecydowanie wygrywa u mnie Moto 360. Zapowiada się pasjonujący czas i spore zmiany na rynku, który jeśli technologie ubieralne chwycą, będzie dla mnie znakiem nie tyle ery post-PC, co ery post-Mobile!
Źródło, foto: androidauthority, pebble