Facebook Home jest już obecny jakiś czas w Sklepie Play, zatem nie odkrywam tym wpisem Ameryki. Postanowiłem jednak dać mu szansę, w końcu nie wszystko, co jest powszechnie niezbyt lubiane musi być rzeczywiście złe. Rozumiem, że są rozwiązania, które udają się lepiej, inne gorzej, ale przecież ktoś wymyślił dane środowisko po coś. Staram się zawsze zobaczyć ten promyk nadziei, który przebija z każdego nowego rozwiązania, które nie zawsze musi być w pierwszej fazie doskonałe. Jednak kiedy patrzę na Facebook Home, to naprawdę – ciężko nawet wyfantazjować mi, o co chodziło twórcy tej aplikacji…
Trudno nie napisać, że jest beznadziejna. Totalnie. Od początku do końca. Zupełnie nie rozumiem, o co w niej chodzi? To jest launcher, czy jakaś nakładka? Z czym to ugryźć? Po pierwsze chaos. Nie mam pojęcia na jakiej zasadzie pojawiają się wyświetlane treści np. na ekranie blokady. Możliwe, że na podstawie ich popularności w strumieniu na FB. Czyli kupa – nie dla mnie. Do pasji doprowadza mnie ciągłe przełączanie się między najpopularniejszymi, a najnowszymi postami w edycji przeglądarkowej, więc tym bardziej nie chcę się nad tym zastanawiać przy okazji edycji nakładki mobilnej.
Jeszcze jakoś broni się opcja zbierania powiadomień w jedno miejsce i wyświetlanie ich na ekranie blokady w ramach Home, skąd można bezpośrednio przejść do aplikacji, z której komunikaty pochodzą. Ma to sens w przypadku połączenia kont z serwisów Instagram, czy Pinterest, bo taka możliwość istnieje. Ale zasadniczo dla mnie to dość karkołomne rozwiązanie. Myślałem, że zobaczę powiadomienia, a treść zostanie zagregowana w ramach launchera Facebook Home. Tymczasem jestem odsyłany do Instagrama, jako osobnej aplikacji. W sumie żadne ułatwienie względem tradycyjnej metody przechodzenia z powiadomień do aplikacji z poziomu paska powiadomień w Androidzie. Osobny minus za ciągłe pomyłki. Przy wybudzaniu smartfona nie zawsze włącza się ekran blokady Home, tylko ten systemowy i przeskakują pomiędzy sobą.
Jeszcze jeden minus za osobną aplikację Aktualności, która jest oderwana od Facebook Home, ale dość fajnie się ją przegląda, tyle że – UWAGA – pomimo ustawienia domyślnego launchera od FB, po wyjściu z Aktualności trafia się… na pulpit launchera od Google… Jaki chaos do potęgi!
Ale największym koszmarem jest nawigacja po smartfonie. Na ekranie głównym oraz pozostałych pulpitach nie ma możliwości wstawienia widgetów, a dostęp do menu aplikacji odbywa się m. in. przez ściągnięcie palcem pulpitu w dół. Można też do nich wejść tapając w charakterystyczne i znane nam kółko z kropkami na dole ekranu. I ten pomysł sam w sobie nie jest najgorszy, gdyby nie nawigacja po menu właśnie. Jeśli korzystacie ze smartfonów HTC, to może nie będzie Wam to tak bardzo przeszkadzać, bo poruszanie po nim odbywa się właśnie w ruchu pionowym, z góry na dół.
Brakuje tam podziału na strony/bloki aplikacji, więc jeśli posiadacie ich trochę i rolujecie ścianę z nimi, ciężko połapać się, co i gdzie jest. I właściwie to wszystko jeśli chodzi o launcher Facebook Home, bo pozostałe elementy menu wyglądają tak samo, jak w Androidzie. Czyli rewolta po wierzchu, a w środku wszystko po staremu. Czynię z tego zarzut, bo jednak ekran blokady, wejście do menu i zarządzanie pulpitami domowymi wymaga od nas zmiany przyzwyczajeń, ale już pod tą pierwszą warstwą wszystko jest po staremu, więc widzę w tym działaniu sporą niespójność.
I to ostatnie zdanie jest dla mnie największym zarzutem dla Facebook Home – nie jest to jednorodny, żywy organizm, tylko rozwiązanie, które udaje, że może być czymś, czym de facto nie jest. Dzisiaj myślę, że aby Facebook Home miał sens, to jego twórcy musieliby koniecznie odpowiedzieć sobie na jedno zasadnicze pytanie – w którym kierunku pójść? Bo ten launcher, to jednak w moim odczuciu jakaś dziwna wizja, nigdy nie ukazanego i nie stworzonego (chociaż, kto wie, co mają w swoich labolatoriach…?) Facebook Phone’a, czyli własnego smartfona, który byłby oparty w zamyśle całkowicie o serwis społecznościowy Marka Zuckerberga (i jemu pokrewne) oraz umiejętnie agregował treści z chociażby Instagrama, który też do niego należy.
Póki co trója z wielkim minusem, chociaż i tak myślę, że ta ocena jest za wysoka.