Wiesz, że aż 60 proc. Polaków nie myje zębów w ogóle lub robi to tylko „po łebkach”? Jest więc szansa, że takie inicjatywy, jak Amabrush to skutecznie zmienią, chociaż miesza się we mnie wszystko na raz – sceptycyzm, rozbawienie, facepalm, zainteresowanie. Niezły koktajl, prawda? I mieszanka ta może być całkiem wybuchowa, kiedy dołożysz do tego, że chodzi o mycie zębów, czyli czynność – która, jak na moje oko – nie tylko koncentruje się na wymyciu uzębienia, ale też całej paszczy!
W każdym razie dzięki Amabrush samo wyszorowanie zębów ma trwać całe… 10 sekund! Szybko, bez wielkiego zaangażowania, ale za to skutecznie. Startup można śledzić na Kickstarterze, a jest w sumie na czym zawiesić oko. Całość wygląda, jak przerośnięta sztuczna szczęka (ustnik), którą zgryza się po umieszczeniu w ustach, a która wykonana jest z antybakteryjnego sylikonu likwidującego aż 99,99 proc. bakterii. Czyli coś zdecydowanie dla sterylniaków ;).
Oczywiście o poprawne wyczyszczenie zębów dba system specjalnie ułożonego włosia (plus dedykowana pasta), które ponoć dociera do największych zakamarków i szczelin, skutecznie usuwając z nich osad i inne niespodzianki pozostawione podczas jedzenia i picia. Twórcy Amabrush zapewniają, że sprawdzono 2000 różnych typów uzębienia obydwu płci, więc teoretycznie sporo osób powinno być usatysfakcjonowane. Samo czyszczenie odbywa się poprzez wprowadzenie ustnika do ust, a ten zakończony jest mechanizmem wibrującym, który wprawia Amabrush w ruch, uaktywniając różnymi wariantami drgań włosie, które dokładnie myje pod ich wpływem zęby. Wkład wymienia się raz na 3-6 miesięcy.
Osobiście nie mam pojęcia, co o tym myśleć? Zastanawiam się, jak to rzeczywiście z takim rozwiązaniem jest, skoro dentyści rekomendują trzyminutowe szorowanie zębów w celu zachowania ich odpowiedniej higieny i czystości? Oczywiście 10 sekund to spora różnica okupiona zastosowaniem zaawansowanej technologii, ale chyba po raz pierwszy od baaardzo dawna mam dość sceptyczne podejście do tak nowoczesnego pomysłu tech. Jak wspomniałem wcześniej, przy tej czynności dba się również o umycie całej twarzy, nie tylko uzębienia, a nieświeży oddech nie likwiduje się poprzez samo wyszczotkowanie zębów.
Zobaczyłbym też jakieś badania kliniczne potwierdzające rewelacje twórców. Niemniej – jeśli ktoś chce iść z duchem czasu może zainwestować od kilkudziesięciu do blisko 1000 euro w zestaw dla siebie (zależnie od wariantu wyposażony w dodatkowe ustniki, ładowarki, pasty etc.). Ja zachowam dystans i zostanę przy swojej szczoteczce ;). W pewnych kwestiach wolę być wciąż analogowy…, chociaż popularność Amabrush na Kickstarterze pokazuje, że pomysł znalazł wielu entuzjastów. Ja do nich nie należę.