POCZĄTEK
Jaka miła niespodzianka! Firma TP Link, znana szerzej, jako dostawca m.in. routerów i modemów, postanowiła wejść na rynek smartfonów i robi to w wykonaniu modelu Neffos C7 z przytupem!
Dzisiaj trzeba mieć sporo odwagi, aby to zrobić, bo nie da się ukryć, że jest gęsto – bardzo gęsto…, a tak się składa, że w cenie do 500zł Tp-Link Neffos C7 zdaje egzamin! Co prawda, żeby jakoś się wyróżnić, trzeba przede wszystkim skraść serca klientów. Przy ofensywie Xiaomi oraz Huawei w najniższym segmencie sprzętowym, niekoniecznie musi się to udać. No chyba, że wypuszczasz takiego smartfona, jak wspomniany Neffos C7. Dziś wyceniany jest na mniej niż 500zł brutto (aktualne na początek czerwca 2018r.). I w tej cenie oferuje dobrą jakość wykonania, przyzwoite podzespoły i w miarę rozsądną jakość pracy oraz naprawdę świetny aparat! Może całość nie jest bez wad, ale za to z sensownymi zaletami!
WZORNICTWO I WYKONANIE TP-LINK NEFFOS C7
Nie jest źle. Naprawdę! To nie jest brzydki smartfon! W kwocie rzędu 500zł można by liczyć na jakąś tragedię. Ale nie w tym przypadku! Neffos C7 oferuje bardzo dobrze leżącą w dłoni – o grubości 7,85mm – konstrukcję wykonaną z wytrzymałego poliwęglanu (praktycznie się nie rysuje i nie palcuje) o wymiarach 154,5×76,96mm i wadze 157 gramów. Nie jest może najlżejszy to smartfon, ale też nie ciąży specjalnie w dłoni. Na uwagę zasługuje fakt, że krawędzie zostały mocno zaokrąglone, przez co telefon gwarantuje dobry chwyt.
Na pewno rzuca się w oczy to, że jak na dzisiejsze standardy – jest dość szeroki, ale to „wina” starszych proporcji ekranu, wynoszących 16:9. Nie jest to też bezramkowiec, i gdyby zdjąć trochę z tych górnych partii – nad i pod ekranem – oraz gdyby odchudzić ramki boczne – wówczas dostalibyśmy bardziej kompaktową bryłę. Z drugiej strony czuć, że proporcje nie zostały zachwiane i jak na swoje gabaryty – nie razi Neffos C7 specjalnie wielkością. Sądzę, że udało się zachować tutaj dobry kompromis pomiędzy sporymi smartfonami i wciąż deficytowymi kompaktami.
Plecki są oszczędne, ładny, miękki logotyp nie gryzie w oczy, czytnik linii papilarnych jest umieszczony tutaj dość wysoko, ale moje palce wskazujące trafiały w niego perfekcyjnie, co tylko pokazuje, że udało się rzeczywiście odpowiednio pod kątem wielkości wyważyć ten model. Minimalnie, ledwo wyczuwalnie za to, odstaje oczko aparatu, pod którym znajduje się dioda doświetlająca.
Front za to wygląda jak od dużo droższego smartfonu. Szkło 2.5D chroniące ekran, jest osadzone w dodatkowej czarnej ramce i przez to wychodzi po za główną konstrukcję. Niestety nie ma informacji, kto je dostarcza, ale zaskakujące, że nie łapie specjalnie rysek, natomiast brak tutaj jakiejkolwiek powłoki ochronnej pod kątek odcisków palców i te nie dość, że są mocno widoczne, to jeszcze trudno się je przeciera.
Szkoda też, że nie ma podświetlenia przycisków dotykowych pod ekranem. Na górze jest wejście pod jack 3,5mm, a na spodzie USB 2.0 (starego typu) dla ładowarki. Jest też podwójny grill skrywający głośniki, a właściwie głośnik, który jest tylko jeden (z prawej strony na spodzie). Drugi rząd otworów to tylko atrapa. Realnie jednak wygląda to dość w porządku.
Nie powiem – mamy do czynienia ze smartfonem tak tanim, że po prostu niektóre rozwiązania pozytywnie w tej cenie zaskakują, a z nieobecnością innych po prostu trzeba się liczyć w tym segmencie mocno już budżetowym. Ale sam spokojnie wyceniłbym ten model na dobre 200-300zł więcej.
