SŁOWEM WSTĘPU
LG G Watch jest pierwszym smartwatchem z platformą Android Wear, który zapowiadał nowy OS od Google dedykowany urządzeniom z kategorii wearables (ubieralnym). Jest więc historycznie najstarszym inteligentnym zegarkiem z tym systemem na rynku. Od samego początku G Watch nie był nadzwyczajnie wyceniany, ale teraz jego ceny przechodzą same siebie. Za równowartość 300-400 zł możesz nabyć produkt może nie idealny, z kilkoma kompromisami, ale za to najbardziej opłacalny i praktyczny z całej stawki innych smartwatchy z tym systemem. Nie wierzysz? To zapraszam do lektury, bowiem jest to doskonały przykład potwierdzający, że ostatni będą pierwszymi! Dlaczego ostatni, skoro debiutował jako numer jeden? Bo szczególnie u nas przeszedł bez większego echa, a szkoda, bo naprawdę ma się czym pochwalić!
[showads ad=rek3]
WYGLĄD I WZORNICTWO
LG G Watch nie jest najładniejszym zegarkiem świata. Więcej – w zderzeniu ze smartwatchami z okrągłymi tarczami wypada dość blado. Jedynie Asus z jego Zenwatchami pierwszej i drugiej generacji jeszcze jakoś się broni pod kątem wzorniczym, ale reszta stawki przeminie szybko. LG G Watch również. Ale nie wygląd jest w nim najistotniejszy.
Cała konstrukcja jest bardzo konkretna, przyjemnie masywna i szczelna (waży 63g). Od spodu składa się nań tworzywo sztuczne z pozłacanymi pinami do zetknięcia ze stacją dokująca w celu ładowania, niedaleko nich LG umieścił najgorszy wzorniczo patent na włącznik, który jest maleńką stalową kropką wciśniętą w obudowę i całkowicie niepraktyczną. Dalej jest stalowy korpus koperty, na którą osadzono prostokątną, grubą warstwę szkła Gorilla Glass 3 z ekranem. Smartwatch jest więc charakterny i solidny, ale w ogólnym odbiorze dość przeciętny.
To nic. Może takim być, dzięki temu nie rzuca się w oczy i pozwala koncentrować na tym, co z jego perspektywy najistotniejsze – czyli funkcjonalności. A do tej muszę zaliczyć również dość powszechnie stosowany zaczep do pasków, dzięki któremu są łatwo wymienialne. Model ten posiada klasyczną zapinkę, a paski są ze skóry. Dość sztywnej, więc upływa trochę czasu zanim dobrze ułożą się do nadgarstka, ale są też wersje z silikonowymi wariantami.
Reasumując – nie jest to najwyższych lotów, kunsztownie wykonany produkt, ale zastosowane materiały są na dobrym poziomie i nie czuć w kontakcie z nimi szczególnego dyskomfortu. Wypadają również dobrze w eksploatacji. Jako, że noszę G Watcha od końca września br., toteż udało mi się go już wypróbować w różnych scenariuszach i z każdej opresji wychodził póki co cało.
[showads ad=rek2]
EKRAN
LG postawił w tym modelu na ekran IPS LCD. Doskonale reaguje on na dotyk, jego przekątna wynosi 1,65 cala, kąty widzenia są bardzo dobre, jest stosunkowo jasny, przez co w słoneczne dni pozwala na w miarę komfortowe odczytywanie treści (ale bez przesady oczywiście), gęstość ułożenia pikseli wynosi 240 ppi, a rozdzielczość natywna to 280×280 pikseli.
W smartwatchu tym producent zastosował więc jeden z większych paneli w inteligentnych zegarkach, rozdzielczość nie jest przy tym oszałamiająca, a wartość punktów na cal sugeruje też, że przy bliższym oglądzie, gołym okiem widoczne będą piksele. I rzeczywiście – jeśli zbliżysz znacznie ekran do oczu, to zobaczysz maleńką, tkaną siateczkę, ale tak naprawdę każdego dnia w 99 proc. sytuacji korzysta się z LG G Watcha W100 z na tyle dużej odległości od oczu, że zupełnie nie widać żadnej ziarnistości. Możesz więc być spokojnym o jakość prezentowanych treści.
