Nad fenomenem Xiaomi zastanawiam się już od dłuższego czasu. Chińska korporacja tworząca smartfony, będąca na rynku zaledwie od 2010 roku, zdążyła już poważnie namieszać, ale wiele wskazuje na to, że najlepsze chwile ma dopiero przed sobą. Nie mam pojęcia, jak to się dzieje, ale rewolucja wisi w powietrzu, chociaż dzisiaj jeszcze ma największe pole do popisu w Azji.
Bo prawda jest też taka, że Xiaomi jest już trzecią siłą na rynku smartfonów na świecie! Tak – trzecią siłą (wg Strategy Analytics). Przed nim jest jeszcze Apple i Samsung, tyle że ten pierwszy zaliczył rok do roku spadek sprzedaży z 35 proc. do 25 proc. za ostatni kwartał. Jabłko ma 12 proc., a Xiaomi 6 proc.
Zakładając, że LG, który był do tej pory numerem trzy spadł na czwartą pozycję (5 proc.), a przecież cieszy się gigantycznymi wzrostami sprzedaży, to wyobraźcie sobie, jak niesamowicie rozpędzony jest Xiaomi! I oczywiście weźcie poprawkę na to, że to nie jest globalny dostawca smartfonów! Nie sprzedaje ich we wszystkich możliwych sieciach komórkowych i supermarketach w każdym zakątku Ziemi. Xiaomi rzeźbi przede wszystkim na swoim, azjatyckim podwórku i dogonił w ciągu trzech lat ogólnoświatowych potentatów, jak Apple i Samsung!
Trudno nie być pod wielkim wrażeniem. Wg dzisiejszych doniesień, firma ma zostać dokapitalizowana przez prywatnych inwestorów, dzięki czemu również skoczy jej wycena, która w dniu debiutu na giełdzie w przyszłym roku może wynieść ponad 40 mld dol., co ma być sumą większą niż wartość Lenovo i Sony razem wziętych!
Tak, to niebywałe i zarazem groźne dla wszystkich liczących się producentów. Swoje kryzysy przeżywa Sony, Samsung narzeka na spowolnienie, HTC wciąż próbuje łapać oddech, ale głównie tnąc koszty, a w ostatnim czasie porządnie wystrzelił jeszcze tylko LG i oczywiście Apple, który po wejściu na chiński rynek również może cieszyć się ogromną sprzedażą swoich iPhone’ów.
I nagle, wyrasta kolejny rozgrywający, który do tego – pomimo, że jedzie na minimalnych marżach – jest bardzo rentowny. The Wall Street Journal dotarł do tajnego raportu, z którego wynika, że w zeszłym roku Xiaomi zanotował aż 84-proc. wzrost zysku! Tak, to niesamowita maszyna do zarabiania pieniędzy.
W czym tkwi jej sukces? Biznes właściwie całkowicie oparty jest o sprzedaż internetową. Xiaomi nie posiada wielkich centrów logistycznych, co minimalizuje koszty, a do tego sam sprzedaje swoje smartfony wypuszczając określone ilości w regularnych odstępach czasu, ma więc kontrolę na konkretnymi sztukami. Przy okazji odpadają liczni pośrednicy i ich narzuty. Słuchawki Xiaomi wyposażone są w bardzo przyzwoity hardware, co nie koliduje z atrakcyjnymi cenami. Na rynku Chińskim nie mają sobie równych. Do tego przyciągają klientów obiecującą platformą, pracują bowiem na zmodyfikowanej wersji Androida z nakładką MIUI, a przy tym stworzono ogromny ekosystem, pozwalający zarabiać na dodatkach takich, jak tapety, aplikacje i itp.
Xiaomi jest jednak rozważny i nie szarżuje. Ma swój apetyt na resztę świata, co udowadnia takimi przejęciami, jak chociażby zatrudnieniem Hugo Barry z Google, poza tym woli iść na rynki uboższe ze swoją ofertą, które przed sobą mają dopiero rozkwit, by tam budować silną pozycję. To pomysłowa i niesamowicie skuteczna strategia. Jest tak dobra i na tyle się sprawdza, że przyprawia o ból głowy największych, będących na rynku od lat. Ich tradycje nie wytrzymują – pomimo stabilnych pozycji – tak silnego tempa. Ta firma nie kładzie nacisku na rozwój innowacji, tylko korzysta z tych obecnych, nie ponosząc właściwie kosztów badań i eksperymentów, a osiągając podobne efekty.
Czy to moda na Xiaomi? Tego jeszcze nie wiem, ale skoro zbudowali u siebie taką potęgę, to jestem przekonany, że z czasem wychodząc na Zachód w przemyślany sposób osiągną to samo. Zresztą może to też doprowadzić do poważnych przetasowań nie tylko w rankingach kto najwięcej sprzedał i zarobił, ale również w układach z Google, który przecież dostarcza Androida, na bazie którego Xiaomi zbija kapitał, modeluje jednak system w taki sposób, aby powstawało wrażenie, że to jego produkt. Podobnie robi Amazon na swoich Kindlach, ale Chińczykom wychodzi to znacznie lepiej.
Źródło, foto: ibtimes1, ibtimes2, times of india