Gartner opublikował w zeszłym tygodniu swoje dane na temat udziału poszczególnych mobilnych systemów operacyjnych w rynku. Nie może być tutaj niespodzianki – rządzi Android, potem jest iOS, ale największym szokiem jest dla mnie pozycja Microsoftu z Windows Phone lub też z nadchodzącym Windows 10 Mobile. I nie tylko chodzi o to, że te dane są miażdżące dla twórcy tychże platform. One nakazują mi zastanowić się nad rzeczywistym sensem kupowania Lumii 950XL (?), na którą ostrzę sobie zęby.
[showads ad=rek3]
Udział zielonego robota to potężne 84,7 proc. po trzecim kwartale 2015 roku. Jabłko zgarnia 23,7 proc. tortu. Gigant z Redmond wygląda wręcz komicznie z wynikiem 1,7 proc! Szok? Jak cholera! Tym bardziej, że poleciał rok do roku niemal o połowę! Kurczę, to zatrważające dane. Oczywiście Apple z iOS i Google z Androidem to dość jasny podział świata, a i tak dużo niższa pozycja molocha z Cupertino robi na mnie największe wrażenie, skoro posiada tak szczelnie okrojone portfolio. Niemniej – pozycja Windowsa mobilnego to jakaś katastrofa. I to totalna!
Nie wróży to najlepiej szczególnie, że dopiero zaczynają debiutować najnowsze Lumie 950 i 950XL. W nadchodzącym miesiącu zacznie się też dopiero masowe aktualizowanie obecnych Lumii – również tych w schedzie po Nokii – do Windowsa 10 Mobile. Ale czy jest sens myśleć dzisiaj o Microsofcie, jako dostawcy mobilnych rozwiązań? Przemawia za tym wyłącznie jeden ficzer i myślę, że tylko on ma faktyczny sens w kontekście całego dorobku tej firmy i wysiłków poczynionych na rzecz systemu dla smartfonów. Otóż tryb Continuum – to jest najsilniej motywujący dla mnie punkt, który interesuje mnie w najnowszych propozycjach od Microsoftu i motywuje do wydania pieniędzy.
[showads ad=rek1]
Kiedy patrzę na to, co dzieje się z rynkiem komputerów osobistych, które nagle postanowiły naśladować serię Surface, to zaczynam doceniać coraz cieplej różne próby, którym twórca Windowsa od lat stawia czoło. Żaden producent sprzętu, który wzoruje się dzisiaj na Microsofcie nie jest w stanie dostarczyć tak udanego produktu, jak Surface właśnie. Dlaczego? Bo jest to naprawdę świetnie skrojony komputer, który rewelacyjnie sprawdza się jako tablet, a jeszcze lepiej, jako notebook. Jeśli spojrzeć na to w ten sposób, to coraz wyraźniej dociera do mnie, że jeszcze nie teraz, na pewno nie w tym, ani przyszłym roku, ale już w 2017., kto wie, czy przypadkiem i iOS (bez względu na brednie, które opowiada Tim Cook w wywiadach na temat łączenia systemów), i Android (bez względu na stanowisko zajmowane w kontekście łączenia Chrome OS z Zielonym Robotem), nie będziemy świadkami erupcji trybów Continuum w wydaniu od Apple i Google?
[showads ad=rek2]
I piszę o tym zupełnie poważnie, bowiem jestem przekonany, że wtedy to Microsoft będzie miał w ręku najsilniejszego asa, mocno przepracowaną platformę, odpowiednio rozwiniętą, gotową na nowe wyzwania, a nie dopiero rozpoczynanie eksploracji. W tym kontekście Continuum to przyszłość, która dzieje się teraz, chociaż udział w rynku po ostatnim kwartale, to bolesna katastrofa… która może zaważyć na tym, czy rzeczywiście takich czasów doczekamy? Jeden taki okres może da się jakoś przełknąć, ale drugi, trzeci, czwarty…
[showads ad=rek1]
Cóż, nie zazdroszczę włodarzom Microsoftu zastanawiania się – co teraz? Tym bardziej, że nowe Lumie poza Continuum nie mają zbyt mocnych argumentów na rzecz przesiadki. Z aplikacjami wciąż ruletka, dedykowanych rozwiązań Google brak, dostępne są płatne, a darmowe upstrzone reklamami, Office na Androida czy iOS wypada lepiej niż na Windowsie, tak samo – również u konkurentów obecna jest nawigacja Here, a przodujące funkcje fotograficzne, z których topowe Lumie słynęły (i te niższego szczebla zresztą też), nie są już żadną konkurencją w zestawieniu z możliwościami matryc montowanych nawet w średniej półce cenowej przez resztę smartfonowej stawki. A – no i cenowo, nie ułatwiają sobie tej drogi, niestety… :/
Jak dla mnie – przed Microsoftem najtrudniejszy rok. Długi rok.
[showads ad=rek3]
Źródło: androidauthority