Sony Xperia 10 Mark III rozczarowuje… Wiem, wiem – mocno i bez ceregieli już od pierwszego zdania, ale piszę to z niekłamanym poczuciem zawodu. Testując niemal równo po roku kolejną edycję Xperii ze średniego segmentu sprzętowego miałem po prostu niemalże klona Xperii 10 mark II. Niczego kluczowego, co mocno kulało przed rokiem, względem tamtego modelu, nie poprawiono, a koleiny wręcz się pogłębiły.
No dobrze – kilka rzeczy wciąż jest tutaj na plus. Xperia 10 III jest wodoszczelna i odporna na wnikanie kurzu (norma IP65/68), otrzymała większą baterię, która pozwala na niemalże dwie doby pracy na jednym ładowaniu (z LTE), co realnie przekłada się na około 7-8h SoT (czasu włączonego wyświetlacza). Zaletą też z pewnością jest świetny czytnik linii papilarnych, który działał bezbłędnie i szybko, aczkolwiek znajduje się we włączniku na prawym boku. Trochę pokręcę nosem, bo fajnie byłoby zobaczyć ten skaner bezpośrednio pod szkłem wyświetlacza, jak coraz częściej również tym segmencie sprzętowym robi to konkurencja. Nie jest to jednak wymóg, chociaż pewnie ucieszyłoby to osoby leworęczne.
Cały czas Xperia 10 III jest smartfonem poręcznym. Proporcje ekranu 21:9 oraz małe i kompaktowe gabaryty pozwalają wygodnie obsługiwać telefon bez specjalnej gimnastyki kciuka.
Lepiej też niż przed rokiem korzysta się z bocznego sensora, którego łatwiej i płynniej się aktywuje, dzięki czemu możemy sięgnąć do najczęściej wybieranych aplikacji z poziomu wygodnego chwytu. Bo chociaż kompaktowa, to Xperia 10 mk III jest smartfonem z 6-calowym wyświetlaczem.
Ekran wykonano w technologii OLED z zaimplementowanym standardem wyświetlania obrazu HDR. Rozdzielczość to 2520×1080 pikseli (FHD+) z ładną gęstością ułożenia punktów na cal. Niemniej – panel zaskakuje dość przeciętną jakością obrazu… Jak na OLED, jest naprawdę średnio… Można co prawda wyregulować nieco kolorystykę, ale… cóż… przed rokiem było dokładnie tak samo. Niestety zabrakło też wyższego odświeżania (chociażby 90 Hz) i dodatków w stylu funkcji Always On Display. Nie możemy zatem – jak jest to w telefonach konkurencji – zobaczyć na wygaszonym ekranie przeoczonych powiadomień, zegara, czy informacji o aktualnie słuchanej muzyce. Polecam moją recenzję o wiele tańszego Xiaomi Redmi Note 10, by przekonać się, co tracimy…
W Sony Xperii 10 m3 pod maską mamy procesor Qualcomm Snapdragon 690 z obsługą 5G. Ale ten układ obliczeniowy to raczej słabszy średniak…
Nie to, żebym chciał się specjalnie pastwić nad tą Xperią, ale spowolnienia, wszędobylskie lagi, przycinki, rwana płynność w sytuacjach, kiedy liczy się czas to niestety, ale proza życia z tym smartfonem. Kiedy spokojnie konsumujemy fejsa, YouTube-a, czy najnowsze newsy, to specjalnie nie uświadczymy wielkich dramatów wydajnościowych. Ale spróbujcie zarzucić ten sprzęt kilkoma pilnymi zadaniami na raz!
Niestety sytuacji nie ratuje też 6 GB pamięci RAM ani też pamięć klasy UFS. Do dyspozycji jest 128 GB na pliki oraz slot kart microSDXC do 1 TB. Xperia 10 mk III obsługuje też szybką transmisję danych w standardzie 5G, ale ja nie mogłem tego obecnie sprawdzić, gdyż mój plan taryfowy tego jeszcze nie obsługuje. Niebawem się to jednak zmieni, bo powoli zbliża się czas końca mojej obecnej umowy i pod kątem 5G będę mógł być wreszcie bardziej wiarygodnym.
Sam interfejs działa w oparciu o Androida 11. Jest ładnie, przejrzyście, schludnie. Żadnych niepotrzebnych fajerwerków. Są oczywiste plusy – ciemny motyw, świetne nawigacyjne gesty, cyfrowa równowaga do monitorowania czasu, jaki spędzamy z telefonem w dłoni. Jest też wspomniane wyżej menu sensora bocznego, które również w łatwy sposób pozwala podzielić ekran na dwie części i zarazem równoczesne korzystanie z dwóch apek (np. w górnym oknie YouTube, a w dolnym przeglądarka Chrome).