Poza tym weź pod uwagę, że mówimy o produkcie, który w jednym z polskich sklepów na dzień pisania niniejszej recenzji wyceniany jest na 399zł brutto! Wciąż nie czujesz się przekonanym? Zauważ, że mniejszy Apple Watch z ekranem 1,5 cala ma ppi na poziomie 290 punktów na cal, a zatem jest to o 50ppi więcej niż w LG G Watchu, który jest kilkukrotnie od niego tańszy. Nawet najświeższy Asus ZenWatch 2 ma ppi wynoszące 278 pkt., czyli o 38 ppi wyższe niż recenzowany tutaj LG G Watch pierwszej generacji, który jest na rynku od czerwca 2014 roku! Może na większym wyświetlaczy miałoby to znaczenie, ale nie na powierzchni ledwo przekraczającej półtorej cala!
WYDAJNOŚĆ
Oto jeden z moich ulubionych punktów przy recenzji LG G Watcha W100. Dlaczego? Bo smartwatch ten posiada właściwie te same wnętrzności, co jego o wiele drożsi konkurenci z Androidem Wear na pokładzie! Jest zatem procesor Qualcomm Snapdragon 400 z zegarem 1,2GHz (czterordzeniowy model MSM 8026), 4 GB pamięci na dane, 512 MB RAM, Bluetooth 4.0LE, dziewięcioosiowy czujnik ruchu, obejmujący cyfrowy kompas, żyroskop, akcelerometr, krokomierz a także wysokościomierz, do tego smartwach LG G Watch jest wodoszczelny, odporny na wnikanie do jego wnętrza pyłów, a przy okazji posiada jedną z największych w smartwatchach baterii, czyli o pojemności 410mAh!
Tak, ten zegarek to solidna baza, która pozwoli Ci na dzień dobry na naprawdę sporo rzeczy. I naprawdę nie musisz się przejmować, że nie ma czujnika rytmu serca, bo te które są działają różnie… W każdym razie żadna strata, bo nawet jeśli w miarę dobrze liczą puls, to nie znalazłem ani jednej apki do biegania lub ogólnie pojętego fitnessu, która jednym ciągiem mierzyłaby mi tętno (przynajmniej mi nie było do tej pory to dane). Raczej jest to ficzer do doraźnego sprawdzania czy serce bije w normalnym tempie, a nie dla aktywnych, lubiących monitorować ten organ 24/7.
To może brak WiFi powinien być dojmujący? Otóż nie! Nie potrzebujesz, tak jak i ja nie potrzebuję w smartwatchu tego typu łączności. Dlaczego? Bo Android Wear wymusza kontakt ze smartfonem przez Bluetooth, a bez tego nie będzie właściwie nic pracowało na Twoim zegarku. I jeśli myślisz, że w niedzielny poranek wygodnie będziesz sprawdzał newsy na jakimkolwiek smartwatchu, bez ruszania się z łóżka i myślenia o tym, gdzie leży smartfon, to już uprzedzam Twoje zapędy – to jest tak fatalnie niekomfortowe, że aż boli. Szkoda się męczyć. Poważnie. Próbowałem nawet na ekranach dwucalowych – po prostu się nie da, chociaż na upartego można. Jak dla mnie – rozwiązanie dla masochistów.
Czego może faktycznie brakować? Wyłącznie NFC. Ale ten typ łączności posiada tylko Sony Smartwatch 3 SWR50 (który nota bene był do niedawna najlepiej wyposażonym w hardware inteligentnym zegarkiem – jeśli nie jest nadal – TUTAJ moja szczegółowa recenzja). Przejrzałem specyfikację kilku ostatnich smartwatchy z Androidem Wear, czyli LG Watch Urbane pierwszej generacji (dwójkę pomijam, skoro producent wstrzymuje jej sprzedaż z powodu problemów z LTE), Huawei Watcha oraz Asus Zenwatcha 2. Żaden z nich nie ma NFC, a przecież Android Pay to kolejny duży krok Google w kierunku płatności dotykowych. Niemniej w Polsce i tak nie ma jeszcze porządnej infrastruktury, więc i tutaj nie ma nad czym drzeć szat.
