Xiaomi zamyka pierwsze półrocze ze swoim kolejnym rekordem sprzedaży – tak – chiński Apple sprzedał od stycznia do czerwca 2015 roku prawie 35 mln urządzeń, w tym przede wszystkim smartfonów. I może nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie fakt, że to wynik o 33 proc. lepszy w stosunku do tego, co udało się osiągnąć firmie pod względem sprzedaży w analogicznym okresie roku ubiegłego oraz, gdyby nie drugi fakt, który pokazuje, że dynamika sprzedaży urządzeń mobilnych w Chinach jedzie na hamulcu. Ale nie Xiaomi!
[showads ad=rek3]
Ten mknący gigant pokazuje również, że idealnie sprawdza się model zbywania swoich produktów poprzez Internet. Aż 70 proc. kupionych urządzeń od Xiaomi pochodziło właśnie z jego oficjalnej strony Mi.com. Co również ciekawe, jak i pokazujące zupełnie nowe zjawisko, którego u nas jeszcze nie ma – smartfony tego producenta mają swoje święto, tzw. Mi Festival. Wtedy szykowane są specjalne przeceny na i tak supertani sprzęt, który może pochwalić się kapitalnym hardware. Efekt? Chociażby w tym roku, w czasie tej jednodniowej imprezy, Xiaomi sprzedał 2,12 mln smartfonów – w UWAGA – 12 godzin! Ktoś potrafi lepiej? No tak, Apple! Ale tylko w pierwszy weekend po premierze!
Nie mam wątpliwości, że nowe standardy, w których rozpycha się ten pędzący gigant, to zupełnie świeże definiowanie sprzedaży. W czasach, kiedy tak trudno o naszą uwagę, gdy atakuje nas takie mnóstwo przekazów z całego otaczającego nas świata, rośnie firma, która od zera, w ciągu zaledwie kilku lat, wychodzi na jednego z najważniejszych graczy na świecie. Dziś jest Xiaomi absolutnym numerem jeden w Chinach. Bije na głowę całą konkurencję i realnie zagraża całemu smartfonowemu biznesowi swoim rozmachem. Najlepsze jest jednak to, że udało się tej korporacji rozkręcić kult swoich urządzeń. Dokładnie pamiętam, jak czytałem o Xiaomi kilka lat temu w papierowym wydaniu bodajże Chipa. Poświęcono im maleńką notkę, krótko streszczającą, co mogę znaleźć wewnątrz telefonu i już wówczas pomyślałem, że chciałbym mieć ten smartfon.
[showads ad=rek2]
Dzisiaj już nie koniecznie widziałbym go w swojej kieszeni, ale do kilkutygodniowych testów, chętnie bym przytulił ;). W każdym razie Xiaomi ma fanów i wyznawców – czyli ma społeczność. Ma swój festiwal hucznie obchodzony i nakręcany spiralą promocji, a do tego prowadzi swój biznes niemal bezkosztowo, koncentrując się na sprzedaży internetowej, dzięki temu nie musi martwić się o lokalną logistykę w takim stopniu, jak konkurencja, a swój model dostosowuje do warunków, jakie panują na rynku. Szczerze pisząc – zakupy przez Internet są już tak wygodne, że 80 proc. z nich dokonuję właśnie w sieci – no może oprócz ciuchów i jedzenia. Całą elektronikę jednak kupuję tylko tak i to dość często.
Brawo Xiaomi – gratulacje, sam jestem ciekaw, dokąd ten bieg Cię zaprowadzi?!
Źródło: androidheadline