[showads ad=rek2]
SŁOWEM WSTĘPU
Czas na recenzję Xperii, która wzbudza największą ciekawość. Niewątpliwie dwa znaki, które towarzyszą temu modelowi – 4K sprawiają, że zainteresowanie jest spore. Niekoniecznie przekłada się to może na sprzedaż, ale umieszczenie w starą i dobrze znaną obudowę, wyświetlacza o takiej rozdzielczości powoduje, że Sony osiąga zamierzony cel. Przez moment znów głośno jest o japońskiej firmie, która niestety straciła pazura przy okazji kolejnych Xperii Z. I choć to wciąż świetne telefony, to brak im błysku, świeżości i cholernej rewolucji. No bo ileż można w końcu korzystać z wzornictwa, które owszem interesujące, to ulepione wciąż z tej samej gliny. Co gorsza, ten marazm przenosi się niestety na inne elementy i Z5 Premium na tym cierpi. Mam wiele zastrzeżeń i choć głównym bohaterem powinien być tutaj ekran, zawrotna ilość pikseli jaką w sobie ma nie pomogła, by ukryć powtarzalność i… lenistwo producenta.
Skąd jednak ten tytuł? Bo to naprawdę świetny telefon, który dla mnie nie musiałby mieć nawet tego 4K. Korzystanie z tego modelu było przyjemnością, a wady o których będę pisał, to coś – co spokojnie można wyeliminować. Niestety Sony póki co nie wyraża chęci by to zrobić, dlatego pomimo, że to Xperia, z której korzystało mi się najlepiej, to nie kupiłbym tego modelu.
WYGLĄD I WZORNICTWO
Przed przystąpieniem do tej recenzji, przejrzałem recenzje n wszystkich Xperii na 90sekund. Każdą. Zaczynając od tych najstarszych – Xperia Z1 – poprzez, Xperię Z2, Xperię Z3, Xperię Z3 Plus i Xperię Z5. Trochę tych telefonów już mieliśmy w redakcji, a nie wymieniłem i tak wszystkich. Szczególną uwagę zwracałem jednak na zdjęcia i na wygląd. Nie da się ukryć, że wraz z kolejnymi premierami, słychać tylko zawodzenie: “o nieee, znowu to samo wzornictwo”. Dlatego też przejrzałem materiały i choć dla zwykłego użytkownika Xperia – szczególnie ta z serii Z – wygląda zawsze tak samo, to tak do końca nie jest. Owszem, telefony te są bliźniaczo podobne, ale liczba szczegółów, które są zmieniane jest w gruncie rzeczy spora. Nie jest to jednak plus. Często są one zmieniane na siłę i nie zawsze generują pozytywne wrażenia.
Nie mam ochoty się pastwić nad tym, że Sony od kilku lat jedzie na tym samym wzorniczym wózku. Tak naprawdę to podchodząc do tego chłodnym okiem stwierdzam, że ta monolityczna i kanciasta skorupa to coś, co charakteryzuje telefony Japończyków i z zamkniętymi oczami jesteś w stanie określić, jakie urządzenie masz w ręce. Jestem przekonany, że jest wielu użytkowników, którym podoba się ten styl. Jakiś czas temu mi on również bardzo odpowiadał, ale w pewnym momencie zaczął mnie nużyć, a teraz znów poczułem miętę do kształtów Xperii. Bez wielkiego entuzjazmu, ale jednak.
Nie sposób wymienić istotne różnice pomiędzy poszczególnymi Xperiami z serii Z. W przypadku wersji Premium również ciężko będzie mi je wyliczyć. W stosunku do zwykłej Xperii Z5 – jest to pozostawienie w wersji Premium przezroczystego szkła na pleckach. W klasycznej z5 jest matowe. W przypadku starszych modeli chociażby zmiana przycisku włączania/wyłączania. Charakterystyczny, okrągły kształt zmienił zupełnie swoje oblicze i wypada to całkiem korzystnie, ale są minusy. Podoba mi się, że przede wszystkim wygląda to ładniej. Po drugie – w końcu coś się konkretnie zmieniło ;). Po trzecie – ukryty w nim jest skaner linii papilarnych. Działa on perfekcyjnie i ani razu nie miałem z nim problemów. Dotykasz kciukiem powierzchni i telefon odblokowany. Szkoda tylko, że ze względu na umieszczenie czytnika właśnie w tym miejsc możemy dodać tak naprawdę tylko jeden palec – kciuk prawej ręki. No chyba, że uruchamiasz Xperię palcem wskazującym ;). Minusy? Na zdjęciu tego dokładnie nie widać, ale przycisk delikatnie wtopiony jest w obudowę, przez co ciężko go czasami zlokalizować. Pomimo tego, że jest na środku wysokości telefonu, to trzeba się na nowo do niego przyzwyczaić. To akurat nie jest jednak duży problem. Jest nim moim zdaniem skok samego włącznika. Działa on dość topornie i trzeba włożyć stosunkowo dużo siły by go wcisnąć. Myślę, że wynika to właśnie z osadzenia go ciut za głęboko. Gdyby trochę wystawiał, albo był równo z obudową, wypadałoby to lepiej.
