Można patrzeć, można podziwiać i niedowierzać. Zazdrość wskazana! Jeśli lubisz robić zdjęcia, to na pewno nie raz próbowałeś/-aś złapać w kadrze piorun podczas burzy. Ja wielokrotnie, i chociaż nie zawsze wychodziło tak, jakbym sobie zamarzył, to jaka była moja radość, kiedy udało się uwiecznić choćby pojedynczy rozbłysk tnący niebo. Kiedy na zdjęciu było widać już 2-3? Euforia! Wystarczy jednak spojrzeć na próby innych fotografów i od razu radość się zmniejsza, czuje się ich wielkość… Jednak to zdjęcie przebija wszystko!
Holenderski fotograf Tomas van der Weijden, nie tylko uwiecznił erupcję wulkanu, ale i spadający meteor. Nie dość, że akurat w tym czasie ten pojawił się na niebie, zmieścił się w kadrze to jeszcze jego odbicie fenomenalnie pojawiło się na jeziorze. Razem dało zdjęcie, które zdarza się chyba tylko raz w życiu. Już samo to, że był w dalekiej Rosji, gdzie miała miejsce erupcja wulkanu – to już ociera się o moją sferę marzeń, a gdzie tu jakieś meteory!
Żeby jeszcze bardziej otoczyć to zdjęcie legendą warto dodać, że holenderski fotograf, miał akurat ustawiony aparat na 15 sekund! Nieprawdopodobny strzał! Fotka zrobiona została aparatem Sony A7 II. Obiektyw 16-35mm, f/4 z ISO 640.
Więcej zdjęć Tomas van der Weijdena możesz znaleźć m.in. na jego koncie 500px.
Źródło,foto: petapixel