Kochamy nasze dzieciaki, a one będąc oczkami w naszych głowach potrafią to świetnie wykorzystać ;) No bo jak wyjaśnić tak wielką popularność rozwiązań mobilnych wśród naszych najmłodszych? Ciekawe badania w tym zakresie przeprowadził brytyjski serwis uSwitch.com, z których wynika, że 9 proc. dzieci poniżej piątego roku życia w Wielkiej Brytanii posiada swój telefon komórkowy. Ale wyniki ekspertyzy są jeszcze ciekawsze! Nasze pociechy to żyła złota dla telekomów i producentów sprzętu.
Badanie pokazało również, że przeciętnie brytyjskie pociechy dostają swoją pierwszą komórkę ok. 11 roku życia. Nie dziwi mnie ten wniosek, w swoim otoczeniu też znam osoby, które dzieciom w tym wieku kupują smartfony. Ale ciekawiej robi się, kiedy policzymy koszty, jakie ponoszą rodzice w związku z tymi urządzeniami. Z badań wynika, że na komórki dla swoich dzieci Brytyjczycy wydają średnio 125 GBP, czyli w przeliczeniu na złotówki ok. 620 zł, a na swoje urządzenia 246 GBP, czyli ok. 1220 zł. Natomiast miesięczne utrzymanie komórki dziecka kosztuje Brytyjczyków 11 GBP (ok. 55 zł).
Tak naprawdę ciekaw jestem, jak duży odsetek stanowią telefony, a ile smartfony? Bo jeśli najmłodsi użytkują tylko zwykłą komórkę, służąca do dzwonienia, wysyłania wiadomości SMS itp., to pół biedy. Inna sprawa ze smartfonami i czy rodzice mają jakąkolwiek kontrolę nad przeglądanymi przez dzieci treściami, czy portalami społecznościowymi, do których te się logują? Nietrudno mi sobie wyobrazić sytuacje, kiedy tego nadzoru brakuje. Internet mimo, że jeden z najwspanialszych wynalazków ludzkości, kryje w sobie sporo złych miejsc.
Druga kwestia, która chodzi mi po głowie to pytanie, czy na naszych oczach dzieje się jeszcze rewolucja, czy mamy do czynienia już z ewolucją. Bliższa jest mi ta druga myśl, którą rozumiem w ten sposób, że nadszedł czas na naturalne zmiany. Skoro technika tak diametralnie zmienia świat, a nowości techniczne wysypują się dosłownie każdego dnia, nie mam złudzeń, że proces adaptacji do nowych rozwiązań wymuszany jest przez swobodne przechodzenie nad kolejnymi przemianami w dość naturalny sposób.
Chcąc mieć dla siebie chwilę wciskamy dzieciakom tablety czy smartfony, żeby czymś je zająć, a one uczą się zupełnie innego świata, w którym nie ma drewnianych klocków i papierowej książki edukacyjnej. Jest za to miejsce na coś nowego. Czy to jest lepsze od tego z czym my się wychowaliśmy? Nie mam pojęcia, ale widząc swojego Syna z moim smartfonem i tabletem już wiem, że to zupełnie inna i zarazem nowa jakość obcowania ze światem wirtualnym i rzeczywistym. Myślę, że kiedy podrośnie, będzie się strasznie dziwił, że istniało takie zjawisko, jak komputer PC. To notebook będzie największym urządzeniem, jakie przyjdzie mu poznać, a wszystkie prace i tak wykona w Internecie. Wolę tu być przed nim, żeby się nie zgubić, kiedy jajko zacznie być mądrzejsze od kury.
Źródło: huffingtonpost
Foto: sxc