Pomysł na stworzenie serialu na podstawie jednej z książek Stephena Kinga od samego początku wydawał mi się bardzo ciekawy. Nie da się przecież ukryć, że takie adaptacje jego prozy jak “Skazani na Shawshank”, “Lśnienie” czy “Zielona Mila” są uznawane za jedne z najlepszych filmów w historii, czemu więc nie serial? Zwłaszcza że sam King podszedł do pomysłu z pełnym entuzjazmem i zaoferował swoją pomoc przy tworzeniu scenariusza do niektórych odcinków. Wydawało się więc, że szansa na sukces jest naprawdę duża. Teraz przy okazji rozpoczynającego się trzeciego sezonu “Under The Dome” przyszedł chyba dobry moment, aby te poglądy zrewidować.
[showads ad=rek3]
Fabuła “Pod Kopułą” związana jest z amerykańskim miasteczkiem Chester’s Mill, które z niewyjaśnionych powodów zostaje pewnego dnia odcięte od reszty świata przez przezroczystą nieprzekraczalną kopułę. Schwytani w ten sposób w swego rodzaju pułapkę mieszkańcy oraz przypadkowi przejeżdżający przez nie w tej chwili ludzie starają się wbrew wszelkim trudnościom poradzić sobie z zaistniałą sytuacją i zbudować w tych odizolowanych warunkach działającą społeczność. Trzeba przyznać, że sam pomysł wydaję się dość abstrakcyjny, jednak do prozy Kinga pasuje w sam raz.
[showads ad=rek2]
Rolę lidera w odciętym od świata Chester’s Mill obejmuje James „Big Jim” Rennie (w tej roli Dean Norris) radny i sprzedawca używanych samochodów a pomagają mu między innymi miejscowa dziennikarka Julia Shumway i były żołnierz Dale „Barbie” Barbara. Bardzo szybko jednak okazuje się, że w tym miasteczku niemal nikt nie jest tym, kim się wydaje a zaistniały kryzys, wydobywa z mieszkańców zarówno najlepsze, jak i najgorsze cechy charakteru. Nie mówiąc już o tym, że na tak ograniczonej przestrzeni trudno jest ukryć własne mroczne tajemnice. Duszny klimat Under The Dome przypomina mi w ten sposób postapokaliptyczny serial Jericho co z całą pewnością trzeba mu zaliczyć na plus.
Muszę jednak ze smutkiem przyznać, że z biegiem czasu sytuacja zmienia się na niekorzyść i z tego, co jak dotąd obejrzałem, zdecydowanie to właśnie pierwszy sezon robi najlepsze wrażenie. Trudności, z jakimi bohaterowie zmagają się, by zagwarantować mieszkańcom podstawowe produkty takie jak schronienie, woda czy elektryczność przy jednoczesnej próbie odpowiedzi na pytanie, czym jest otaczająca ich bariera, ogląda się naprawdę przyjemnie. Z biegiem czasu jednak sytuacja zaczyna wymykać się spod kontroli i mam tu na myśli zarówno sytuację w Chester’s Mill, jak i scenariusz. Okazuje się niestety, że otaczająca barierę tajemnica jest po prostu bardziej atrakcyjna niż podawane nam przez twórców odpowiedzi.
Nie zdradzając zbyt wiele, powiem tylko, że w drugim sezonie akcja przyspiesza jeszcze bardziej, a jednocześnie zaczyna wychodzić poza kopułę, snując kolejne dość fantastyczne węzły fabularne i dodając nowe (jednak już nie tak dobrze napisane) postaci. Pod koniec widzom naprawdę może się wydawać, że historia zaczyna zmierzać do końca. Jest to jednak mylne wrażenie, ponieważ twórcy już od jakiegoś czasu zapowiadają, że serial doczeka się aż pięciu sezonów, nie jesteśmy więc jeszcze nawet w połowie tego, co scenarzyści chcą głównym bohaterom zaserwować.
Premiera pierwszego (podwójnego) odcinka trzeciego sezonu miała miejsce trzy dni temu (25 czerwca) i powiem szczerze, że sposób, w jaki twórcy po raz kolejny chcą zakręcić opowiadaną historię, zbytnio do mnie nie przemawia. Jest to może spowodowane wspomnianym już nie do końca udanym odkrywaniem kolejnych tajemnic kopuły, a może dającym się zauważyć ograniczonym budżetem, tak czy inaczej z perspektywy tych nowych epizodów myśl o pięciu pełnych sezonach wzmaga tylko moje wątpliwości.
[showads ad=rek1]
Zobaczymy zresztą, jak będzie dalej, mam tylko nadzieję, że twórcy nie powtórzą błędów takich produkcji jak choćby Lost, przy którym mimo doskonałego początku ostatecznie po prostu przekombinowano do tego stopnia, że serial utracił większość fanów. Tego z całą pewnością Under The Dome nie życzę.
Foto: thetruthinsidethelie, ibtimes, tenplay, collider, thewestsidestory