Skoro jestem przy prawej krawędzi, to na wszelką krytykę zasługuje rozmieszczenie regulacji głośności. Nie wiem, kto wpadł na ten genialny pomysł, ale jest on zupełnie nie trafiony. Ciężko się ją reguluje i powinna być umieszczona znacznie wyżej. W sumie to nie mam pojęcia dlaczego zmieniło się jej położenie, skoro w poprzednich Xperiach funkcjonowało to dobrze. Nie wydaje Ci się, że to zmiana wykonana na siłę? Coś na zasadzie “hej, przesuńmy ten przycisk niżej, przynajmniej będzie się różnić od poprzednich Xperii” – sorry, ale czuję niesmak. Jak wprowadzać zmiany to z głową. Nie pogarszajmy sprawy. Dla mnie ten element został wprowadzony na siłę i osobiście mi nie odpowiada.
Oczywiście, standardowo Xperia została wyposażona w fizyczny przycisk migawki. To niezmienny element i bardzo dobrze, bo często się przydaje, a gdy się już do niego przyzwyczaisz, to będziesz go szukać mimowolnie w każdym smartfonie.
Plecki to miejsce, w którym również nie doświadczysz zmian, no chyba, że zaliczać będziemy zmianę napisu informującego o ilości Mpix w aparacie ;). Nawet znaczek NFC pozostaje niezmienny od lat.
Panuje tutaj taki minimalizm, że ciężko byłoby cokolwiek zmienić. Warto jednak wspomnieć, że Xperia Z5 Premium otrzymała plecki, w których zdecydowanie można się przejrzeć. Moja wersja, miała akurat kolor czarny i efekt nie był, aż tak widoczny. Za to inne opcje kolorystyczne mają idealne właściwości lustra. Na zdjęciach promocyjnych wygląda to fenomenalnie. W rzeczywistości już trochę mniej. Wyjątkiem jest czarny kolor i przyznam Ci się jednak, że wyjątkowo mi się bardzo spodobał w Xperii Z5. Zazwyczaj wolę jaśniejsze barwy, szczególnie przy takiej świecącej obudowie, ale tutaj było inaczej. Powierzchnia jest przyjemnie śliska i mimo wszystko nie zbiera takiej ilości odcisków palców, jakby się początkowo mogło wydawać. Zdaję sobie jednak sprawę, że z czasem to wrażenie mija.
Zawsze krytykuję i marudzę, gdy na telefonie zostają jakieś ślady naszych rąk, ale tutaj nie wiedzieć czemu, aż tak mi to nie przeszkadzało. W ogóle Xperię Z5 Premium trzyma się bardzo przyjemnie w dłoni. Ergonomia jest tutaj na dobrym, wysokim poziomie. Trzeba jednak uważać, ponieważ – szczególnie przy suchych dłoniach – bardzo łatwo może się wyślizgnąć. Szkoda by było, w końcu telefon nie należy do najtańszych.
Z5 Premium ma wymiary 154,4 x 76 x 7,8 mm i waży przy tym 181 gramów. Muszę przyznać, że są to bardzo optymalne warunki fizyczne. W moim odczuciu smartfon nie jest ani za duży, ani za mały. Być może w pierwszej chwili może wydawać się trochę ciężki, ale tutaj akurat zaleta, poza tym Z5P musi mieć swoją wagę i być odpowiednio wyważony. Xperia Z5 spełnia te warunki.
