Koniec domysłów, spekulacji, rozważań, pisania scenariuszy dla Apple i jego nowych urządzeń. Dzisiaj zostały zaprezentowane dwa jeszcze ciepłe smartfony od firmy z nadgryzionym jabłkiem. I jak jest? Sporo dobrych, nowych i mocnych niespodzianek, o czym poniżej. Ponadto opcja budżetowa jest bardziej kolorowa od klasycznej. W tych urządzeniach jest coś niezwykle przyjemnego, dlaczego dobrze się na nie patrzy. Mimo upływu lat, kosmetycznych zmian i mniejszych rewolucji od oczekiwanych, iPhone wciąż budzi dobre emocje. Chyba nigdy tak na serio mi nie przejdzie – każdy kolejny iPhone to rozkosz dla mego oka. Tutaj skupię się na modelu 5S.
OK., ale jak to wygląda od kuchni? iPhone 5S wyposażony został w ten sam, znany 4-calowy ekran Retina, z rozdzielczością 1136×640 pikseli, co daje ułożenie 326 ppi na cal. Obraz jest więc bezkompromisową żyletą, ale pragnę przypomnieć w tym miejscu, że chociażby LG G2 oddaje w ręce swoich użytkowników ekran w jakości Full HD (1920×1080 px) i gęstością ułożenia pikseli wynoszącą 423 ppi na cal! A więc miazga. Tyle, że Apple swoje już na tym polu odrobił i był prekursorem fenomenalnych rozdzielczości. Podoba mi się to, że nie wpadł w pułapkę ciągle nakręcającej się spirali rosnących wymagań technologicznych, chociaż…
…dalej jest oczywiście bardziej bezkompromisowo. iPhone 5S pracuje z nowym procesorem A7 skonstruowanym w architekturze 64 bitów, co sprawia, że to pierwszym smartfonem na świecie z takim sercem. A to może oznaczać tylko jedno – prędkość, prędkość i jeszcze raz prędkość. W praktyce jest 2 razy szybszy od poprzedniego chipa A6, pod którym pracuje iPhone 5. Oprócz tego otrzymał również koprocesor M7, który odpowiedzialny jest za odciążanie głównego procesora mniej ambitnymi zadaniami i zajmuje się obsługą żyroskopu, akcelerometru czy kompasu. Potrafi rozróżniać, czy idziecie, jedziecie samochodem, a kiedy biegniecie. Dzięki temu zmniejsza się zużycie energii i wydłuża czas pracy na baterii przez racjonalizowanie mocy obliczeniowej na bardziej lub mniej wymagające akcje związane z aktywnością.
Ponadto całkowitą nowością jest czytnik linii papilarnych, który został umieszczony pod zupełnie na nowo wyglądającym przyciskiem Home. Wprawdzie wciąż jest on okrągły, ale teraz również jest dotykowy, tak aby po przyłożeniu do niego palca, rozpoznawał użytkownika i dawał dostęp do zasobów smartfona.
Sam czytnik linii papilarnych nie tylko odblokuje iPhone’a, ale również można go tak skonfigurować, żeby autoryzował np. zakupy w App Store. To świetne posunięcie, które mocno wyróżnia dzieło Apple na tle konkurencji.
Dzięki temu przycisk Home zyskuje nowe funkcje, ale też zmienia się jego wygląd, co moim zdaniem znacznie wpływa na ogólny, wizualny odbiór iPhone’a 5S. Wg zapewnień Apple, czytnik rozpoznaje aż 360 różnych kątów przyłożenia, zatem nie ma znaczenia, jak będziecie trzymać smartfona. Dotykając przycisku Home, ten rozpozna swojego właściciela.
Urządzenie wyposażone jest też w 8-MPx główny aparat fotograficzny, który rejestruje wideo w jakości 1080 p i wyposażony jest w większy o 15 proc. sensor, który wpuszcza do obiektywu więcej światła, a co za tym idzie dostajemy lepszy, pełniejszy i dobrze doświetlony obraz. Z przodu jest kamera 1,2 MPx rejestrująca obraz w jakości 720 p HD. Patrząc na konkurencję, podobnie jak w przypadku ekranu, Apple nie poszedł na wojnę Megapikselową, ale jakość zdjęć z iPhone’a od zawsze zachwycała, więc myślę, że i tutaj nie będzie wstydu.
Urządzenie będzie dostępne w trzech kolorach: space grey, srebrnym i tu nowość znana również z przecieków – złotym. Najbardziej brakuje mi w iPhone’ach modułu NFC, którego i tutaj nie uświadczymy. Podobno wiąże się to z opłatami licencyjnymi za wykorzystywanie tej technologii, na co Apple nie chce się zgodzić. A szkoda, bo to świetne rozwiązanie. Myślę, że z czasem firma z Cupertino pokaże nam swój pomysł na zastąpienie NFC. Na uwagę za to zasługuje również komplet eleganckich etui dedykowanych dla iPhone’a. Całość pracuje oczywiście na najnowszym iOS 7, którym zachwycałem się w tym miejscu.
Ceny, z dwuletnim kontraktem zaczynają się u wszystkich operatorów w USA od tego samego poziomu: za wersję 16 GB trzeba zapłacić 199 dol., za 32 GB już 299 dol., a za opcję z 64 GB na dane 399 dol. Póki co na liście dostępności nie ma Polski, ale jest oczywiście Wielka Brytania oraz najbliżej Niemcy, a sprzedaż rozpocznie się od 13 września.