Reasumując – LG G Watch W100 pracuje bardzo dobrze, płynnie i jeśli pojawiają się drobne przestoje np. w nawigowaniu po menu, to coraz bardziej upewniam się, że to raczej wina optymalizacji softu, aniżeli niedostatków pamięci RAM, chociaż 512 MB wygląda już dość anachronicznie. Jeśli poprawi Ci to humor, to dodam, że G Watch posiada procesor, który napędza m.in. Lumie 640, 640 LTE, 640XL, Samsunga Geara S pierwszej (TUTAJ recenzja) i drugiej generacji, najnowszą Moto 360 2-gen. (2015), Asus Zenwatcha 2, Huawei Watcha, LG Watch Urbane, trafi do modułowego smartwatcha Blocks, który podbił Kickstarter, czy jest obecny w Lenovo YOGA Tablet 10 HD+. Ponadto posiada wszystkie najważniejsze czujniki, dzięki którym ze spokojem będziesz mieć to wszystko, co mają inni w swoich zegarkach za 1500zł i 2000zł.
[showads ad=rek3]
SYSTEM, APLIKACJE I MULTIMEDIA
Android Wear w wersji 5.1.1 to ostatnia – jak dotąd i najświeższa wersja systemu dedykowanego temu smartwatchowi. Piszę tą recenzję pod koniec listopada 2015 roku, więc kiedy będziesz ją czytać może być dostępny już Android Wear w wersji 6.0, o którym anglojęzyczne serwisy od jakieś czasu donoszą. Zwracam na to uwagę, bo kiedy wyjąłem mój model z opakowania, to po pierwszym włączeniu okazało się, że pracuje na zupełnie pierwszej, najwcześniejszej edycji tegoż systemu. Jego działanie było koszmarne, do tego stopnia, że solidnie skrytykowałem całą platformę, gdy nabyłem swój pierwszy smartwatch z OS-em od Google pod koniec 2014 roku i był nim Samsung Gear Live (TUTAJ recenzja).
W obecnej wersji Android Wear jest już bardzo dopracowanym systemem. Oferuje całą masę świetnych rozwiązań, napisano nań mnóstwo aplikacji, pozwala się bogato personalizować (TUTAJ opis moich ulubionych launcherów) i jest coraz przyjemniejszy dla oka, chociaż kilku rzeczy brakuje – jak na przykład prowadzenia bezpośrednio z zegarka rozmów telefonicznych – które ma wprowadzić Android Wear 6.0 Marshmallow, ale najpewniej LG G Watch nie jest wyposażony w głośnik, więc i tak niczego to nie zmieni w tym przypadku.
Nawigowanie po menu i gesty
Ale do rzeczy! Najważniejsze rzeczy z obsługi Androida Wear to przede wszystkim zrozumienie, jak należy poruszać się po menu, i jakie znaczenie mają poszczególne gesty. Podświetlenie tarczy odbywa się poprzez tapnięcie w ekran palcem lub uniesienie smartwatcha. W LG G Watchu czujniki działają bardzo dobrze, zatem zegarek doskonale reaguje na akcje związane z ruchem. Inna sprawa, że przed pierwszym uruchomieniem będziesz mógł zobaczyć instrukcje, jak postępować ze smartwatchem w smartfonowej aplikacji Android Wear, a na samym G Watchu pojawi się krótki tutorial, który przeprowadzi Cię przez najważniejsze funkcje, natomiast podpowiedzi będą towarzyszyć przez pierwsze dni korzystania z tego produktu.
Interfejs złożony jest z trzech punktów nawigacyjnych. Centralnym i zarazem wyjściowym jest oczywiście pulpit główny z wybraną tarczą i zegarem. Z dołu wysuwają się karty z powiadomieniami np. o pogodzie, korkach w mieście, notowaniach giełdowych, e-mailach, SMS-ach, interakcjach na Twitterze, Facebooku, Instagramie etc. Z góry, jednym gestem zsuwa się menu z najważniejszymi opcjami notyfikacji, gdzie widoczny jest przez moment stan naładowania baterii oraz możliwość przejścia w jeden z trybów – bez powiadomień, z powiadomieniami tylko od wybranych aplikacji lub kontaktów, a także z trybem pełnego informowania o wszystkim. Tutaj też dostaniesz się do pełnych Ustawień, czy włączysz Tryb Kinowy, który do momentu jego wyłączenia nie będzie wyświetlał żadnych informacji, w tym nawet godziny.
Trzecim punktem nawigacyjnym jest oczywiście ekran wysuwany zza prawej krawędzi. Znajduje się tam menu podzielone na trzy części. W pierwszej są zainstalowane aplikacje, w drugiej ulubione i ostatnie kontakty, do których dzwonisz, a w trzeciej rubryka z poleceniami Google.