Wiem, że zwracam uwagę na szczegóły, ale uwierz mi, że czasami potrafią zrobić różnice. Przy bardzo zbliżonych, jeśli czasami nie tych samych parametrach technicznych, w telefonach z swojej kategorii wagowej, takie pierdołki czasami przeważają o zakupie. No i jeśli mówimy o kolejnej Xperii, ciężko pisać o jakichś wielkich zmianach, pozostaje skupienie się na niuansach.
EKRAN
Zdecydowanie mogę napisać, że główny bohater tej recenzji. Nie da się ukryć, że jest to element, który w przypadku tego smartfona, wzbudza największe zainteresowanie. I słusznie. Bo jest to mocny punkt Xperii Z5 Premium. Takie jest założenie. Na początek jednak kilka liczb.
5.5 cala. Autorski wyświetlacz stosowany do urządzeń przenośnych – Trilumios. No i wisienka na torcie – rozdzielczość: 4K – 3840 x 2160 pikseli. Daje to nieprawdopodobne 806 pikseli na cal!
Zacznę może od przekątnej. Przyznam się, że te 5,5 cala do Xperii pasuje mi wyśmienicie. 5,2 cala przy Xperii Z5 jest dobre, ale zdecydowanie o wiele bardziej czuję się przy większym rozmiarze ekranu. Pod tym kątem Sony wykonało świetny ruch, który zapewne związany jest też z inną rozdzielczością, ale od kiedy w portfolio japońskiego producenta nie ma aktualizowanych smartfonów z dużym ekranem, Z5 Premium świetnie uzupełnia tę lukę. W sumie to szkoda, że równolegle z premierą kolejnej Xperii, nie otrzymujemy również większej wersji.
Wyświetlacz wyposażony jest tradycyjnie w technologię X-Reality w wersji dla urządzeń przenośnych. Ta mieszanka powoduje, że Sony ma naprawdę rewelacyjnie wyglądające wyświetlacze. Uwielbiam z nich korzystać. Są niesamowicie jasne i szczerze, rzadko jest potrzeba, by tak mocno rozjaśniać obraz. Słoneczne dni nie są przeszkodą do swobodnego konsumowania treści, a że zima przyszła w moje rejony trochę później, miałem okazję się o tym przekonać.
W zestawieniu z moim Note’m 4, ekran w Z5 Premium wyglądał wspaniale. Szczególnie biel, która jak wiadomo w AMOLED-ach ma cieplejszą barwę i w skontrastowaniu z Sony jest wręcz żółta. Chętnie zestawiłbym testowany model z innym smartfonem – mianowicie z S6 Edge Plus. Ten pojedynek mógłby być naprawdę ciekawy, bo w telefonie Samsunga ekran był równie fenomenalny, chociaż nie z taką rozdzielczością.
Dobrze, ale co z tym 4K? Przede wszystkim, smartfon Sony nie wyświetla obrazu w takiej rozdzielczości cały czas. Dzieje się tak w szczególnych momentach, np. przy korzystaniu z multimediów, ale też nie wszystkich. Aplikacje nie są bowiem dostosowane do takich rozdzielczości i mam tutaj na myśli przede wszystkim gry. Te zobaczysz w starym dobrym FHD (Full HD). Taką bowiem rozdzielczość udostępnia Xperia przez cały czas. Kiedy zaczniesz oglądać zdjęcia lub filmy, wtedy poczujesz moc 4K.
W zasadzie poczujesz albo nie. Wrażenia będą z pewnością bardzo pozytywne i oglądanie filmów na YouTube w wysokich rozdzielczościach – szczególnie w 60 klatkach na sekundę – sprawiają, że można zbierać szczękę z podłogi. Wygląda to naprawdę niesamowicie. Przynajmniej ja napawałem się pięknym obrazem. Jest jednak kwestia ludzkiego oka. Czy jesteśmy w stanie zarejestrować takie rozdzielczości? Czy różnica pomiędzy 2K, a 4K jest tak ogromna, by poczuć poważną przepaść? Mimo wszystko ciężko to stwierdzić na ekranie o takich rozmiarach. Jestem bowiem przekonany, że są osoby, które wzruszyłyby ramionami i nie dostrzegły różnicy. Inni zapewne by się zachwycali. Ja, przy założeniu, że mam dwie Xperie, jedna wyświetlająca obraz w 2K, druga w 4K nie wiem czy umiałbym dostrzec tak szybko różnicę. Oczywiście zmiana w stosunku do FHD jest ogromna, co było odczuwalne szczególnie przy oglądaniu zdjęć. Niemniej – szczerze pisząc nie sądzę, by typowy Kowalski zorientował się, że ma do czynienia z taką rozdzielczością, gdyby o tym nie został wcześniej poinformowany.
