[showads ad=rek3]
Temat drażliwy. Bardzo. W zeszłym tygodniu (lub dwa tygodnie temu?) widziałem, że w społecznościówkach wrzało, a najmocniej dostało się po głowie firmie LG za G Watcha R. Okazało się bowiem, że producent nie zdecydował się zamontować anteny do WiFi, a co za tym idzie, po najnowszej, nadchodzącej (ale wciąż nie mogącej dojść) aktualizacji systemu Android Wear do wersji 5.1, nadal będzie potrzebować asysty smartfona do obsługi Internetu, powiadomień etc.
Jak się okazuje nie tylko ta firma zgrzeszyła, albo inaczej – niepotrzebnie pokusiła się o oszczędność – bowiem wiele osób czuje się oszukanymi i rozgoryczonymi. Jeśli macie smartwatche z Androidem Wear, poniżej zamieszczam dość aktualną listę zegarków, które wspierają bądź nie łączność WiFi:
- LG G Watch R – NIE
- LG G Watch – NIE
- Asus ZenWatch – NIE
- Sony SmartWatch 3 SWR50 – TAK
- Samsung Gear Live – TAK
- Motorola Moto 360 – TAK
- LG Watch Urbane – TAK
[showads ad=rek2]
Na liście brakuje mi jeszcze Huawei Watcha, ale jeśli tylko pojawią się na ten temat informacje, to dokonam aktualizacji. Niemniej co do tych pretensji mam trochę mieszane uczucia. Prawda jest taka, że rzeczywiście – jeśli jesteście w pobliżu sieci, może posiadanie WiFi w zegarku mieć to sens. Taki Samsung Gear S niby ma wbudowaną antenę, ale nie radzi sobie z zasięgiem za dobrze. W domu lub biurze – jeśli jesteście w zasięgu routera nie ma problemu, ale im dalej od niego, tym gorzej niestety.
Ważne jest bowiem, jakie standardy łączności obsługuje takie WiFi i od razu zaznaczę, że jeśli nie ma tutaj 802.11 ac, to szału nie będzie. Po drugie – prawda jest też taka, że smartwatch niemal zawsze jest w pobliżu telefonu, bo przecież nosimy go niemal cały czas przy sobie. I znowu – biuro lub dom sprzyja odłożeniu gdzieś słuchawki, ale wciąż są to miejsca, gdzie zasięg łączności Bluetooth doskonale sobie radzi z połączeniem z naszym inteligentnym zegarkiem. Zresztą po jego zerwaniu natychmiast dostajemy powiadomienie na smartwatchu, więc cały czas wszystko jest pod kontrolą.
I kwestia trzecia – nie spotkałem jeszcze żadnego zegarka, który na swoim 1,3 lub 1,6-calowym ekranie, pozwalałby na komfortowe przeglądanie sieci. Nie da się nawet zrobić na nim podstawowych rzeczy, a awaryjne użycie do przejrzenia ulubionych stron i serwisów należy traktować dosłownie, bo nie ma w tym żadnej przyjemności! Mordęga i udręka, trwająca i trwająca, bo obsługa tak małego wyświetlacza jest całkowicie nie przystosowana do takich paneli. Jako tako ma to sens na Gearze S, ale i tak jest do niczego.
Natomiast jest jednak jedna rzecz, do której może się przydać – odbiór powiadomień. Jeśli wpada Wam do skrzynek tak dużo maili, jak mi, dostajecie najróżniejsze informacje ze społeczności, żywo dyskutujecie na Hangouts, a kalendarz kończy jedno zadanie i zaczyna następne to rzeczywiście – zrobicie z tego użytek. Inaczej – naprawdę nie ma do czego tego użyć. Co więcej – MUSICIE być w zasięgu jakiejś sieci. Android Wear ma tą zaletę, że wszystko można mu podyktować, a zatem podejrzewam, że i tutaj się sprawdzi najlepiej, aczkolwiek mniej komfortowo w miejscach i sytuacjach publicznych. Poza tym – dziś jeszcze – przynajmniej w Polsce – pozostaje obsługa anglojęzyczna, a posiadanie części notatek w języku angielskim, a części w polskim może być irytujące, zwłaszcza jeśli z kimś je dzielimy. To samo dotyczy treści SMS-ów, których przecież nie będziemy dyktować w języku, którego nie zna nasz interlokutor/-ka…
Ergo? Każdy wyobraża sobie, że będzie leżał w niedzielę do południa w łóżku i smarował paluchem po kilku centymetrach wyświetlacza, a tymczasem zmęczy się po wpisaniu pierwszego adresu strony internetowej. Znacznie lepsze byłoby dodanie wsparcia dla prowadzenia rozmów telefonicznych, niemniej jakiś użytek z WiFi na pewno będzie. Czy jest jednak o co drzeć szaty?
[showads ad=rek1]
Źródło: phandroid