To najlepsza wiadomość ukazująca się pod koniec tego roku w Internecie dotycząca Chromebooków. Na taki ruch Lenovo właśnie czekałem, i sam pisałem już kilka tygodni temu, że Chrome OS na YogaBooku byłby moim wielkim marzeniem. I wiem dziś jedno – jeśli sprzęt ten nie okaże się absurdem cenowym, ani nie wydarzy po drodze nic, co miałoby rzucać na niego nieprzyjemny cień, to wiem, że szukając maszyny mającej zastąpić mojego obecnego Chromebook Asusa C200SA będę miał poważny ból głowy…
A wiele wskazuje, że migrena jest nieunikniona. Dlaczego? Jak donosi serwis AndroidPolice za innym branżowym medium – TomsGuide – wysoko postawiony pracownik Lenovo miał wyjawić temu drugiemu tech-serwisowi, że w nadchodzącym 2017 roku pojawi się Chromebook w postaci obecnego dziś na rynku YogaBooka. Na fenomen tego sprzętu zwróciłem uwagę już na targach IFA2016 w Berlinie i już wówczas dawałem mu ogromne szanse na podbicie rynku. Teraz czekam na swój wariant testowy, bowiem urządzenie to jest już sprzedawane w Polsce.
Lenovo, aby zaspokoić różne potrzeby potencjalnych nabywców, wypuścił dwa te same modele, a z różnymi systemami operacyjnymi. Jest więc YogaBook z Windows 10 oraz YogaBook z Androidem. Sam najmocniej ostrzę sobie zęby na ten pierwszy wariant, bo z rysikiem na Surface Booku mam zdecydowanie bardzo często do czynienia i naprawdę chętnie porównam jakość pracy na obydwu tych komputerach, które zmyślnie łączą cechy tak wielu urządzeń, że zastanawiam się nawet, czy określanie ich hybrydami nie jest przypadkiem już nie do końca właściwe? Może multi-hybrydy…?
W każdym razie wyciek na temat YogaBooka z Chrome OS na pokładzie ma dla mnie o tyle znaczenie, że po zawodzie, jakiego doznałem po fascynacji HP Chromebookiem 13, przyszedł czas na plotki na temat konwertowalnego Samsung Chromebooka z rysikiem. Lenovo dorzucając swój produkt idzie o krok dalej, bowiem nie posiada on tradycyjnej klawiatury i pomyślany jest, jako naprawdę innowacyjne rozwiązanie, które od nabywcy wymaga jednak odwagi zmiany myślenia i jasnego zdefiniowania swoich komputerowych potrzeb.
W każdym razie kciuki trzymam mocno, aby te premiery zarówno po stronie Samsunga oraz Lenovo, miały miejsce tuż przed – lub już na – targach MWC2016 w Barcelonie, na których na pewno znowu będę. Wówczas bez wątpienia będę miał sporo czasu, aby już tam – na gorąco przyjrzeć się obydwu urządzeniom. I niesamowicie mnie to kręci, bo szczerze – chciałbym aby obydwa te produkty znalazły się na rynku w regularnej sprzedaży, i oczywiście, by jeden z nich na stałe trafił pod moją strzechę!
Źródło: androidpolice, tomsguide