Rok od swojej rynkowej premiery Android KitKat 4.4 kończy okres swojego panowania – w końcu jesteśmy w przededniu premiery wersji Lollipop 5.0 – z nieco ponad 30-proc. wynikiem. Nie jest to zachwycający rezultat, nie udało się tej dystrybucji zawojować większości urządzeń, ale niewątpliwie obecność KitKata jest w moim odczuciu dużo bardziej odczuwalna niż innych wersji systemu z zielonym robotem w logo. To i tak mimo wszystko w zestawieniu z Apple kiepski wynik. Ale jest progres!
Android KitKat to do tej pory najbardziej stabilny system od Google, na którym przyszło mi pracować. Ale to nie jedyna jego cecha. Jest on również bardzo, ale to bardzo wydajny. Nawet na tańszych urządzeniach sprawdzał się w naszej redakcji bardzo dobrze, a to już ogromny plus. Wiele smartfonów z nim pojawiło się też na rynku, nawet jeśli nie posiadały topowego hardware. Ale KitKat tak właśnie był przygotowany, aby nie obciążać podzespołów i oferować jednocześnie najlepsze wrażenia z obcowania z platformą.
Dzisiaj oczy wszystkich zwrócone są na Androida Lollipop 5.0, który w deweloperskiej wersji – znany jako Android L – dostępny był przez kilka ostatnich miesięcy i sam muszę przyznać, że spędziłem z nim bardzo wiele udanych tygodni. Jego wydajność, jak na pierwszą betę, okazała się oszałamiająca. Wygląd zaprojektowany w myśl nowego wzornictwa nazwanego przez Google – Material Design – naprawdę zachwyca, a przy okazji pojawiło się wiele praktycznych rozwiązań. Przyszedł czas na zmiany.
Pytanie, jak zechce na nie zareagować rynek? HTC, Sony, Samsung – to liczący się gracze, którzy już teraz (wg najróżniejszych zapowiedzi i przecieków) w pocie czoła pracują nad swoimi wersjami nakładek na system. Pisałem też ostatnio, że wersja dla Samsunga Galaxy S5 już wyciekła, a jak się prezentuje mogliście obejrzeć na zamieszczonym w moim tekście filmiku.
Mimo wszystko wciąż uderzające, że tak wiele urządzeń mobilnych pracuje na starszych wersjach Androida, a szczególnie Jelly Bean z numeracją 4.1.x i 4.2.x. Kurczę, razem mają ponad 40 proc. rynku, a z edycją 4.3 właściwie rządzi ten system na połowie smartfonów i tabletów! To strasznie dużo i zarazem ciężki orzech do zgryzienia dla Google, bowiem zdecydowana większość ludzi pracuje na systemie, o którym ja już całkowicie zapomniałem. Różnice jednak pomiędzy kolejnymi wersjami są, a ponadto – lada dzień objawi się całkowicie przebudowana platforma. W tych okolicznościach nie wyobrażam sobie tego jeszcze bardziej. Przecież żyjemy w końcówce 2014 roku, a dobra połowa świata ma u siebie system mający 2-3 lata. W zderzeniu z nowoczesnym chociażby iOS-em 8 to drastyczna przepaść.
Czy nowy Android rozwiąże te problemy? Nie wydaje mi się. Fragmentacja to jedno z najpoważniejszych wyzwań dla Google i warto, by ten dołożył wszelkich starań, aby spróbować zasypać ten rów.
Źródło, foto: androidspin