Zasadniczo dotykiem obsługuje się Androida Wear niezwykle rzadko i raczej w sytuacji wykończenia jakiejś czynności. Najczęściej więc stawia się tutaj na głos. Oto kilka przydanych komend, które pozwolą Ci zrozumieć, jak łatwo po wybudzeniu ekranu możesz używać LG G Watcha bez konieczności dotykania zegarka lub smartfona. Wystarczy tylko unieść rękę, aby podświetlił się ekran, a wówczas wypowiadasz komendę OK Google…
- OK Google, jak wysoki jest Mount Everest?
- OK Google, jaka pogoda jest w Poznaniu?
- OK Google, pierwiastek z dziewięciu.
- OK Google, ile to jest 20 dodać 43 odjąć 5?
- OK Google, kurs euro.
- OK Google, wyślij SMS / e-mail do Krzysztofa Bojarczuka: Witaj czekam na twoją akceptację spotkania redakcyjnego.
- OK Google, zadzwoń do Jędrzeja Mosiężnego.
- OK Google, jedź do ul. Mostowa 5 Poznań.
- OK Google, zanotuj: stworzyć nową listę zakupów.
- OK Google, jak jest po niemiecku: Gdzie jest metro?
- OK Google, wysłać zespołowi nowy grafik jutro o czternastej piętnaście.
W ten sposób każdego dnia odpowiadam na liczne wiadomości SMS, e-mail, wybieram połączenia, szukam lokalizacji na Mapach Google, bo oczywiście nawigacja odbywa się na nadgarstku jeśli tylko sobie tego życzysz, czy sprawdzam podstawowe informacje, które są mi potrzebne instant. Polecam – doskonale ułatwia to notowanie myśli, czy wpisywanie zadań do kalendarza. Nie potrafię już bez tego funkcjonować, bo przecież Android Wear obsługuje nawet Tłumacza Google, który potrafi na niemal dowolny język przekładać to, co do niego mówię po polsku.
Ostatnią – z mojego punktu widzenia – interesującą funkcją skorelowaną na gesty, jest szybkie potrząsanie nadgarstkiem do siebie lub w kierunku przeciwnym. Dzięki temu mogłem przeskakiwać pomiędzy kartami z powiadomieniami, bez konieczności dotykania ekranu. Przydatne, jak cholera! I efektywne! Tak naprawdę nie zabiera mi korzystanie z LG G Watcha w ogóle czasu, chociaż zdarza się, że zegarek lub smartfon musi zostać zrestartowany po przeanalizowaniu zbyt wielu danych. Pojawia się wtedy informacja o braku łączności z telefonem, chociaż ta nie została zerwana. Liczę tutaj na wprowadzenie docelowych poprawek.
[showads ad=rek2]
PRZYKŁADOWE APLIKACJE
Żaden nowoczesny produkt mobilny nie będzie miał szans na zaskarbienie sobie Twojej uwagi, jeśli nie będzie posiadał większości aplikacji, z których na co dzień korzystasz. Dlatego tak ważne jest, aby środowisko, z którym się wiążesz, było odpowiednio przygotowane do pracy, której oczekujesz. Z Androidem Wear możesz być spokojnym. Nic złego Cię nie spotka. Apek jest naprawdę co nie miara, aczkolwiek i tutaj można wpaść w małą pułapkę…
Otóż wciąż w Androidzie Wear brakuje jakiegoś sensownego sposobu ekspozycji aplikacji, przez co trudno spamiętać je wszystkie. A, że coraz więcej tych ze Sklepu Play posiada odpowiedniki dla AW, toteż w gąszczu kilkudziesięciu apek, trudno się nawiguje, jeśli nie są to te, po które sięga się najczęściej. Niemniej, jeśli już opanujesz i oswoisz środowisko, robi się dość obiecująco :). Oto kilka moich propozycji, z którymi korzystanie z LG G Watcha jest dużo bardziej przyjemne.
