To nie nowość, że Kraj Kwitnącej Wiśni apatycznie podchodzi do konsol Microsoftu, jednak tym razem Japończycy niemal w ogóle nie zainteresowali się Xboxem One. Jak podaje serwis Famitsu, w ciągu premierowego tygodnia nabywców znalazło jedynie 23,562 sztuk. Liczba ta stanowi najgorszy wynik sprzedażowy jakiejkolwiek konsoli w ostatnich latach, poniżej ilości Wii U oraz Playstation 4, których zeszło więcej w ciągu dwóch dni od wypuszczenia na rynek.
I tak dla porównania, wynik Wii U to 308,000 sztuk w ciągu dwóch dni, a Playstation 4 osiągnęło sprzedaż na poziomie 322,000 sztuk. Z kolei wracając do poprzedniej generacji, Xbox 360 pojawił się w 62,135 domach w dwukrotnie krótszym czasie niż XBO zajęło sprzedanie ponad 20,000 egzemplarzy. Nowa konsola Microsoftu pojawiła się w Japonii 6 września, zawierając w swoim portfolio 29 tytułów, w tym: Titanfall, Killer Instinct i Dead Rising 3.
Dlaczego tak słabo? Powodów może być kilka. Główne exclusive’y to strzelanki takie jak Halo czy Gears of War. Pierwszoosobowe, trzecioosobowe czy kooperacyjne to popularna rozrywka w Stanach Zjednoczonych, jednak Japończycy preferują inny styl rozgrywki. Ponadto, to zrozumiałe, że wspierają rodzimego wytwórcę, stąd sukcesy Nintendo i Sony. Sam Microsoft pewnie nie spodziewał się oszałamiającego wyniku, więc powinien jakoś to przełknąć, nie da się jednak ukryć, że tracą tam wpływy.
Nie miałem niestety okazji bawić się ani Playstation 4, ani niezbyt popularnym i ciężko dostępnym w Polsce Wii U, jednak im więcej informacji wypływało o nadchodzących konsolach nowej generacji, to właśnie ta od Microsoftu wydawała mi się najmniej kusząca i szczerze mówiąc dalej tak jest. Sony zaprezentowało maszynę koncentrującą się głównie na graniu, natomiast XBO to kombajn multimedialny, częściowo z usługami, które działają tylko w USA, a same gry to tylko część funkcjonalności. Ponadto przez długi czas Kinect był obowiązkowy i stosunkowo niedawno pojawiła się możliwość kupna bez tego dodatku. Nie hejtuje Microsoftu, sam posiadam X360 i jestem z niego zadowolony, mam jednak wrażenie, że podjęto szereg niezbyt przemyślanych rozwiązań, które się nie przyjęły. Jak widać – również w Japonii.
Źródła: polygon, venturebeat