To nie jest trzęsienie ziemi, ale trudno nie odnieść wrażenia, że pewna epoka, której symbolem w mobilnym świecie Samsunga był J. K. Shin właśnie się kończy. To on jest odpowiedzialny za wywindowanie serii Galaxy i zagwarantowanie akcjonariuszom przez kolejne lata ogromnych zysków. Ale dobra passa – tak, jak skończyła się dla Petera Chou w HTC – tak również zakończyła się dla szefa południowokoreańskiego giganta tech. Xiaomi, Apple, Huawei, coraz lepiej radzący sobie lokalny LG – to wszystko sprawiło, że kiedy Samsung zaczął robić naprawdę fajne smartfony, to zarazem znacznie zwolnił. A to oznacza w branży tylko jedno – czas na zmiany!
[showads ad=rek3]
J. K. Shin (59 lat) – dotychczasowy szef dywizji mobilnej Samsunga zostaje zastąpiony na swoim stanowisku przez 54-letniego Dongjin Koha. Obecny prezes nie odchodzi oczywiście w cień, i jak to w tak wielkich korporacjach na tak wysokim szczeblu bywa – teoretycznie przechodzi piętro wyżej, czyli ma być odpowiedzialny za długoterminowe plany rozwojowe mobilnego Samsunga, ale w praktyce, to ruch który ma uspokoić inwestorów.
Galaxy S6 – po zeszłorocznych spadkach sprzedaży wywołanych przez Galaxy S5 i Note’a 4 – nie zdołał odrobić strat poprzednika i sam nie chwycił rynku tak bardzo, jak by tego sobie życzył Samsung i jego inwestorzy. Co więcej – smartfonów sprzedaje się dużo, ale na kiepskich marżach. Co z tego zatem, że obrót jest spory, skoro w firmie nie zostaje tyle pieniędzy, ile zakładano. To coraz mocniej stresogenne wyzwanie i duży problem.
[showads ad=rek1]
Dongjin Koh nie jest uważany w Korei Południowej za wielkiego innowatora (chociaż ma za sobą przeszłość inżynieryjną), który zmieni branżę, a raczej za kontynuatora wyznaczonej strategii – tak przynajmniej twierdzi cytowany przez Reutersa profesor biznesu Chang Sea-jin z Korea Advanced Institute of Science and Technology.
Na prawdziwą rewoltę zatem nie ma szans w Samsungu i nie jestem pewien, czy zobaczymy ją zbyt szybko. To zbyt duży gracz, aby podejmował radykalne decyzje. W rzeczywistości jest tak, że o ile w segmentach średniej i niskiej półki gigant radzi sobie całkiem nieźle, tak już flagowe linie idą mu coraz gorzej.
[showads ad=rek2]
Kłopot w tym, że to one zawsze były najbardziej dochodowe, a prężnie rosnący Chińczycy pokazują z każdej strony, że można zaoferować ten sam hardware w trzy-cztery razy niższej cenie. Myślę, że w tej sytuacji Samsung może konkurować przede wszystkim usługami i aplikacjami, czyli tym, w czym był do tej pory naprawdę dobry. Tylko, czy to wystarczy, aby przekonać do siebie klientów premium?
[showads ad=rek3]
Źródło: reuters