- GOOGLE NOW – absolutny must have, i jeśli dobrze kojarzę, to Google sam poprosi Cię o włączenie tej usługi przy konfiguracji Androida Wear, jeśli nie zrobiłeś/-aś tego wcześniej. Tak naprawdę to aplikacja orkiestra. Na im więcej jej pozwolisz (czyli zbieranie danych o Tobie i Twojej aktywności, łącznie z lokalizacją etc.), tym więcej będziesz mieć z niej pożytku. Ja się z Google Now nie rozstaję. Jest to asystentka – jak sama nazwa wskazuje – od Google. Można z niej korzystać w smartfonie lub na zegarku, za każdym razem uaktywniając w ten sam sposób, bez dotykania czegokolwiek, wypowiadając zaledwie frazę OK Google. A potem dyktujesz polecenie, zapytanie, wpis do kalendarza, czy treść SMS-a i wszystko odbywa się od tak. Dzięki GN, która wie, gdzie pracujesz, i o której kończysz obowiązki służbowe, dostajesz powiadomienia na smartwatcha, gdzie są korki, jaki jest przewidywalny czas powrotu lub dojazdu. Podobnie sprawdzisz notowania giełdowe, zrobisz przypomnienie, dodasz notatkę, wyślesz wiadomość, sprawdzisz pogodę, wykonasz proste równanie matematyczne. Wszystko głosowo, z wykorzystaniem przykładów, które podałem powyżej. Co jeszcze? Google Now uczy się Twoich nawyków. Jeśli zaczniesz jeździć regularnie na basen, to w dni, kiedy wybierasz się na pływalnię, będziesz informowany/-na np. o tym, czy Twoja trasa jest przejezdna, czy może utkniesz w korkach. I wszystko odbywać się będzie z odpowiednim wyprzedzeniem czasowym!
- BUBBLE CLOUD i SWApp Launcher Wear – dwa – moim zdaniem – póki co najlepsze launchery na Androida Wear, które zmieniają sposób nawigowania po systemie, pozwalają wyciągnąć na ekran główny najczęściej używane aplikacje, a także m.in. regulować, czy przypadkowe muśnięcie palcem ma je uruchamiać, czy też nie. Ale to tylko początek, bowiem potrafią znacznie więcej (szczególnie Bubble Cloud). Jak ktoś nie kliknął wcześniej, to TUTAJ zostawiam raz jeszcze link do opisu obydwu.
- WEARFACES (a właściwe Android Wear Faces Creator – bo tak brzmi pełna nazwa) to rozwiązanie, które idzie nieco naokoło. Ze Sklepu Play pobierasz apkę, a później musisz poprzez przeglądarkę w smartfonie ściągnąć pliki z tarczami. W aplikacji zaś wybierasz interesującą i przesyłasz do zegarka. Wszystko opisałem TUTAJ, więc nie krępuj się i korzystaj :D ! Jej największą zaletą jest fakt, że wszystkie tarcze/skórki są darmowe, a przy okazji reprezentują poziom premium. Ewentualnie autorowi możesz postawić kawę ;). PS. – jeśli nie znajdziesz tam nic dla siebie, zawsze pozostaje Sklep Play.
- MY CAR LOCATOR – zlokalizuj wprost ze swojego nadgarstka, gdzie pozostawiłeś/-aś auto na parkingu. Przydatne, kiedy parkuje się na wielkich, zagranicznych obiektach przy lotniskach lub, kiedy ciężko chwycić smartfona, bo po prostu ma się ręce pełne toreb z zakupami i wygodniej zerknąć na nadgarstek ze smartwatchem!
- GOOGLE FIT – liczy kroki, mierzy dystanse, analizuje ile czasu jesteś w ruchu, podpowiada aktywności do wykonania. Absolutnie najprostsza apka fitnesowa, do różnych typów codziennego sportowego ruchu. Jeśli jednak wolisz coś lepszego i np. dla biegaczy – polecam NIKE PLUS, albo też RUNTASTIC RUNNING – ten drugi jest w kilku wariantach, darmowych i płatnych, ale warto wydać nań kilkanaście złotych – sprawdza się świetnie.
- MEDISAFE MEDS & PILL REMINDER – bierzesz leki i zdarza Ci się zapomnieć o codziennej dawce w poszczególnych porach dnia? Tutaj zdefiniujesz co i w jakich ilościach oraz interwałach musisz zażyć, a przypomnienie pojawi się bezpośrednio na Twoim nadgarstku z informacją, aby nie zapijać pigułek np. sokiem z pomarańczy. Świetna sprawa!
