Są takie usługi Google, które uwielbiam od chwili, kiedy tylko pojawia się promyk ich istnienia. Tak właśnie było z Google Now – funkcją, która w Polsce niewiele jeszcze może nam sprawiać satysfakcji, za to w Stanach to już potężny kombajn, który świetnie zintegrowany z Androidem, doskonale wspiera nasze codzienne czynności. Tak – z Google Now korzystam od dawna w smartfonie. Nie czekałem specjalnie na debiut tego rozwiązania w przeglądarce, bo i tak częstotliwość, z którą sięgam po smartfona jest tak duża, że właściwie nie widziałbym w tym potrzeby, ale…
…jak już ma do niej trafić, to jestem coraz bardziej podekscytowany, że mój ulubiony Chrome dostanie jeszcze większego kopa i trudno mi powstrzymać entuzjazm :) Dlaczego? Po pierwsze dlatego, że Google Now jest zintegrowane z naszymi przypomnieniami, które możemy dodawać w smartfonie, a dzięki temu zobaczymy je również na ekranie komputera, który jest oczywiście zalogowany na naszego konto Google. Usługa Now zbiera nasze preferencje wynikające z przeglądanych treści, zatem sama proponuje ciekawe artykuły z blogów i stron, które na co dzień przeglądamy. Przyznam, że nie zawsze są to interesujące strzały, ale coraz więcej agregowanych treści, w miarę tego, z jaką częstotliwością do nich przez Google Now sięgamy, pojawia się z orbity właśnie naszych zainteresowań.
Dodałem jeszcze u siebie notowania giełdowe najważniejszych spółek technologicznych, które lubię śledzić, szczególnie przy okazji większych wydarzeń w branży, bo pokazują, jak reaguje giełda na nowości szykowane przez gigantów. OK – jest jeszcze prognoza pogody, ale często – przynajmniej w Poznaniu – kiedy za oknem świeci słońce, w Google Now pada deszcz i na odwrót ;) Ale inne ciekawe rzeczy, to chociażby kojarzenie przez usługę miejsc, w których bywam, przez co dostaję podpowiedzi z wytyczoną trasą. Aplikacja pamięta kilka z nich i jeśli nadal zależy mi, aby one się pojawiały, to oczywiście są do dyspozycji. Google Now pyta mnie najzwyczajniej, czy jestem zainteresowany szczegółami dojścia/dojazdu do danego miejsca i jeśli więcej nie potrzebuję wskazówek, to mogę je łatwo wyłączyć.
Wiem, że nie wszystkim to pasuje, ale w smartfonach, szczególnie w Nexusach z najnowszym Androidem KitKat 4.4, usługę uruchomimy również przesuwając palcem o lewej strony ekranu do prawej. Nie znajdziemy tam kolejnego pulpitu z aplikacjami oraz możliwości powrotu do centralnego (domowego/głównego), ale właśnie Google Now. Przyznam, że bardzo się już przyzwyczaiłem do tego rozwiązania i dość naturalnie mi się z niego korzysta. To także pokazuje, w którym kierunku idzie Google ze swoją usługą, zatem jej obecność w przeglądarce na notebooku, będzie bardzo przyjemnym dodatkiem do codziennej pracy :)
PS.
aktualizacja pojawi się w Waszych przeglądarkach w nadchodzących tygodniach.