Sześćset czterdzieści dziewięć dolarów to góra pieniędzy. W przeliczeniu na złotówki po dzisiejszym kursie to nieco ponad dwa tysiące pięćset osiemdziesiąt złotych. I jeśli to cena w dolarach, to musimy doliczyć do niej podatek VAT, który w USA, zależnie od Stanu jest w innej wysokości. Po zaokrągleniu zbliżamy się niebezpiecznie do granicy trzech tysięcy złotych. Tyle mniej więcej w przeliczeniu na nasze oczywiście. Cena ta jest ogromnym wyzwaniem dla każdego smartfona, bowiem startuje on z wysokiego C, a to oznacza, że może utrzymać szczyt lub równie szybko spotkać się z glebą.
Acer Liquid Jade Primo – bo tak nazywa się bohater niniejszego wpisu – to smartfon pracujący pod kontrolą systemu Windows 10 Mobile, co obecnie jest moim zdaniem ważniejsze nawet od bebechów, którymi dysponuje, chociaż w najważniejszych punktach jest niemal bliźniaczo z Lumią 950 – czyli Snap 808, 3 GB RAM-u oraz 32 GB na pliki. Potem robi się już gorzej – na 5,5-calowym ekranie zmieszczono rozdzielczość FHD (a nie 2K), ale znowuż nie jest to tak dramatyczne, bo środowisko W10M doskonale adaptuje gorsze rozdzielczości. Poza tym w urządzeniu wylądowała 21-Mpx kamerka główna i 8-Mpx frontowa.
Jedną z największych zalet Acera Liquid Jade Primo jest wyposażenie Tryb Continuum, który do tej pory zarezerwowany był prawie wyłącznie dla słuchawek Microsoftu. Co więcej – w zestawie z telefonem jest stacja dokująca oraz klawiatura i myszka, tak aby można było bez problemu podłączyć się do monitora i zacząć pracować na dużym ekranie.
Czy to wszystko warte jest niemal trzech tysięcy złotych? Przykro mi, ale nie daję tej pozycji zbyt wielu szans na zwojowanie rynku. Raz, że zaporowa jest cena, a dwa – cóż, kogo stać na inwestycje w rozwiązania, na które nie ma żadnych sensownych aplikacji? I to jest właśnie ten istotny punkt, o którym wspominałem na początku, bowiem Windows 10 Mobile to już dzisiaj ledwie ślad patykiem na piasku pisany. Ledwo widoczny na rynku… W sumie trudno orzec, co o tym myśleć? MS daje sygnał, że jeszcze żyje, że jeszcze oddycha? Nie wątpię, tyle tylko, że wygląda na pacjenta w śpiączce i pod respiratorem…
Źródło: ubergizmo