Drodzy producenci urządzeń mobilnych – oto przykład smartfonu, jakiego nie wypada Wam tworzyć. Nigdy, przenigdy! Jest on zaprzeczeniem wszystkiego, co dotyczy innowacyjności, mobilności, kreatywności. Jest po prostu bezsensem. Bezsensem totalnym. Spędziłem na stoisku ZTE dłuższą chwilę i nikt nie zatrzymał się przy nim na dłużej. Jedyne co każdy powtarza jak mantrę po zaczepieniu przez hostessę lub kogoś z obsługi i prezentacji możliwości urządzenia, to jedno słowo: Interesting… I każdy bez dyskusji idzie po prostu dalej. Rany boskie! Czy oni naprawdę nie widzą, jaki okropny sprzęt wypuszczają w postaci Axona M?
Zasadniczo – nawet najgłupszym technologiom staram się dawać szansę. Wiesz, na zasadzie, że ktoś jednak włożył w to trochę pracy, że przyświecała temu jakaś sensowna myśl twórcza, ambicje, konkretny koncept etc. Ale Axon M zupełnie z tych ram wylatuje. Nie mieści się w nich, nie pasuje do nich, jest w jakiś dziwaczny sposób poza nawiasem. I w pewnym sensie oddaje charakter tegorocznych targów MWC, w których nie chodzi przecież o kucie z dnia na dzień nowych nie wiadomo komu, po co, dlaczego i do czego potrzebnych technologii. Czas na ich wdrażanie i kontestację, bo tak pojętych nowości, jak Axon M nikt z nas doprawdy NIE POTRZEBUJE! A przynajmniej ja jestem mentalnie na takim etapie.
ZTE Axon M posiada stalową ramkę i to ona udała się tutaj najlepiej (widoczna na zdjęciu poniżej). Jest rzeczywiście na lewym boku wykonana pięknie, nieco sztywno, w dobrym guście starych smartfonów Sony, z wyraźnymi akcentami przycisków regulacji głośności i włącznika z wbudowanym czytnikiem linii papilarnych. Ale cała reszta – słowo honoru – to jakiś bezsensowny wzorniczy zgrzyt. Nie dość, że główna część smartfonu jest gruba, to do tego grubsza od drugiej części z samym wyświetlaczem. Axon M posiada dwa ekrany, które po otwarciu stanowią jeden panel. Niby większy, lepszy, efektywniejszy? Nic z tego! Nawet brzydota nie chciałaby tak wyglądać! Słowo daję!
Problem z tym smartfonem polega na tym, że na pleckach posiada dziwaczne żłobienia, jakby nie można było tych brył zamknąć jakoś inaczej. Funkcjonalnie całość jest nieporęczna, źle wyważona, a do tego, kiedy drugi ekran jest otwarty – można odblokować Axona M przykładając jednocześnie dwa palce do jednego, jak i drugiego wyświetlacza… Bezsensowne przerzucanie dodatkowych czynności na dwie dłonie. Gdzie w tym logika? Tak samo, jak brakuje jej w samej idei łączenia tych ekranów, bowiem obydwa obudowane są wyraźnymi ramkami! Przecież to jakaś katastrofa wzornicza! Jeden duży panel po prostu przedzielony. Ale to było do przewidzenia – fizykę trudno tutaj oszukać.
No i zasada działania tych ekranów, z której wynika tylko jedno – nawet ZTE nie ma pojęcia do czego to wykorzystać! Jeden z nich działa na zasadzie panoramy, daje środowisku systemowemu dostęp do pełnych dwóch przestrzeni ekranowych (każda część ma przekątną 5,2 cala i rozdzielczość Full HD). Możesz sobie tam napakować miliard ikon, żeby wypełnić te dwie przestrzenie, ale sensu w lepszej, szybszej obsłudze w tym nie widzę. Drugi system pracy pozwala wydzielić dwa obszary – na jednym ekranie przeglądasz np. Internet, na drugim dowolną inną apkę. Coś, jak podzielony ekran w Androidzie 7 Nougat. I tak – to chyba najsensowniejsze przeznaczenie tego czegoś w Axonie M.
Trzecia opcja pozwala na równoległe wyświetlanie tych samych treści na jednym, jak i drugim panelu. Wówczas można ustawić telefon w pozycji namiotu i osoba przed nami może oglądać to samo, co my. Heh, co za bzdurny pomysł! Rozumiem jeszcze w tablecie coś takiego, ale w smartonie z ekranami o przekątnych 5,2 cala? No tak, powiesz może, że na witrynę sklepową się to nadaje? No to gratuluję – kup smartfona z funkcją witryny sklepowej i postaw sobie na biurku, albo przy oknie i niech przechodnie mają emejzing… Jeśli go dostrzegą…
No i tak dochodzimy do czwartej opcji ukrytej pod ikoną literki M, czyli… pracy tylko jednego ekranu :D Hahahaha, tak jakby złożenie ekranów nie mogło wystarczyć, tylko trzeba było dodawać to na zasadzie kolejnego ficzera w postaci software’owej… Ale to oczywiste działanie w myśl logiki – im więcej funkcji, tym lepiej… Katastrofa. Żenująca katastrofa. Na wideo wypowiadam się trochę łagodniej, ale chyba ostatni raz. Kiedy widzę takie potwory, mam dość tego nadętego idiotycznymi pomysłami balona pseudo-innowacji. Bo, jak tak można nabijać ludzi w butelkę? Wciskać im brzydotę, opakowywać to w górnolotne frazesy i zakładać, że świat padnie na kolana? Nie ZTE – Axon M nie zasługuje na to zupełnie.