Dochodzimy jednak do momentu, w którym trzeba zadać sobie pytanie: Po co mi 4K w telefonie? Tak naprawdę to do niczego. Na dzień dzisiejszy QHD jako górna granica w pełni wystarcza, owszem pewnie przyjdzie czas na zamianę, ale póki nie ma wsparcia w postaci aplikacji, tak wysoka rozdzielczość jest w świecie smartfonów czymś egzotycznym. Może w tabletach, gdzie przekątna jest większa taka rozdzielczość miałaby większy sens? W smartfonach go nie widzę, tym bardziej, że bateria padłaby przy takiej pracy w niedługim czasie.
Największym plusem ekranu nie jest jednak wg mnie upakowanie tylu pikseli, a także uzyskana dzięki temu sama jakość obrazu. Mocną stroną jest tutaj chociażby intensywność kolorów, która świetnie zachowuje równowagę pomiędzy nadmierną cukierkowatością, a zimną i bardziej pastelową charakterystyką wyświetlaczy LCD. Sony świetnie poradził sobie pod tym względem i na Xperię Z5 Premium patrzy się z niezwykłą przyjemnością.
Doceniam Sony za próbę wypuszczenia na rynek takiego smartfona, ale uwierz mi – to, czy Twój smartfon będzie miał 443 ppi (Xperia Z5), czy 806 ppi – nie ma dla Twojego oka takiego znaczenia.
WYDAJNOŚĆ
Wydajność Xperii Z5 Premium jest krótko pisząc – rewelacyjna! Wszystko (no prawie ;) ) działa, jak błyskawica. Pięknie to wygląda, a jeszcze lepiej się z tego korzysta. Odpowiedzialny jest za to ośmiordzeniowy procesor Snapdragon 810 przy wsparciu procesora graficznego Adreno 430 i 3 GB pamięci RAM. Mieszanka solidna, która pod kątem mocy daje mnóstwo możliwości, a jeszcze więcej przyjemności. Xperia Z5 Premium spokojnie może być stawiana za wzór, jeśli chodzi o kulturę pracy.
Wyjątkiem jest tylko aplikacja aparatu, ale cała reszta śmiga bez zająknięcia. Absolutne mistrzostwo i z pewnością zasługą tutaj jest lekkość i optymalizacja nakładki. Zresztą nie jest to jakiś wyjątek. Praktycznie każda Xperia z serii Z zawsze wyróżniała się bardzo dobrą pracą i do dzisiaj tak jest. Nie słyszałem nigdy, by ktokolwiek narzekał na to, że “zetka” nadmiernie się laguje i praca na niej to katorga. Jeden z moich znajomych ostatnio sprawił sobie Xperię Z1 i mając chwilę ten telefon w rękach, wciąż mogłem utwierdzić się w przekonaniu, że działał solidnie. Z5 Premium tym bardziej pokazuje na co ją stać i pod tym kątem nie mam żadnych zastrzeżeń. Szkoda tylko, że wydajna praca wiąże się z nagrzewaniem, ale o tym nieco niżej…
SYSTEM, APLIKACJE I MULTIMEDIA
Wiele razy poruszany temat przy okazji tekstów mobilnych Sony, to oczywiście nakładka wizualna na system. Moja sympatia do niej jest jak sinusoida. Z początku była to moją ulubioną. Później zmęczył mnie już jej wciąz ten sam i powtarzalny, jak zdarta płyta wygląd, brak konkretnych zmian etc. Teraz – znów czuję większą miętę. Lollipop zdecydowanie przysłużył się wszystkim Xperiom, które go otrzymały. Z5 Premium w trakcie testów niestety nadal korzystała z “Lizaka”, choć aktualizację do Androida 6.0 Marshmallow z pewnością dostanie.