WYŚWIETLACZ, WYPOSAŻENIE I WYDAJNOŚĆ TP-LINK NEFFOS C7
Neffos C7 otrzymał wyświetlacz o przekątnej 5,5 cala. Jako, że mamy do czynienia z proporcjami 16:9 sprawia wrażenie szerokiego i dość dużego. Nowy trend przypada mi w tej chwili do gustu bardziej, bo po prostu pozwala znacznie odchudzić telefony na szerokość, na czym zyskują te opasłe konstrukcje. W każdym razie w modelu C7 dostajemy panel z rozdzielczością 720x1280px (daje to zagęszczenie na poziomie 267ppi), wykonany w technologii IPS. Zaskakujące jest dla mnie tutaj to, że ten wyświetlacz bardzo ładnie świeci.
OK – jasność nie powala i przy słonecznym klimacie wiosny i lata będzie to minusem, ale z drugiej strony, jestem pod dużym i bardzo pozytywnym wrażeniem odwzorowania kolorystyki. Nie wszyscy może o tym wiedzą, ale nie każdy IPS równy jest IPS-owi, który gwarantuje udanie szerokie kąty widzenia. Tutaj – w Neffos C7 – udało się je zachować na zachwycającym poziomie. Jedyne co mi się nie podoba, to fakt, że szkło ochronne sprawia wrażenie pod palcem lekko matowego, kiedy się nawiguje po systemie. Jeśli miało się wcześniej telefon lepszej klasy – będzie to dokuczało na początku.
Na plus wypada również zastosowanie funkcji Trybu Ochrony Oka, czyli tak naprawdę ekranu nocnego, a więc niwelowania wyświetlania w godzinach wieczornych światła niebieskiego na rzecz ciepłego bursztynu. Plus dodatkowy – można sterować natężeniem koloru, a więc słabsze nasycenie jest dobre dla wczesnego wieczoru, a mocniejsze na czas posiedzeń w głębokiej nocy. Bardzo pomocna funkcja, z której korzystam w każdym możliwym smartfonie. W Neffos C7 można ją też zautomatyzować, a więc telefon sam w określonych godzinach będzie się przełączał na Tryb Ochrony Oka.
Ale to, co robi świetną robotę w przypadku smartfonu Neffos C7 od TP-Link, to przede wszystkim jego specyfikacja. W cenie 500zł dostajemy 2GB pamięci RAM, jest ośmiordzeniowy procesor MediaTek MT6750, ponadto 16GB na pliki, slot kart microSD do 128GB, a także szereg czujników: akcelerometr, zbliżeniowy, światła, magnetometr, żyroskopowy, Halle’a.
Świetnie wypada obecność WiFi obsługującego standard 2,4GHz i 5GHz. Jest łączność Bluetooth 4.1 oraz satelitarna GPS i GLONASS. Neffos C7 oferuje oczywiście pracę w sieciach 4G, znalazła się bowiem obsługa LTE (karty nano-SIM). Na deser – czujnik linii papilarnych. Bardzo udany czujnik, który może nie za każdym razem odblokowuje telefon, ale robi to z dużą frekwencją i sprawdza na co dzień świetnie!
Nie powiem – już na papierze wygląda to więcej niż obiecująco. Praca jest płynna, a większość zadań praktycznie nie stwarza żadnych problemów zastosowanym podzespołom. To rewelacyjna wiadomość dla wszystkich szukających wydajnego telefonu za małe pieniądze, ale obiecującego zarazem udaną efektywność. Oczywiście musimy pamiętać, że to smartfon wart 500zł, więc przycięcia też są tutaj obecne. Nie jest tak, że to wszystko działa bez najmniejszych zarzutów. Natomiast gorsza praca jest przy typowych zadaniach absolutną rzadkością. Śmiało można ten telefon polecać.
Co więc nie wyszło? Na pewno trudno odżałować NFC. Płatności bezstykowe robią się w Polsce powoli hitem, więc telefon bez tego standardu – nawet w tak niskiej cenie – posiada realny i odczuwalny brak. Nie ma się też co oszukiwać. Dzisiaj 16GB pamięci masowej to już stanowczo za mało, szczególnie że blisko 6GB zarezerwowane jest w Neffosie C7 na system. Musiałem zatem zrezygnować z całej masy aplikacji, z których na co dzień korzystam, szczególnie że jeśli ma się apetyt na robienie zdjęć i filmików, to szybko po prostu miejsca zabraknie (nie wspominam już o sytuacji, kiedy ktoś lubi gromadzić inne multimedia w telefonie, jak filmy i muzykę MP3).
