Mówiąc dokładniej to w zasadzie premiera odbyła się z datą wczorajszą jednak w naszym kraju miała ona miejsce o godzinie 3:00 w nocy (oczywiście na antenie HBO) i jestem pewien, że nie zabrakło fanów, którzy postanowili zarwać noc tylko po to, aby po rocznej przerwie cieszyć się z powrotu do Westeros i kontynuować przygody bohaterów serialu. W końcu nie da się ukryć, że (mimo pięknej pogody za naszymi oknami) Zima Nadchodzi :), a wraz z nią zbliża się przeznaczenie rodu Starków i całych Siedmiu Królestw. W ostatnich latach Game of Thrones systematycznie zdobywa nagrody i wyróżnienia (ma ich już ponad 100 w tym nagrody Emmy i Złoty Glob) oraz tytuł najchętniej nielegalnie pobieranego w sieci serialu, więc myślę, że określenie – najważniejsza premiera telewizyjna roku jest w tym przypadku jak najbardziej uzasadnione.
Sam nie wiem do końca, w którym momencie się to stało jednak teraz sama myśl o czołówce nowego odcinka z jej znajomym motywem muzycznym oraz świetną oprawą graficzną przyprawia mnie o ciarki na plecach :). Nie dzieje się tak zresztą przez przypadek. Zalety Gry o Tron można, by pewnie wymieniać bardzo długo dla mnie jednak tym co robi największe wrażenie jest skala całej historii. Co prawda pierwszy sezon zaczynał się dość wolno i śledziliśmy w, nim głównie przygody rodziny namiestnika północy jednak teraz historia obejmuje w zasadzie losy całych kontynentów i toczy się jednocześnie w wielu miejscach rozrzuconych po całym świecie R.R. Martina.
Drugą cechą super produkcji HBO, która rzuciła miliony widzów na kolana jest sam przebieg akcji. Postaram się uniknąć spojlerów, jednak bez wątpliwości mogę powiedzieć, że żaden inny serial, czy film nie buduje napięcia i nie zadziwia (czy nawet porusza) zwrotami akcji, tak jak adaptacja Pieśni Lodu i Ognia. Jest to oczywiście głównie zasługa oryginału, jednak w niczym nie umniejsza wrażenia totalnie opadniętej szczęki, które towarzyszy nam w momentach, gdy cała fabuła w przeciągu sekund wykonuje bardzo ostry zwrot zwykle związany z legendarnym już uśmiercaniem głównych postaci. Jeden z takich momentów w czwartym sezonie (związany z pewnym pojedynkiem :) ) sprawił, że oglądając podskakiwałem w fotelu jak w czasie oglądania jakiegoś mega ważnego pojedynku bokserskiego, a emocjonujący finał tej sceny doprowadził mnie do zdecydowanie żywiołowej reakcji co raczej nigdy nie zdarza mi się przy oglądaniu telewizji :).
Pomysł na ekranizacje książek R.R. Martina przez HBO był naprawdę przebłyskiem geniuszu, trudno mi sobie zresztą wyobrazić, aby z tak ambitnym projektem mógł sobie poradzić jakikolwiek inny producent telewizyjny. Zaczynając od środków finansowych poprzez ogromne doświadczenie oraz możliwość korzystania z usług jednych z najbardziej utalentowanych twórców, HBO mogło podejść do materiału źródłowego z rozmachem, który pozwolił na pełne zrealizowanie scenariusza i zbudowanie całego świata pełnego politycznych intryg, wojen, magii i mitycznych stworzeń. Ten sezon na pewno nie będzie odbiegał od poprzednich, a raczej przyniesie jeszcze więcej nowości. Będziemy mieli wreszcie okazje poznać księcia Dorana Martella z Dorne (w tej roli pojawi się Alexander Siddig), zobaczyć mroczne zaułki Braavos, czy w końcu dowiedzieć się więcej o okrytych tajemnicą “dzieciach lasu”, które przed wiekami władały w Westeros.
Apropo tych wszystkich nowości. Dodać trzeba, że piąty sezon będzie składał się głównie z materiałów zawartych w “Uczcie dla Wron” oraz “Tańcu ze Smokami”, czyli odpowiednio czwartym i piątym tomie powieści R,R. Martina, jednak jakiś czas temu w sieci pojawiły się też informacje, że może zawierać części fabuły z kolejnych, jeszcze nie publikowanych książek. Czy tak będzie faktycznie, dopiero się okaże, jednak jest to myślę ważna informacja dla wszystkich, którzy najpierw chcą zapoznać się z wersją papierową, a dopiero później z serialem. Przyznam jednak , że (znając poczucie humoru społeczności internetowej) ucieczka od spojlerów już po emisji może okazać się bardzo trudna :)
Foto: imgkid, vixenvarsity, businessinsider, collider, gameofthrones