- TIDAL, DEEZER, SPOTIFY, MUZYKA PLAY – cokolwiek, od któregokolwiek z developerów, czy to do strumieniowania muzyki, czy instalowane natywnie z telefonem – aplikacje do słuchania muzyki, które pozwalają kontrolować ją bezpośrednio z nadgarstka. Korzystałem wielokrotnie i świetnie się to sprawdza. Wbrew pozorom, w czasie goszczenia znajomych, kiedy toczysz pasjonującą dyskusję, a leci kawałek, który jest za głośny, możesz go wyciszyć, przełączyć lub wyłączyć. Niby nic, a praktyczne i… dla leniwych – nie trzeba ruszać tyłka do sprzętu ;).
- CLASSNOTE: SIMPLE TIMETABLE – prowadzisz zajęcia na różnych uczelniach i gubisz się jeszcze w grafiku? A może rozpocząłeś studia lub rok szkolny i nadal nie masz w głowie planu? Z tą aplikacją nie zapomnisz o żadnym wykładzie i żadnej lekcji! Mnóstwo opcji personalizacyjnych, kolorowa, intuicyjna i czytelna.
- TODOIST – czyli lista zadań do wykonania. Prosta, intuicyjna i obsługiwana głosowo. Dyktujesz zegarkowi, co i kiedy ma Ci przypomnieć i on to robi. Jeśli w jakiejś akcji uczestniczy więcej osób z Twojego zespołu, to dodatkowo zostaniesz poinformowany/-a o komentarzach do tego, co zlecasz. A – i darmowa w podstawowej funkcjonalności :).
- WHATSAPP MESSENGER, GOOGLE HANGOUTS, MESSENGER, GMAIL – nie muszę przedstawiać, ale warto wspomnieć – możesz odpisywać na bieżąco na wszelkie komunikaty wysyłane na skrzynki SMS lub poczty e-mail. Tak – głosowo lub rysując emotikony palcem po ekranie zegarka. Skuteczne, bo przydatne w wielu okolicznościach, kiedy nie możesz nie wiadomo ile napisać, a potrzebna jest np. Twoja zgoda na coś, o co proszą Cię pracownicy korzystając z tych środków komunikacji.
- BABY TIME – tylko dla tych, którzy mają dziecko, bo tylko oni zrozumieją :P. Bierzesz swoją kilkuletnią pociechę na ręce, a ona w dziewięciu na dziesięć przypadków zaczyna dobierać się do nawigowania po Twoim smartwatchu i nie pomaga nawet Tryb Kinowy? Ta aplikacja sobie poradzi :). Z nią brzdąc niczego nie usunie, nie oznaczy, nie zmieni i nie poda dalej ;).
- WeaRSS – YOUR NEWS – naprawdę przydatne dla kogoś takiego, jak ja, ale pewnie i Ty znajdziesz tutaj coś pod swoje potrzeby. Definiujesz ulubione serwisy i dostajesz z nich powiadomienia z treściami newsów, które nawet nieźle się czyta na ekranie smartwatcha. Przez jakiś czas nie chciała działać u mnie i to na różnych zegarkach, ale uparcie instalowałem i w końcu na LG G Watchu pracuje jak należy.
- SPHERULE – gra typu labirynt. Poruszasz smartwatchem na nadgarstku i usiłujesz wprowadzić piłkę do otworu. Oprócz tej pozycji jest trochę gier, ale nie wiem, czy jest sens się na nie rzucać… Zdecyduj sam/-a, czy potrzebny Ci taki zapychacz czasu?
- WEAR CAMERA – korzystam. Nie za często, ale jak już po nią sięgam, to cieszę się, że mam inteligentny zegarek na ręce. O co chodzi? Jeśli zdarza Ci się fotografować miejsca trudno dostępne, to ta aplikacja obrazuje na smartwatchu to, co widzi kamerka smartfona i możesz z niej wykonać zdjęcie.
- WEB BROWSER FOR ANDROID WEAR – cóż, jeśli jednak jesteś już masochistą (lub masochistką)… Przeglądarka internetowa. Kilka razy skorzystałem, ale tylko dlatego, żeby sprawdzić, jak działa WiFi na jednym z testowanych smartwatchy. Nawet kupiłem, bo wersja darmowa na zbyt wiele nie pozwala. Ale zawsze – żeby nie było – od biedy coś jest i edycja płatna sprawuje się przyzwoicie, chociaż sam komfort korzystania jest fatalny z uwagi na fizyczne ograniczenia ekranów w smartwatchach.
