Nowinek ze świata VR ciąg dalszy, tym razem nie tyle sprzętowo, co programowo. O tym, że Mozilla planuje stworzenie, czy może raczej – już to zrobiła, przeglądarki wspierającej możliwości Oculus Rifta, o nazwie Moz VR, mogliście przeczytać TUTAJ. Niedawno pojawiły się nowe informacje dotyczące poszerzenia jej funkcjonalności i nie tylko.
Przede wszystkim Web VR wylądował na wersji Nightly, czyli rozwojowej edycji płonącego lisa. Mozilla zdaje sobie sprawę, że wirtualna rzeczywistość może zrewolucjonizować sposób, w jaki postrzegamy rozmaite treści – gry, programy użytkowe czy wreszcie – przeglądanie stron internetowych. Jeden z pracowników, Josh Carpenter, twierdzi, że jest to duże wyzwanie, a oni lubią duże wyzwania. Cały trik polega na tym, by dać użytkownikowi wrażenie obecności w innym świecie, a nie tylko patrzenie na symulację. By tego dokonać, trzeba zredukować opóźnienia między ruchami głowy, a odpowiadającym im czynnościom, do minimum.
By tego dokonać, eksperymentują z nowym API (interfejs programistyczny aplikacji), który ułatwia komunikację między headsetem, a przeglądarką. Warto wspomnieć, że nie są jedyni, gdyż Google również pracuje nad podobnymi rozwiązaniami. Czyżby szykowała się jakaś kooperacja wspólnych pomysłów? Czemu nie, póki co jednak, prace są na dość wczesnym etapie i jeszcze sporo czasu minie, nim wsparcie dla technologii VR ujrzymy w komercyjnych wersjach.
Nie jestem pewien, czy przeglądanie Internetu to jest to, co chcę widzieć w 3D. Ok, odpalenie filmu na Youtube może być całkiem fajne, ale z drugiej strony, biorąc pod uwagę nienajlepszą jeszcze ostrość headsetów, przeglądanie masy tekstu średnio mi się podoba. Szkoda też, że na razie całość współpracuje jedynie z Oculusem, tym bardziej, że nowe hełmy (a raczej ich zapowiedzi) pojawiają się jak grzyby po deszczu. No ale i tu tragedii raczej nie powinno być, bo szykuje się wsparcie chociażby dla Cardboarda, a skoro karton znalazł się na liście, to nie widzę powodu, dla którego inne urządzenia miałyby być wykluczone.
Ja osobiście widzę połączenie Windowsa 10, HoloLens i właśnie tę przeglądarkę. Nie dość, że nie stracilibyśmy z oczu świata rzeczywistego, to w luźny sposób, pojedynczymi gestami, odpalilibyśmy jakiś film, powiększylibyśmy zdjęcie czy po prostu zjechalibyśmy w dół strony, by przeczytać kolejny fragment tekstu. Pod warunkiem, że wszystko wyjdzie, tak jak twórcy tego sobie życzą, bo przyznam szczerze, że zeszłoroczny zapał do tych technologii powoli we mnie się ostudza. Fajnie, że w tym momencie mamy wielu graczy na tym rynku i każdy dłubie w kodzie źródłowym, ale chciałbym zobaczyć chociaż jedno urządzenie z tej gałęzi, które działa perfekcyjnie, a nie kilkadziesiąt, które są po prostu OK.
Nie zrozumcie mnie źle, wciąż czekam na oficjalne premiery Oculusa, Morfeusza i im podobnych, ale znając historie hełmów VR, póki co nie były to udane próby, z niesławnym Virtual Boyem od Nintendo na czele. Mimo wszystko – trzymam kciuki. Nie tylko za Mozillę, ale również urządzenia, które mają współpracować z przeglądarkami VR. Wierzę, że twórcy zdają sobie sprawę, jak wiele aspektów musi zagrać, by headsety osiągnęły sukces i mam nadzieję, że poświęcą swój czas, by dopracować je jak najbardziej.
Źródło, foto: techcrunch, mozilla