Przez całe życie zostawiamy mnóstwo śladów swojej obecności w Internecie. Miejscem, w którym tych informacji jest chyba najwięcej to niewątpliwie Facebook. Setki „lajków”, udostępnień, zdjęć czy postów. Wszystko to gromadzimy przez cały czas trwania naszej ziemskiej wędrówki. Co jednak dzieje się, gdy dany użytkownik umiera? Co stanie się po naszej śmierci z kontem na Facebooku?
Firma Zuckerberga wprowadziła tzw. „wirtualnego spadkobiercę”, którego zadaniem będzie zaopiekowanie się naszym wirtualnym „ja”. Oznacza to, że dany użytkownik będzie mógł wyznaczyć osobę, która uzyska uprawnienia, pozwalające jej na zarządzanie naszym facebookowym kontem – w tym – jego całkowite usunięcie.
Dotychczas Facebook zawieszał konto osoby zmarłej, do którego nikt nie miał dostępu. Teraz po wyznaczeniu przez nas danej osoby, automatycznie nadamy jej pewne uprawienia. Na przykład będzie mogła odpowiadać na zaproszenia (trochę to dziwne w sumie, bo przyjmowanie zaproszeń w imieniu osoby zmarłej jest dla mnie trochę… niezrozumiałe, no ale cóż…), czy zmienić zdjęcia profilowe. Wśród ograniczeń ma pojawić się brak możliwości czytania dotychczasowych konwersacji, tak więc nikt nie będzie mógł czytać rozmów zmarłego/-ej. Oczywiście wyznaczanie takiej osoby nie jest przymusowe, i gdy tego się nie zrobi konto zostanie automatycznie zamrożone – czyli tak jak dotychczas.
To z jednej strony trochę dziwne, ale w gruncie rzeczy w tej chwili nikogo nie powinno to bulwersować. Facebook zresztą nie jest pierwszą firmą, która wprowadza w życie taką możliwość. w 2013 roku podobny pomysł uruchomił Google. Wszystko to w celu zachowania prywatności i uczczenia osoby zmarłej. Przypomina to trochę wirtualny testament, albo pomnik. W sumie zostawiamy tam tyle naszej prywatności, że tak to faktycznie można traktować.
Pytanie tylko czy nie lepiej byłoby zamrażać, a następnie usuwać konto? Za chwilę pewnie będziemy mieli możliwość zapalenia znicza, albo złożenia kwiatów, a to już zaczyna wglądać powoli na cmentarz godny XXI wieku. Przyznam szczerze, że średnio to dla mnie wygląda i nie do końca jestem przekonany do takich rzeczy, aczkolwiek podejrzewam, że kwestią czasu jest, gdy takie rzeczy pojawią się na porządku dziennym. Wirtualny spadkobierca już jest, pytanie co dalej?