Tej zmiany pewnie nie zobaczymy za szybko. Nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek – no chyba, że jakiś totalny technologiczny napaleniec – chciał sobie zrobić coś takiego. Niemniej, Motorola patentując to rozwiązanie idzie w kierunku, w którym nie chciałbym, żeby kiedykolwiek podążały nowe technologie. Jak bardzo można posunąć personalizację i zarazem integrację ze sprzętem? Do granic możliwości. Tylko, czy pozostaje w tych okolicznościach jeszcze cokolwiek dla nas?
Otóż Motorola pracuje nad elektronicznym tatuażem, który wyrabialibyśmy sobie na szyi w okolicy gardła. Byłyby w nim upakowane takie rozwiązania jak: mikrofon, antena, wsparcie dla łączności bezprzewodowej przez NFC i Bluetooth, sygnałowy procesor, bateria oraz opcjonalnie dostępny wyświetlacz. Brzmi jak fikcja z filmów S-F? Nic z tych rzeczy. Założeniem patentu jest, aby rozwiązanie mogło odbierać dźwięki bezpośrednio z krtani. Dzięki temu miałoby eliminować wszelkie szumy, a rozmowa telefoniczna w głośnym otoczeniu, przestałaby sprawiać jakiekolwiek trudności. Ale to nie wszystkie możliwości tego rozwiązania. Dzięki tak bliskiej lokalizacji, na naszym gardle, miałoby służyć również jako wykrywacz kłamstw, który analizowałby najdrobniejsze zmiany w modulacji naszego głosu i sygnalizował czy mówimy prawdę.
No ale bez przesady – pozwolić wtatuować sobie coś takiego w szyję? Wtedy zupełnie straciłbym zaufanie do tego, co wolno mi mówić, a czego nie. Nieustanny niepokój, czy ktoś jednak tego nie słyszy i nie nagrywa. Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić oddania jakiejkolwiek firmie tak ogromnej ingerencji w prywatność. Nie wierzę również w atrakcyjny wygląd takiego czegoś, chociaż jestem w stanie uwierzyć, że znajdą się ludzie, którzy żeby to mieć na sobie jeszcze w dodatku chętnie zapłacą.
Natomiast potrafię sobie wyobrazić, przymus tatuowania w ten sposób więźniów, osób z dozorem policyjnym lub podejrzanych o jakieś przestępstwa. Ale w tym samym miejscu muszę przyznać, że przecież bez zgody samych zainteresowanych nie będzie to zapewne możliwe, chociaż trudno powiedzieć, jak będzie wyglądało egzekwowanie prawa w przyszłości. Niemniej sam pomysł zupełnie mi się nie podoba i nawet, jako entuzjasta nowych technologii, nie potrafię w sobie wzbudzić żadnych pozytywnych emocji związanych z tym rozwiązaniem.
Źródło, foto: pocket-lint, us patent & trademark office