Wciąż jednak staram się pamiętać, że w moich dłoniach jest produkt tak tani, że pewne niedostatki wpisane są niejako w jego naturę. A biorąc pod uwagę to wszystko, co TP-Link Neffos C7 dostarcza, jest to smartfon pod kątem hardware naprawdę nieźle przygotowany. Bardzo dobry wyświetlacz, wydajne podzespoły, owocna i prawie bezprzystankowa praca z mniej wymagającymi zadaniami. Jak dla mnie – jest naprawdę OK!
SYSTEM, APLIKACJE, MULTIMEDIA W TP-LINK NEFFOS C7
Jedno z największym moich zaskoczeń. Tak nisko wyceniony Neffos C7 dostaje (przynajmniej na razie) aktualizacje bezpieczeństwa systemu Android! WOW! Niejeden większy gracz mógłby brać przykład z tej firmy! Rewelacja! Na pokładzie, jest Nougat w wersji 7.0, ale działa z autorską nakładką na interfejs, więc tym bardziej cieszy dbałość o aktualizacje, co przy modyfikowanym środowisku nie jest wcale częstą praktyką!
Co zaskakujące – nakładka jest… subtelna, wyważona i bardzo… ładna! Tak, w tak tanim telefonie postarano się nawet o to, aby środowisko nie imitowało mocno rozgrzebanego Androida z doklejonymi tu i ówdzie autorskimi potworkami, co często ma miejsce i jest powszechną praktyką (wraz z upychaniem sponsorowanych aplikacji firm trzecich) właśnie w tanich smartfonach. Zawsze wyglądało to w budżetowcach koszmarnie. Ale nie w smartfonie Neffos C7, bo tutaj tego po prostu nie ma!
Są za to dedykowane motywy pozwalające zmieniać wygląd poszczególnych sekcji, jak tapety, ikony, czy dźwięki. Producent dorzucił od siebie również Radio FM, Kompas, Dyktafon, apkę Opinie, w której możemy podzielić się swoimi wrażeniami z korzystania z telefonu oraz dodać np. zrzut ekranu, aby zobrazować, co nie działa etc. Na pokładzie znalazła się aplikacja Kasa do kontrolowania głosowo z poziomu Asystenta Google lub Alexy od Amazonu innych urządzeń połączonych z Neffos C7 (np. inteligentnego oświetlenia domowego, termostatów Nest, czy kamerek monitorujących). Kolejną aplikacją – ale do sprawowania np. kontroli rodzicielskiej – jest Tether, która monitoruje urządzenia w jednej sieci i pozwala zarządzać nimi. Te dwa rozwiązania są oferowane przez TP-Link, jako dodatkowy wabik na urządzenia automatyki domowej od tegoż producenta, ale nie są w ogóle nachalne i nie trzeba z nich korzystać.
Bardzo ładnie udało się też zaprojektować menu z rozwijanym centrum akcji oraz notyfikacjami – przyjemne dla oka, jasne chmurki z czytelnymi komunikatami – wyglądają super, chociaż pachnie to inspiracją z Apple iOS-a, niemniej – do przyjęcia. Jest też opcja klonowania apek, by możliwe było korzystanie np. z Facebooka czy Twittera, z poziomu dwóch różnych kont. Nie udała się za to jedna zasadnicza rzecz. Tak, mam na myśli brak szuflady z aplikacjami (tzw. App Drawera), a nawet brak jakiejkolwiek opcji jej ewentualnego przywrócenia. Po uruchomieniu i instalacji moich apek – ujrzałem zawalonych po brzegi kilka pulpitów, których szczerze nie chciało mi się porządkować. Drugi brak, to nieobecność możliwości wywołania polecenia szukania aplikacji bezpośrednio z poziomu ekranu głównego, co sprawiało, że ręcznie musiałem przeglądać wszystkie ekrany w poszukiwaniu konkretnej apki, i w bardziej stresujących momentach bywało to irytujące.
