Polubiłem KitKata. Właściwie to najlepsza do tej pory wersja Androida, z jaką miałem przyjemność pracować. I wcale nie dlatego, że najnowsza. Ten system jest po prostu bardzo, ale to bardzo stabilny i przy tym niezwykle wydajny. Tak się składa, że mam LG Nexusa 5 (tutaj znajdziecie jego recenzję), na którym Android KitKat 4.4.2 działa w czystej postaci. Jak się domyślacie ochów i achów nie brakuje, ale też miałem jedną sytuację, która trochę mi ten doskonały obraz zakłóciła, kiedy pewnego dnia po restarcie Nexusa wszystkie ikony z aplikacjami zniknęły z moich pulpitów i nie mogłem ich w żaden sposób przywrócić. Dodam, że nowy układ był przeze mnie dość pieczołowicie ustawiany, bowiem w tym systemie z powodu wielkości ikon ucieka jeden rząd z aplikacjami, więc musiałem się zdrowo nagimnastykować, by przyzwyczaić się do świeżego rozmieszczenia i wybrać z najbardziej potrzebnych programów te jeszcze bardziej wykorzystywane przeze mnie w codziennej pracy.
Styczność z KitKatem miałem również na Samsungu Galaxy Note 3 (recenzja tutaj), i w tym przypadku również narzekać zasadniczo nie mogłem. Pierwszy raz obcując z najnowszym Androidem mam poczucie, jakby system ten działa równie płynnie co iOS na sprzęcie Apple. Jako, że takowy też posiadam, to bez kozery muszę przyznać, że nie da się uniknąć tutaj porównań, a pod względem wydajności i niezawodności mojego iPada 2 naprawdę trudno dogonić, mimo że sprzęt jest już 3 lata po premierze i ponad 2,5 roku w moim posiadaniu. Android w starciu z pracą iOS (oczywiście również nie bezawaryjną) wypadał zawsze rzeczywiście blado. Aż do teraz.
KitKat jest naprawdę solidnym systemem, a nawet ogromnie rozbudowany w Galaxy Note 3 radzi sobie wręcz doskonale. Niewątpliwie swoje robi arcymocny hardware, Google przygotował tego Androida w taki sposób, aby był w stanie pracować na mniej wymagającym sprzęcie. Wszystko zapewne po to, by poprawić fragmentację, ale z tą wciąż ciężko. Kiedy patrzę na najnowsze statystyki popularności kolejnych wersji Androida, to widzę, jak ogromna przepaść dzieli w tym wymiarze Google od Apple. Oczywiście, że składa się na to wiele czynników, ale niewątpliwie żałuję, że wiele osób wyrabia sobie zdanie o Androidzie na podstawie starszych jego wersji, kiedy pod nosem mają naprawdę świetnie przygotowany OS.
Dzisiaj wciąż rządzi Android Jelly Bean i jego kolejne edycje od 4.1 do 4.3. Na tą wersję (szczególnie ostatnią) też nie można szczególnie narzekać, ale przesiadka na KitKata to zupełnie inna bajka. W każdym razie JB posiada w sumie 61 proc. użytkowników sprzętu z systemem Android na pokładzie. Na drugim miejscu pod względem popularności jest leciwy Gingerbread (17,8 proc.). Na podium jest jeszcze Ice Cream Sandwich (14,3 proc.), a dopiero poza nim – na 4. pozycji znalazł się KitKat z zasięgiem zaledwie 5,3 proc… chociaż – jak pokazuje najnowszy raport – nie jest najgorzej, bo edycja ta urosła od ostatniego badania z 2,5 proc. do obecnego poziomu.
Jest oczywiście spora szansa, że system ten zacznie zyskiwać na popularności, zwłaszcza kiedy na sklepowe półki trafi Samsung Galaxy S5, który pracuje właśnie na Androidzie KitKat. Ponadto rozpoczęła się już sprzedaż Xperii Z2 oraz HTC One (M8), a te smartfony również wyposażono w ten system. Następne wyniki pokażą więc, jaka jest siła flagowców od topowych producentów. Mam nadzieję, że teraz fragmentacja znacznie się poprawi.
Źródło, foto: Android Developer, androidauthority