Cały czas próbuję. Naprawdę się staram – wytężam umysł i chciałbym znaleźć prostą odpowiedź na to, dlaczego Google Glass to projekt, który pomimo tego, że jest/był skazany na sukces, został skazany na niebyt? I właściwie wiadomo tyle, że program Explorer prezentujący Glassy się zakończył, a same szkła wróciły do laboratoriów Google X. OK – mogło nie wyjść, jasne – natomiast wkurzają mnie ciągłe dywagacje o tym, że ten projekt nie mógł się udać, że prywatność, że to że tamto, bla, bla, bla – a samo wykonanie Glassów to jakieś brzydactwo. No ludzie! Opamiętajcie się!
Wiem, wiem – czuję już, jakie baty przyjdzie mi przyjąć za to, co za chwilę napiszę. Ale tak myślę, więc nie będę udawał, że jest inaczej. Osobiście bardzo, ale to bardzo ubolewam nad tym, że Glassy nie trafiły do powszechnej sprzedaży w normalnej cenie. Trochę nie do końca rozumiałem i nadal rozumiem zachowanie Google w tej kwestii, ale z pewnością jest tak, że oni wiedzą o czymś, o czym ja nie wiem.
Moim zdaniem – Google Glass to jeden z najbardziej twórczych konceptów XXI wieku. Nawet headsety wirtualnej rzeczywistości do mnie tak nie przemawiają, jak właśnie szkła od giganta wyszukiwania. Mieć na nosie to, co ma się w smartfonie to tak naprawdę początek. Może dlatego, że jestem osobą niepełnosprawną, największy potencjał widziałem dla szkieł właśnie w lecznictwie i zastosowaniach rehabilitacyjnych. W sytuacjach, w których ludzie sparaliżowani, czasowo porażeni jakąś dysfunkcją lub dotknięci tragicznym losem w wyniku jakiegoś wypadku – skazani są na uczenie się życia od nowa.
Ale nie tylko o nich myślałem, kiedy zachwycałem się Glassami. W podobnym tonie snułem fantazje na temat zastosowań w medycynie, kiedy chirurg może w czasie operacji mieć w okularach Google podgląd na wskazówki przekazywane przez towarzyszący personel lub rejestrować fazy leczenia dla swoich studentów. A skoro przy nich jesteśmy, to oczywiście otwiera się przed nami kolejny aspekt – edukacyjny.
Natomiast jedyne, co dało się w dużej mierze słyszeć na temat Google Glass, to stek chorych bzdur na temat inwigilacji, śledzenia, podglądania, nagrywania, fotografowania i Bóg wie czego jeszcze – za pomocą tych okularów, zupełnie tak, jak by na świecie nie było dzisiaj technologii znacznie bardziej dyskretnych i potrafiących znacznie więcej i lepiej w tym zagadnieniu niż Google Glass.
Przecież bateria zastosowana w tym kawałku plastiku zakładanym na nos starczała zaledwie na kilka godzin zabawy. Wow – rzeczywiście – można szpiegować do potęgi… Tymczasem mamy Edwarda Snowdena, który ryzykując wolność i życie ujawnił w brawurowy sposób, że cały świat jest na pasku NSA. I co? Cholera – trzeba dorwać tego dupka, jak on mógł!
Dla mnie totalna hipokryzja! Udostępniacie wszystkie swoje dane Google-owi, czy tego chcecie czy nie. Macie konta pocztowe na Gmailu, oglądacie YouTube, korzystacie z Chrome, archiwizujecie zdjęcia i prywatne pliki w Chmurze Drive, jeździcie z Mapami zbierającymi dane o trasie Waszego przemieszczania się, ale to Google Glass jest największym potworem współczesnej technologii, który ma zamiar do szczętu pożreć Waszą bezpieczną prywatność.
Tyle tylko, że gdyby na rynku był rzeczywiście jeden Google. Tymczasem miliard ludzi siedzi na Facebooku, kilkaset milionów na Twitterze, Instagramie, Snapchatcie, wrzuca pliki do Dropboxa, OneDrive, prowadzi blogi etc., etc. Czy ktoś w ogóle łudzi się, że zachował chociaż odrobinę prywatności? Przecież to jest całkowicie bez sensu! Kto dziś używa Internetu, ten jest jak na tacy. Oczywiście – garstka Internautów zatroszczy się o swoją anonimowość, ale to naprawdę promil ludzi używających sieci, którzy zdecydowali się na tak radykalne kroki.
Chciałbym, aby to było jasne – piętnuję wszelkie nadużycia. Nie chcę nikogo tutaj bronić, ani też atakować. Ale po prostu w głowie mi się nie mieści, że w sieci jest tyle osób, które wypisują takie bzdury na temat Google Glass, a przy okazji hejtują ich wygląd… To już osobny temat, ale przecież Google bardzo postarał się, aby oddać je w ręce profesjonalistów, projektantów mody, żeby uczynić z nich atrakcyjny produkt.
Dzisiaj żywię ogromną nadzieję, że Google Glass za jakiś czas wrócą. I myślę, że będę pierwszym, który – jeśli tylko cena i dostępność będą na ludzkim poziomie – je nabędzie. Zamiast żyć w paranoi, wolę się nim cieszyć. I fajnym sprzętem również, dzięki któremu już dzisiaj mogę i potrafię więcej! A więc do roboty Google – na pohybel hejterom!