OK – piętnaście propozycji, aplikacji które mogą Ci się przydać, i które w moim odczuciu jakoś sensownie pokazują, że inteligentny zegarek jednak do czegoś się przydaje. Mogłem dodać oczywiście więcej rzeczy. Są smartwatchowe aplikacje do sterowania projektorem lub slajdami w czasie prezentacji, do przeglądania zdjęć w galerii i udostępniania ich w społecznościówkach z nadgarstka, bez konieczności używania smartfona, do oglądania YouTube (ale bez dźwięku póki co), czy do wyświetlania przepisów kulinarnych, tak aby gotowanie było jeszcze prostsze. Ale to Ty musisz zdecydować, do czego używać i w jakich okolicznościach LG G Watcha lub innego zegarka z Androidem Wear. No i poeksperymentować – szukając właściwej apki, aby poznać środowisko i funkcjonalności.
[showads ad=rek1]
BATERIA I TEMPERATURA
Myślę, że nie przesadzę, jeśli napiszę, że przy mieszanym typie korzystania z LG G Watcha, ten wystarczał mi na dwa dni pracy. Nawet po wielu tygodniach używania. Oznacza to, że jeśli bardzo, ale to bardzo mocno będziesz używać go na początku, to i tak w jeden dzień ciężko będzie wykończyć baterię. No chyba, że spędzisz ten czas z ciągle włączoną nawigacją. Niemniej przy odpowiadaniu na SMS-y, maile, notowaniu zadań w kalendarzu itp., nie mogłem narzekać. Po doświadczeniach z np. Samsungiem Gear Live, który dawał radę ledwo jeden dzień przy niezbyt obciążającej pracy, potrafię docenić dwie doby w smartwatchu od LG. Inna sprawa, że jego ładowanie jest bardzo szybkie i po mniej więcej godzinie można odpinać G Watcha od stacji dokującej, która jest wymagana przy połączeniu z ładowarką lub komputerem.
Temperatura? Jaka temperatura?! Nic z tych rzeczy. LG G Watch nie grzeje się w ogóle, nawet podczas ładowania. Zresztą żaden smartwatch z Androidem Wear – poza Gear Live – nie dawał mi o sobie szczególnym ciepłem znać, no chyba, że chodziło o aktualizacje systemu – to wtedy nie ma siły – leci bardziej bateria (ale już nie tak, jak kiedyś) i wzrasta ciepło, ale nie ma dramatu w przypadku G Watcha.
[showads ad=rek1]
PODSUMOWANIE
Jeśli jesteś w tym miejscu, to znaczy, że całą recenzję masz już za sobą. Wiesz już zatem, że LG G Watch Buddy W100 jest inteligentnym zegarkiem, który najlepiej opisuje tytuł niniejszego tekstu.
- Najtańszy, bo przyznasz, że niecałe 400zł brutto, to naprawdę niewiele z perspektywy chociażby LG Watcha Urbane czy Huawei Watcha, które specjalnymi cudami wewnątrz od G Watcha się nie różnią i wyceniane są na blisko 2000 zł brutto.
- Najprostszy, bo nie szokuje wyglądem, nie posiada GPS-u, NFC czy pulsometru, a jednak ma wszystko to, co najważniejsze i co dużo droższa konkurencja dostarcza w najświeższych odsłonach swoich inteligentnych zegarków. Baza jest więc – w dużym uproszczeniu – niemal ta sama.
- Najlepszy, bo doskonale łączy cechy licznych produktów z tej kategorii urządzeń, a zarazem nie nadwyręża budżetu, dobrze radzi sobie z wydajnością i baterią, posiada wszystkie ważne czujniki, jest dobrze wykonany i wciąż aktualizowany.
Ta recenzja jest o wiele za długo spóźniona. Ale dobrze, że mogła powstać teraz, bo byłem w stanie – po licznych doświadczeniach z innymi, bardziej wyposażonymi zegarkami z Androidem Wear – podejść do tego produktu bez emocji, na chłodno i z większym dystansem, gdyż od samego początku nie oczekiwałem odeń cudów. Okazało się, że zostałem miło zaskoczonym i chociaż doceniam smartwatche wyżej pozycjonowane, to ten idealnie zgrał się cenowo, hardware’m oraz możliwościami z tym, czego finalnie potrzebuję. Maksyma – tylko tyle i AŻ tyle – pasuje, jako ostatnie zdanie niniejszej recenzji najtrafniej.
[showads ad=rek3]