Są dwa powody, dla których jestem w stanie płacić – przynajmniej dziś – za treści na YouTube. I nie należą do nich rzetelna oferta, ani profesjonalne materiały, ani to, że dostanę streaming muzyczny od Google (chociaż to punkt najmocniejszy). Dla mnie liczy się przede wszystkim, aby w ramach YT funkcjonował sensownie serwis w stylu VOD (ala Netflix, chociaż są Filmy w Google Store, więc raczej nie mam na co liczyć) – lub – znacznie prozaiczniej – do subskrypcji zmotywowałoby mnie to, gdyby reklamy zaczęły przerywać mi oglądanie ulubionych kanałów. Inaczej nie widzę sensu, aby płacić za YouTube. Dlaczego? Bo wciąż jest mnie tam mniej niż więcej. I nie oglądam materiałów z tego serwisu nadzwyczaj często (tak przynajmniej myślę).
[showads ad=rek3]
Myślę również, że osób podobnych do mnie jest więcej i prawdopodobne, że i Ty jesteś jedną z nich. Najczęściej moje kliki kieruję na YouTube, bo znajomy coś udostępnił bezpośrednio mi lub ktoś podał coś ciekawego na Twitterze, albo też informacja w serwisie newsowym opisuje jakieś zdarzenie i zostało ono zamieszczone właśnie pod tym adresem. Ostatni powód moich odwiedzin YT, to zwyczajnie subskrypcja na jednym z obserwowanych kanałów, ale też nie jest to zbyt regularne. Wiem – nuda, nuda, nuda – co ten Brożyński wypisuje? Już drugi akapit przegadany o tym, co to nie on z YT i w jakich okolicznościach. Napisałem jednak to wszystko, bo i tak prędzej zapłacę za materiały z YouTube niż za jakąkolwiek telewizję.
Ten ruch Google był o dawna dyskutowany i jasne było, że prędzej czy później do niego dojdzie. Nie mam zamiaru się obrażać. Myślę, że wyszukiwarkowy gigant ma dobry pomysł – i nie tyle chodzi o samo płacenie za YT, co właśnie o dodatkowe rzeczy, które przy tej okazji powstają. Myślę tutaj konkretnie o YouTube Music – usłudze, która będzie dostępna razem z płatną subskrypcją na YouTube Red. Otóż sądzę, że w tym przypadku Google jest jednak o krok przed konkurencją w postaci Deezera, Apple Music, czy Spotify. YouTube to środowisko znane niemal każdemu człowiekowi na tej planecie. I agreguje i tak to wszystko, co w formie wizualnej trafia do jego sieci (i nie tylko). A ja osobiście bardzo lubię z muzycznym YT w tle robić różne rzeczy. I nie ja jeden.
[showads ad=rek1]
Drugi argument przemawiający za YouTube Red – oprócz tego, że obejrzysz dowolny materiał z klasycznego YouTube, ale bez reklam – to możliwość zapisania każdego filmu w pamięci własnego urządzenia (smartfon, tablet, komputer) oraz późniejsze jego odtworzenie w trybie offline. Trzeci głos ZA, który przekonuje mnie chyba najmocniej do cieplejszego myślenia o YTR, to przede wszystkim możliwość oglądania tych treści w tle, co doskonale przydaje się podczas np. słuchania muzyki, kiedy biega się po mieście. Teraz każde wygaszenie ekranu, to automatyczne pauzowanie utworu.
OK, Ty jako odbiorca dostaniesz finalnie dość sporo. Co jednak z twórcami treści? Google będzie się z nimi rozliczał poprzez zliczony czas oglądania, spędzony przez Ciebie na danym filmie. Jeśli robisz nudne materiały, to cóż… Aha – uprzedzam pytania – nawet jeśli obejrzysz coś offline, to po ponownym połączeniu z siecią dane zostaną wymienione z serwerami Google i czas oglądania doliczony twórcy. No właśnie, pomysł ciekawy, ale też mocno intrygujący. Bo w końcu wychodzi na to, że nie tyle zaczyna się liczyć sam klik, co uwaga widza, czyli Twoja. W związku z tym nie ważne, czy Twój film będzie trwał 15 minut, czy tylko 5 minut. Liczyć się będzie ile osób faktycznie go obejrzało.
Jestem pewien, że będzie to skutkować jeszcze lepszymi treściami i podejrzewam, że w pierwszej fazie, najpopularniejsi YouTuberzy, którzy zgarniali pieniądze za reklamy wyświetlane w czasie oglądania ich wideo, będą mogli zyskiwać podwójnie także wtedy, gdy ich filmy będą dodatkowo klikane w YTR.
[showads ad=rek3]
YouTube Red zacznie działać w USA od 28 października (YouTube Music ruszy wkrótce potem, ale nie ma jeszcze oficjalnej daty), a wszyscy subskrybenci będą mogli przez pierwszy miesiąc korzystać z usługi zupełnie za free. Później opłata wyniesie 9,99 dol./mc. Kiedy rozwiązanie trafi do Polski pewnie skorzystam z darmowej opcji, aby na własnej skórze poczuć komfort płynący z możliwości ciągłego korzystania z tych samych materiałów, ale niezmąconych banerami i reklamowymi filmikami przed każdym z nich. Czy zostanę, zależeć będzie od ceny, i jak wspomniałem na początku – tego, czy Google nie wprowadzi agresywniejszych reklam na klasycznym YouTube.
A Ty? Zapłacisz? Pytam nie po to tylko, by zachęcić Cię do wypowiedzi w tym temacie, ale też z tego powodu, że jednak ten serwis wideo nie przez wszystkich traktowany jest z należnym szacunkiem. Możliwe też, że popularność YTR pokaże też, ile tzw. gimby nakręca zwykłego YT, a młodzi ludzie (mam na myśli głównie nastolatków przed 20. rokiem życia), niekoniecznie dysponują wolnymi środkami na kolejną subskrypcję, zakładając że płacą już za jakiś streaming muzyczny i telefon.
[showads ad=rek2]
I na koniec ostatnia myśl. Czuję, że jeśli to chwyci, to dni telewizji będzie można zacząć liczyć. Nie ma niczego cenniejszego od świadomego odbiorcy, który znając wartość dostępnych treści sam decyduje o tym, za co chce zapłacić. Żyję bez telewizji 13-14 lat. Znam ją tylko z odwiedzin u rodziny (i to tej bardziej wiekowej) oraz niektórych znajomych, bo wielu też w domu telewizora zwyczajnie nie ma. I z Netflixem, usługami VOD czy chociażby YouTube Red – nigdy nie kupi.
[showads ad=rek1]
Źródło: youtubecreator