Najgorzej jednak z klatkowaniem i lagowaniem jest w aparacie, szczególnie kiedy wykonujemy zdjęcia w trybie HDR. Tak samo było przed rokiem w Xperii 10 mark II, zatem ten sam problem w Xperii 10 Mark III przywitałem z bardzo dużym zawodem. To samo tyczy się pracy autofocusu przy filmowaniu, na co również poprzedni model chorował. Przenoszenie ostrości z jednego obiektu na drugi to jakaś katastrofa. O ile w rozdzielczości 4K jako tako to działa, to już rejestrowanie wideo w Full HD i 60 klatkach na sekundę to już dramat. Dobrze to widać na wideorecenzji. Tak samo też widać, jak wygląda obraz z włączoną stabilizacją. O jakości samego filmu nawet nie wspominam… Po prostu trzeba nad tym spuścić zasłonę milczenia…
Aparat główny to 12-Mpx sensor z przysłoną f/1.8. Tak, jak zdjęcia przed rokiem robiły na mnie dobre wrażenie, tak tym razem pozostawiają sporo niedosytu.
Z jednej strony chwali się przyjemna dla oka naturalna kolorystyka – z drugiej uderzają po oczach liczne przepalenia. Fotografowanie w HDR też nie daje gwarancji lepszego zdynamizowania oraz zbalansowania obrazu. Jeśli oczywiście nie przeszkadzają nam przycinki, mamy trochę czasu, jakiś nawet punkt podparcia, to jesteśmy w stanie wykonywać niezłe zdjęcia. Widać więc, że ta matryca oferuje trochę więcej niż może się na pierwszy rzut oka wydawać. Ale ogólnie rzecz biorąc oceniam finalnie całą przygodę z aparatem bardzo średnio. Po prostu mam zbyt mocne porównanie w tym segmencie sprzętowym ze wspomnianym wyżej Redmi Note 10, czy chociażby ostatnimi OnePlus-ami. Lada moment wpadnie wideorecenzja Norda 2, więc będziecie mogli sami porównać.
Na tyle są jeszcze dwa przetworniki 8 Mpx. Pierwszy do zdjęć szerokokątnych (120 st.), a drugi to teleobiektyw 54 mm (daje dwukrotny zoom optyczny). I one nie są wybitne, ale też nie są takie złe. Trzymają podobny jakościowo poziom, co główna matryca. Ale naprawdę niczego szczególnego nie mogę o nich napisać. Tak, samo jak o przednim (również 8-Mpx aparacie), który też mógłby lepiej wykonywać zdjęcia selfie. Bo te są także średniej jakości.
Poprawiono nieco Tryb Portretowy, który w zeszłym roku w Xperii 10 II za bardzo nachodził na obrys postaci i rozmazywał zbyt mocno uszy lub włosy. Tym razem z reguły było OK, chociaż zdarzały się sytuacje, że postać była obrysowana rozmyciami niedokładnie. Również odsyłam do wideorecenzji Xperii 10 III, bo tam to dobrze pokazuję na jednym z przykładów. Ale to tyle, jeśli idzie o ogólne wrażenia płynące z korzystania z aparatów w tym telefonie.
Xperia 10 III otrzymała moduł NFC, więc dobrze sprawdza się w roli urządzenia do płatności zbliżeniowych.
Jest też Bluetooth w wersji 5.1, a WiFi pracuje w standardach 802.11a/b/g/n(2,4 GHz)/n oraz (5 GHz)/ac. Nie mogłem narzekać na jakość tych połączeń. Brzmienie muzyki też było na przyzwoitym poziomie, chociaż porwany tak bardzo się nie czułem. Na plus zaliczam obecność złącza jack 3.5 mm. Telefon wspiera także szybkie ładowanie dzięki standardowi USB Power Delivery. Może warto jeszcze dodać, że urządzenie wzmocniono szkłem ochronnym Corning Gorilla Glass 6, aczkolwiek nie da się ukryć, że rysek było sporo – szczególnie przy krawędziach na pleckach smartfona. Na froncie nie zaobserwowałem ich za bardzo.
Reasumując – zdecydowane dwa do zera dla konkurencji. Szkoda wielka, bo liczyłem na wyraźny progres. W opisach marketingowych na stronie Sony sprzęt ten prezentuje się bardzo, bardzo ciekawie. W praktyce nie porywa właściwie w żadnym punkcie przez co trudno znaleźć uzasadnienie dla jego stosunkowo wysokiej ceny (na dzień pisania tej recenzji to ok. 1800 zł). Może w wersji czwartej doczekamy się lepiej zoptymalizowanego modelu? A może aktualizacje systemu pozwolą Xperii 10 Mark III złapać wiatr w żagiel? Trudno powiedzieć. Na ten moment nie czuję jednak, by mógł ten model rekomendować.