Myślę, że Samsung trochę pokpił sprawę z aparatem w Galaxy S8 i S8+. Piszę te słowa, ważąc je dość ostrożnie, bo nie chcę wynajdywać na siłę dziury w całym, ale… trzeba uczciwie przyznać, że względem modelu z roku poprzedniego prawie nic się w tym aspekcie nie zmieniło, a to co rzeczywiście poddano zmiany w tylnym sensorze, to po prostu funkcje software’owe, które mógłby dostać np. SGS7 i też mógłby się nimi cieszyć. Kto wie zresztą, co zrobią z tym fantem czarodzieje z XDA Developers, jak SGS8 i SGS8+ trafią w końcu do sprzedaży?
No dobrze, ale to mogę odłożyć teraz na bok. Przyjrzyj się ze mną sensorom fotograficznym i przeanalizujmy, czy nie mam – w swoim dość chłodnym podejściu do tego tematu – racji? Uwaga, poniżej specyfikacja aparatu w Galaxy S7:
- Matryca: 12Mpx,
- Dostawca: Sony lub Samsung,
- Typ sensora: Exmor RS trzeciej generacji IMX260 lub ISOCELL S5K2L1,
- Przysłona: f/1.7,
- Rozmiar pojedynczego piksela: 1.4 µm (mikrona), Dual-Pixel,
- Stabilizacja obrazu: tak, optyczna (OIS) STMicroelectronics K2G2IS,
- Autofocus : tak z detekcją fazy (PDAF – Phase Detect Auto-Focus).
Nie wiem, czy to się potwierdzi, bo będę mógł to zweryfikować dopiero podczas indywidualnych testów, ale wygląda na to, że mamy do czynienia z niemal tym samym hardware. Sensor (lub też sensory – bo w S7 i S7 Edge raz były Sony, a raz Samsunga) jest identyczny, bo wspominał o tym przedstawiciel Samsunga na spotkaniu kilka dni temu. Wiadomo, że dostawca systemu stabilizacji obrazu może być inny lub nieco doszlifowana matryca w kolejnej swojej wariacji, ale zasadniczo jest to dokładnie to samo, co wcześniej.
Nie mam pretensji, bo aparaty sprawdziły się w S7 genialnie. Swoje uwagi miałem, i opisałem je TUTAJ, a potem w recenzji – TUTAJ, więc wiem do czego się odnoszę. Sądzę więc, że w produkcie, który będzie grubo wyceniony (co można wnioskować chociażby po cenach SGS7), nie powinno być miejsca na powtarzanie tych samych rozwiązań, nawet jeżeli się sprawdziły. Dlaczego?
Bo jest już Sony Xperia XZ Premium, która ma tak genialny aparat (po szczegóły zapraszam TUTAJ i TUTAJ), że tylko patrzeć, jak będzie rządziła wszelkimi rankingami. Co więcej – nad swoim wyjątkowym patentem na mobilny aparat z optycznym zoomem peryskopowym, wbudowanym poprzecznie (tak – dobrze czytasz – poprzecznie) w obudowę – pracuje też Oppo. I pierwsze efekty tych prac (robiące duże wrażenie) firma zaprezentowała na zakończonych kilka tygodni temu targach MWC 2017, o czym pisał Krzysztof Bojarczuk TUTAJ. Co oferuje w podobny zakresie Samsung w najnowszych flagowcach? Zacytuję samego siebie z TEGO wpisu:
Przy [cyfrowym] przybliżeniu do poziomu x3,9 smartfon wykonuje trzy zdjęcia w serii i składa z nich jeden obraz. Przy przybliżeniu od poziomu x4.0 wzwyż – zależnie od oświetlenia [robi] trzy lub pięć zdjęć, z których następnie składa jeden kadr. Wygląda to nieźle. Na materiałach promocyjnych prezentuje się świetnie, ale chciałbym sam pójść do lasu z tym aparatem i wypróbować jego możliwości. Niemniej – trudno dyskutować z tym, że i tak jest to całkiem niezły poziom pracy na cyfrowym zbliżeniu, które do tej pory nie mogło liczyć na nic sensownego.