Poza tym drobnym zgrzytem, TP-Link dodaje od siebie jeszcze kilka fajnych rzeczy, które korzystnie wpływają na obsługę Neffos C7. Po pierwsze możemy wybrać aplikacje, do których dostęp będzie możliwy po wpisaniu PIN-u lub po weryfikacji odcisku palca. Przydatne, bo jeśli smartfon wpadnie w niepowołane ręce, złodziej lub inna osoba nie dostanie się do plików na naszym Dysku Google, czy OneDrive. Co więcej – nie otworzy aplikacji Kalendarza, czy poczty e-mail, nie wykona nawet połączenia telefonicznego! Dodać do chronionej strefy możemy dowolną apkę, co owocuje bardzo dobrym poziomem zabezpieczenia.
Po drugie istnieją funkcje typu smart. Można więc z poziomu wyłączonego ekranu, po wyrysowaniu na jego powierzchni odpowiedniej litery – uruchomić określoną apkę. Domyślnie aplikacje można zamienić na własne. Daje się też też ryzując „dziobki” (czyli znaki, takie jak te: < >) przełączać odtwarzane przez nas utwory. Jakieś wady? Zupełnie nie działało w moim przypadku wywołanie aplikacji zapisanej pod literą „O”. Ale sądzę, że to niuans do poprawy z aktualizacją.
Ostatnim z dodatków, jest Przycisk Pływający, pozwalający przesunąć go do dowolnej krawędzi ekranu, co ułatwia listowanie ostatnich aplikacji, zrobienie zrzutu ekranu, czy zablokowanie telefonu. Zasadniczo niczego nie brakuje dramatycznie, acz niedociągnięcia są, ale akceptowalne. Dostajemy solidną systemową podstawę, aktualizowane oprogramowanie, pakiet aplikacji na start. Resztę trzeba zgromadzić samemu, ale mi taki układ odpowiada. Nie ma też przesytu bajerami i dodatkami, więc może to też w miarę sensownie działać. Jak na budżetowca – to i tak sporo!
APARAT I FUNKCJE FOTOGRAFICZNE W TP-LINK NEFFOS C7
Tak się składa, że niestety, ale przy tak tanich smartfonach ciężko ustalić, kto jest dostawcą przetworników fotograficznych. Chętnie zaspokoiłbym swoją ciekawość, bo pozwala to rzucić okiem, jak konkurencyjny telefon z taką samą matrycą i podobną optyką – radzi sobie fotograficznie. Tutaj, przy takich detalach – musimy obejść się smakiem.
W każdym razie otrzymujemy na tyle 13-Mpx sensor ze światłem przysłony f/2.0 z autofokusem bazującym na detekcji fazy (PDAF). Na przodzie mamy 8Mpx przetwornik. Przyznasz więc, że jak na telefon za 500zł – podstawa wygląda tutaj więcej niż zadowalająco, prawda? I rzeczywiście – Neffos C7 nie tylko fotograficznie prezentuje się atrakcyjnie na papierze, ale jak na swój segment sprzętowy – robi świetne zdjęcia! Najbardziej uderzające było dla mnie to, jak ładnie wychodzą miejsca mocno naświetlone, które najczęściej bywają po prostu przepalone. OK – takich kadrów też nie brakuje, ale halo! Takie fotki strzela smartfon za naprawdę niewielkie pieniądze!
Co więcej – są trzy sposoby pomiaru ostrości: centralnie ważony, średni i punktowy. Jest – co zdumiewające – niezły Tryb Profesjonalny, który poza regulacją ekspozycji, czasu naświetlania czy focusowania (dal lub bliż), oferuje również doprecyzowanie odcieni, nasycenia, jasności i kontrastu! Można Neffosem C7 wykonać panoramę, jest Tryb Poklatkowy oraz Wolne Tempo, a także zestaw filtrów z odpowiednią temperaturą barwową (Chłodny, Filmowy, Ciepły, Noir, Mono, Tonalny etc.). Na deser producent dorzuca coś na kształt upiększania twarzy oraz Tryb HDR, przy którym – owszem – trzeba się wykazać odrobiną cierpliwości, bo chwilę kręci po tapnięciu w migawkę zanim wykona zdjęcie, ale nie są to jakieś dramatyczne przestoje, no a uwiecznione chwile prezentują się świetnie!
