Z lekkim zdziwieniem przywitałem dzisiaj o poranku wpis w serwisie AndroidAutohority, który swoje rewelacje podał za 9to5Google, że Asus wprowadził do oferty najświeższego Chromebooka. I zrobił to wyjątkowo po cichu. Pierwsze, co pomyślałem, że tak jak wiele firm lubuje się w kontrolowanych przeciekach, aby tylko grzać atmosferę przed konkretną premierą, tak są od tej reguły wyjątki, które również na tym zyskują, tyle że w drugą stronę. Przykład? Amazon i jego odświeżane bez rozgłosu co jakiś czas czytniki Kindle, o których w jednej chwili robi się głośniej niż przy okazji niejednego produktu z półki premium, bo nagle odkryty przez wszystkich news podawany jest z ust do ust lotem błyskawicy.
Ale tutaj wygląda na to, że nie ma mowy o drugim, a raczej o pierwszym przypadku. Asus Chromebook C302CA pojawił się na chwilę w ofercie jednego z popularniejszych sklepów internetowych w Stanach – NewEgg. Ale dzięki tej wpadce wiemy już o nim wszystko… chociaż uczciwie trzeba przyznać, że potwierdza to październikowe doniesienia na jego temat, bowiem już wówczas o nim pisałem i wtedy też mówiło się, że ma być C302CA produktem pośrednim pomiędzy średnią, a wyższą półką cenową.
Rzeczony Chromebook ma zatem przekątną ekranu wynoszącą 12,5-cala, wyświetla obraz w rozdzielczości Full HD 1080p, panel jest oczywiście dotykowy, do tego konwertowalny, zatem podobnie, jak w modelu Flip można go obrócić o 360st. Tyle na początek, bo naprawdę fajne rzeczy siedzą pod maską.
A tam znajdziesz procesor Intel Core M3, 4GB pamięci RAM oraz 64GB pamięci eMMC na pliki. W Asus Chromebooku C302CA pojawił się slot na karty typu microSD (do tej pory było to klasyczne SD), są dwa porty USB typu C w wersji 3.1, a do tego znajdzie się jeden z najbardziej pożądanych przeze mnie w Chromebookach ficzerów, czyli… podświetlana klawiatura! Oczywiście taką znajdziesz, ale w najdroższych produktach z Chrome OS na pokładzie, a ten wariant został wyceniony na… 499 USD.
Asus Chromebook C302CA jest też cieńszy od Chromebooka Flip i lżejszy. Jego wymiary i waga zamykają się w następujących proporcjach: 304x210x13mm; 1,2kg. Wzorniczo nowe dziecko od Asusa jest też bardzo ładnie pociągnięte – w kanciastym, bardziej biznesowym wydaniu, przez co przyjemnie patrzy się na niego chociażby oglądając widoczne tutaj materiały graficzne, które go przedstawiają. Jakiś problem? Dwa, aczkolwiek zasadnicze.
Pierwsza wątpliwość. Otóż Asus Chromebook C302CA z 499 USD za ten model, może wydawać się dość kontrowersyjną ceną, jeśli weźmiesz pod uwagę, że superświetny HP Chromebook 13 można kupić za niemal te same pieniądze w jego podstawowym wydaniu. Oczywiście są pewne różnice, jak chociażby brak USB typu C, czy o połowę mniej pamięci na dane, ale jest tam zdecydowanie lepszy i ciut większy wyświetlacz z rozdzielczością 3200x1800px. Urządzenie od Amerykanów jest już tez od jakiegoś czasu w sprzedaży.
Druga wątpliwość. Jeśli Samsung rzeczywiście pokaże na CES2017 swojego Chromebooka Pro z rysikiem, który w przeciekach też wyceniany jest na 499 USD, to nagle Asusowi wyrośnie potężna konkurencja! Bo produkt Samsunga jest równie cienki (13mm), jeszcze lżejszy (nieco ponad 1kg), również dysponuje co najmniej jednym portem USB-C i ma o niebo lepszy wyświetlacz z rozdzielczością 2400x1600px. Ale – NIE JEST JESZCZE oficjalnie zaprezentowany, więc póki co opieram się wyłącznie na tym, co wiadomo z renderów, które wyciekły w październiku. Niemniej – i tak to już mi wystarczy, aby mentalnie zestawiać ze sobą te dwa modele.
Osobiście – pomimo sympatii do Asusa – bez zastanowienia wybrałbym Samsunga. Od ponad roku mam słabość do rysików, z którymi na produktach Surface pracuje mi się wybitnie dobrze, a wcześniej sporo używałem Note’ów i z autopsji wiem, jak to fantastycznie funkcjonuje. Zwłaszcza, że Samsung ma w zanadrzu kapitalnie przygotowane oprogramowanie do obsługi stylusa, a to również miałoby się znaleźć w jego Chromebooku Pro. Tylko, że…
No właśnie… Asus Chromebook C302CA to sprzęt, o którym w październikowych przeciekach mówiło się, że będzie obsługiwał rysiki, a skoro nie pojawiła się taka informacja w ofercie NewEgg, to wnioskuję, że tak jednak nie będzie. I tutaj zaczyna się ból głowy, bo jeśli będzie wsparcie dla stylusa, to czy jest on dedykowany? A może trzeba dokupić, jako osobne akcesorium? No i co z jakimś oprogramowaniem do niego? Czy takowe jest w planach, czy to tylko ewentualny marketingowy magnes na takich ludzi, jak ja? Cóż – liczę, że te wątpliwości rozwieją się zaraz na początku stycznia!
Na koniec – dodam tylko, że Lenovo szykuje się również do rysikowego Chromebooka, który miałby być urządzeniem stworzonym na bazie Yoga Booka – już teraz uznawanego przeze mnie za kultowy (chociaż wciąż czekam na swój egzemplarz testowy).
Ach! Coś czuję, że to będzie gorący początek roku z Chromebookami w tle!