Nasze życie to nieustanny bieg. Większość rzeczy odbywa się w podkręconym tempie. Często wbiegasz szybko do domu, krótkie odświeżenie, kanapka w zęby i ruszasz dalej na miasto by spotkać się ze znajomymi. Sytuacji z życia, w którym towarzyszy Ci pośpiech mógłbyś wymienić co najmniej kilka. Podobnie zresztą jak ja.
[showads ad=rek3]
Jaki związek ma ten pośpiech z szybkim ładowaniem naszego smartfona? A no jest tu całkiem sporo powiązań, a szczególnie takie, gdzie w ciągu dnia potrzebujemy co raz częściej podładować „przedłużenie naszej ręki” bo nagle okazuje się, że zabrakło w niej energii. Przerabiałem to tysiące razy. Jak wiem, że mam wyjechać na miasto, a na 15 minut przed wyjściem mam około 40 procent baterii, to wiem, że może to być w niektórych sytuacjach za mało. Odkąd korzystam z szybkiego ładowanie, te 15 minut nie raz sprawiło, że telefon przetrwał do końca imprezy. Nie wyobrażam sobie już innego sposobu na ładowanie. Tak bardzo przyzwyczaiłem się do tego, że nie widzę innej możliwości ładowania telefonu.
[showads ad=rek2]
I tak po tym przydługim, aczkolwiek potrzebnym wstępie dochodzę do punktu kulminacynego, czyli Huawei oraz ich prototypowej baterii, która ładuje się w niebywale szybkim tempie. Może zamiast zarzucać Cię słowami, obejrzyj najpierw film.
W dwie minuty 68 procent? Pojemność testowanej baterii w zupełności nie odpowiada aktualnym standardom, ale w porównaniu z tradycyjną ładowarką, która zdążyła podciągnąć 600 mAh do 2 procent sprawia, że różnica jest mocno widoczna. A jeśli to Cię nie przekonuję to spójrz na kolejny film.
3000 mAh – czyli powiedzmy, że średnia pojemność baterii, które zasilają teraźniejsze telefony. 5 min i 48 procent. Robi wrażenie co? Te prototypowe litowo-jonowe ogniwa działają na bazie atomów grafitu w anodzie. I to właśnie tutaj jest klucz do tak szybkiego ładowania. Brzmi świetnie i ciekaw jestem tylko jak odbijać się to będzie na żywotności baterii. Szybkie ładowanie, choć bardzo efektywne, mimo wszystko jest na dłuższą metę dość obciążające dla baterii i zastanawia mnie jak Huawei rozwiązał ten problem.
[showads ad=rek3]
Jestem jak najbardziej za, jeśli chodzi o takie przedsięwzięcia, ponieważ producenci często zapominają się w wyścigu o moc, ilość pikseli i cholera wie co jeszcze. Szybko uciekająca energia z naszych smartfonów to z pewnością w dalszym ciągu zmora i choć wspomagacze w postaci trybów oszczędzania sprawdza się świetnie, to ma to być to tylko dodatkiem. Skoro producenci nie kwapią się do tego by wyposażać swoje telefony w pojemniejszą baterię, to chwała im za to, że rekompesują to właśnie szybkim ładowaniem. Huawei z pewnościa dał nieźle czadu tymi filmikami, przez co konkurencja dla takich firm jak chociażby Samsung, który za każdym razem chwali się szybkim ładowaniem.
[showads ad=rek1]
Ps. W trakcie gdy tworzyłem ten wpis mój Samsung Galaxy Note 4 zdążył podładować się o 37 proc. ;)
Źródło: huawei