Szczerze? W życiu nie powiedziałbym, że aparat w tak tanim telefonie, będzie w stanie pochwalić się takimi opcjami. Po drugie – za tym, że to naprawdę dobra fotograficznie pozycja, przemawia również jakość zdjęć. Tak – jak na sprzęt za te pieniądze, powinno być gorzej. A jest naprawdę nieźle. Oczywiście nie każda fotka się udaje, bo nie ma chociażby stabilizacji obrazu, ale też jak na tak ograniczony hardware – nie mogłem narzekać na specjalnie wiele poruszonych fotek. Co więcej – rozsądny 4-krotny cyfrowy zoom pozwala uchwycić na zbliżeniach bez dramatycznej pikselozy wiele detali!
Zasadniczo więc – w segmencie do 500zł, jest w Neffosie C7 jeden z lepszych aparatów, który robi bardzo, ale to bardzo dobrą robotę na rzecz tego produktu!
ZDJĘCIA W ORYGINALNYM ROZMIARZE NA FLICKR
BATERIA W TP-LINK NEFFOS C7
Najsłabszy punkt Neffosa C7 to jego bateria. Zdecydowanie. Pomimo bardzo mocnego, litowo-polimerowego ogniwa o pojemności 3060mAh, smartfon na jednym ładowaniu działa krótko. Czas pracy wyświetlacza maksymalnie udało mi się wyciągnąć do jakichś 2,5h. Ale normą, przy której kończyła się bateria, był czas około 1,5h-2h. To bardzo mało i krótko zarazem. I bardzo słabo. Nie wiem, czy producent jest w stanie jakoś lepiej zoptymalizować ogniwo, ale na tym etapie jest to niebyt zachęcający wynik. Nie ma też żadnej technologii przyspieszającej ładowanie, więc dobicie do 100 proc. też trochę zajmuje w czasie procesu ładowania. A przy tym ekranie, rozdzielczości i procesorze – powinno być dużo lepiej.
OPINIA O TP-LINK NEFFOS C7
Firma TP-Link weszła na rynek bardzo przyzwoitymi, niedrogimi smartfonami. Najlepiej w tym kontekście wygląda Neffos C7. Jestem zaskoczony, że za tak niewielkie pieniądze można zaoferować użytkownikom – tak wiele. Schludne wzornictwo, trwała obudowa, ładne wykonanie. Podzespoły nie są szybkie, ale oferują nienajgorszy poziom zadowolenia z pracy. Przycinki są obecne, ale też – nie są na tyle częste, aby wyraźnie wpływać na komfort działania. No chyba, że zarzucisz telefon kilkoma akcjami na raz – wówczas robi się już skomplikowanie…
Dolicz do tego zestaw czujników, które pozwalają dobrą łączność oraz spokojną nawigację samochodową, jest bardzo udany czytnik linii papilarnych. Dobrze wypada tutaj system operacyjny z aktualizowanymi łatkami bezpieczeństwa. Jest ładne wizualnie środowisko. Nie ma zatrzęsienia nieprzydatnych funkcji, za to skupiono się na tych najbardziej efektywnych. Na pokładzie jest też kilka autorskich aplikacji, które mają pomóc w zarządzaniu produktami wchodzącymi w portfolio producenta, a dedykowane są dla domu. Niestety najsłabiej wypadła bateria, chociaż ma sporą pojemność.
Ale zdecydowanie na plus wychodzi w Neffosie C7 aparat fotograficzny, który w smartfonie za 500zł robi rewelacyjną robotę. Wiadomo, że ścigać się nie będzie z flagowcami, ani nawet z dobrą średnią półką. Ale za to oferuje niezły jakościowo poziom zdjęć, fajne filtry fotograficzne, sprawny tryb HDR, a nawet bardziej zaawansowany tryb profesjonalny. Byłem zaskoczony tym, ile można tutaj poustawiać!
Jasne, że Neffos C7 nie jest dla mnie. Ale nie miałbym oporów przed poleceniem go klientom chcącym na telefon wydać maksymalnie 500zł. Moim zdaniem, gdyby był droższy o 200zł – nadal byłby wart swojej ceny! Spokojnie jest to dobre urządzenia na start. To również dobry smartfon dla niewymagających użytkowników, sporadycznie korzystających z multimediów, nastawionych na ładny obrazek z aparatu, ale nie drący szat, kiedy pojawią się poruszenia lub przestoje w codziennej pracy. Neffos C7 jest po prostu bardzo dobrą pozycją w tym segmencie. Nie ma wstydu. I można brać!
[penci_review id=”57981″]