Dobra. Wiem, że będę marudził już od samego początku, ale wynudziłem się podczas tej konferencji. Publiczność jak zwykle reagowała żywiołowo, co czasami było naprawdę dla mnie dziwne. Do tego jednak można się już przyzwyczaić, kto ogląda występy Tima Cook’a i spółki wie, że wszyscy którzy nie są fanami Apple, w takich momentach drapią się po głowie. OK, zostawmy już to, sprawdźmy co nowego przynosi nam iOS 9.
[showads ad=rek3]
Coś co rzuca się od razu w oczy to duży nacisk na aplikacje natywne. Apple chce wybić nam z głowy korzystanie z np. Map Google i wyraźnie stawia na swoje rozwiązania. Podobnie ma się chociażby z aplikacją Notes, czy News. No i właśnie. Nie mogę nie być złośliwy, ponieważ tworzenie notatek w sposób, jaki to dzisiaj zobaczyłem wywołało u mnie pusty śmiech. Jeśli mam być jeszcze bardziej złośliwy – to w gdzieś tam w Korei w Samsungu myślę, że mieli naprawdę niezły ubaw. Ja sam zresztą byłem ciekawy co robili w Cupertino, kiedy prawie rok temu w Berlinie podczas premiery Note’a 4 prezentowano kolejną odsłonę multitaskingu i sposoby na to, jak możemy uczynić z naszego smartfona prawdziwy notatnik XXI wieku.
Jednego z pewnością nie mogę zarzucić Apple. Spóźnili się z wieloma rzeczami, ale jest pewne, że bankowo będzie to działać rewelacyjnie – co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Inna kwestia, czy będę potrafił się przestawiać na nowe propozycje? Szczerze pisząc, chętnie to sprawdzę, jako szczęśliwy właściciel iPada drugiej generacji, z pewnością będę korzystał z rzeczy, które swoją drogą mam już na Androidzie. Dlaczego? Z prostej przyczyny. Jestem do nich tak przyzwyczajony, że w iOS zwyczajnie mi ich brakowało.
I właśnie pod kątem iPada podobają mi się najbardziej te zmiany. Możliwość korzystania z dwóch aplikacji równocześnie, na których będę mógł pracować sprawia, że otwierają się dla mnie nowe możliwości. Mam kontrolę nie tylko nad aplikacją na której pracuję, ale także nad rozmiarem okienek. W moim Note 4 korzystam z tego cały czas, dlatego cieszy mnie, że będę mógł to również wykorzystać na tablecie. To oczywiście nie koniec. Dostajemy również opcję, która umożliwia oglądanie wideo, a okienko w którym się to będzie działo pozostaje niezależne od całej reszty. I na tym entuzjazm się w zasadzie kończy, ponieważ nie wszystkie modele otrzymają pełen zestaw funkcji. Dostanie je tylko iPad Air drugiej generacji. Jaki z tego wniosek? W Samsungu znów się w tym momencie śmieją. I nie tylko tam.
[showads ad=rek2]
W ogóle mam wrażenie, że sporo rzeczy, które pojawiły się w iOS 9 były zrobione właśnie pod tablet. Znajdziemy tutaj również odświeżoną klawiaturę, która zyskuje funkcjonalność gładzika. Powinno to pozwolić na bardziej intuicyjną i prostszą obsługę kursora, który czasami nie do końca chce współpracować tak jakbym tego chciał. Wg zapewnień, będzie to miało również przełożenie na współpracę z zewnętrzną klawiaturą, którą podłączymy do iPada.
No dobrze, sporo o tablecie, a przecież iOS 9 nie trafi tylko na iPady. Na konferencji mogliśmy również usłyszeć zapewnienia o dłuższym czasie pracy na jednym ładowaniu iPhone’a. Dzięki nowemu systemowi wydłuży się on o… całą godzinę. Dodając do tego nowy system oszczędzania energii – nawet do 3h. Nieee, nie śmieję się. Tutaj akurat nigdy dodatkowego czasu za dużo, nawet jeśli to jest tylko godzina.
Podsumowując, zastanawiam się, czy wprowadzone zmiany, których z pewnością jest więcej i odkryjemy je w trakcie korzystania z odświeżonej wersji systemu to dużo/mało? Jest tu progres, aczkolwiek czuję, że Apple nadal goni konkurencję. Nie ma tu nic, co by sprawiło u mnie zachwyt, to wszystko gdzieś już było.
[showads ad=rek1]
Kiedy będziemy mogli sami się przekonać do iOS 9? Tradycyjnie – i za to akurat uwielbiam Apple – szybko, czyli na jesieni. Aktualizację otrzyma praktycznie cała rodzina urządzeń z nagryzionym jabłkiem. Nawet takie staruszki jak iPad 2 czy iPhone 4S, ale oczywiście nie wszystkie dobrodziejstwa będą dostępne. Beta developerska dostępna jest od dziś – publiczna za miesiąc.
Foto: apple