Sony od zawsze stawia na minimalizm. Tutaj jest go jeszcze więcej, co tylko się przysłużyło systemowi, a ten wizualnie naprawdę niewiele odbiega od czystej wersji Androida. Fani stockowego OS-a szybko się tutaj odnajdą, bo wiele rzeczy jest tu niemalże pozostawionych takimi, jakimi stworzył je Google. Chociażby pasek powiadomień, który w poprzednich wersjach był okropny. Jeśli jednak nie podoba Ci się wygląd zaproponowany przez Sony, możesz skorzystać z dostępnych tematów, niestety często płatnych i z mojej perspektywy nieciekawych. Ja jednak nie potrzebuję wymyślnych czcionek i niestworzonych ikonek. W moim przypadku prostota jest górą.
Wracając jednak do samej nakładki. Pomimo, że jest naprawdę dobrze, kilka rzeczy do mnie nie przemawia. Śmieszna sprawa, ale tapety. Oprócz może dwóch, góra trzech, cała reszta też przewija się w każdej Xperii. Nie jest to może najważniejsza rzecz w smartfonie. Niektórzy nie zawracają sobie tym głowy. Inne obrazki można przecież dodać samemu, ale poprzez dodawania tych samych tapet, odnoszę wrażenie, że efekt świeżości, którzy w fizycznym wyglądzie raczej ma się kiepsko, jest potwierdzany również w samym systemie.
Skróty aplikacji, które dostępne są po wywołaniu przycisku wszystkich otwartych aplikacji (mały kwadrat po prawej), to również stary pomysł znany z innych Xperii. Do mnie on np. w ogóle nie trafia i z niego nie korzystam. Nie mówię, że mnie on drażni, ale najchętniej wyłączyłbym to podmenu. Oczywiście masz możliwość spersonalizowania tego miejsca, dodając inne elementy. Nadal jednak mnie to nie przekonuje. Nie potrzebny mi jest tutaj ani kalkulator, ani minutnik, czy też możliwość zrobienia screena.
W ogóle odnoszę wrażenie, że wśród programistów Sony zapanowało lenistwo. Bardzo dużo elementów, które pojawiają się w Xperii Z5 Premium, było już w poprzednich modelach. Zmieniła się co najwyżej estetyka ikonek, czy minimalnie wygląd – ale nawet to nie zawsze ma miejsce. Nie bardzo umiem sobie wytłumaczyć, dlaczego tak się dzieje? Niby wszystko jest OK, bo pracuje się na Xperiach bardzo dobrze, ale nie ma tu nic, co potrafiłoby mnie zaskoczyć. Brakuje nowych funkcji, dopieszczania tego co już jest, ewolucji pomysłów. Tego nie ma. Spójrz np. na HTC. Z każdą nową wersją flagowca, wprowadzana jest duża aktualizacja nakładki Sense. I choć wzrocznio między One M8, a One M9 nie było dużo różnic, to biorąc ten smartfon do ręki podczas pracy miałem poczucie świeżości. Xperie zdecydowanie zatraciły ten element. O jakimkolwiek zaskoczeniu nawet nie wspominam…
Michał Brożyński w recenzji klasycznej Z5 szczegółowo opisywał z punktu technicznego (w sekcji MUZYKA), na czym polega magia dźwięku w Xperiach. Ja tylko mogę potwierdzić. Zastosowane technologie (High Resolution Audio), kodek LDAC, który wpiera bezprzewodowe słuchanie muzyki, czy system DSEE HX przetwarzający muzykę ze Spotify, czy Deezera sprawiają, że słuchanie ulubionych kawałków na Z5 Premium będzie niezapomniane. To oczywiście potwierdza tę dominację Sony nad innymi producentami.
Jakość dźwięku na słuchawkach jest powalająca. I to na każdych. Bez wyjątku. Nawet na takich, po których nie spodziewałbyś się absolutnie niczego, a ich koszt oscyluje w granicach ceny paczki papierosów. Powrót do każdego innego urządzenia po Z5 Premium był dla mnie niezwykle traumatyczny. Nie ma telefonu, który dostarczałby tak wspaniały i piękny dźwięk do Twoich uszu. Jest tu mnóstwo możliwości, dzięki którym dostosujesz go do swoich potrzeb. Xperia Z5 Premium, jak każda z serii Z, rozstawia konkurencję po kątach i w tej chwili nie ma sobie równych. Trzeba to po prostu usłyszeć i przekonać się samemu, że mam rację. Kiedy pomyślę o możliwościach np. HTC One M9, gdzie do dyspozycji masz tylko jeden suwak, to ogarnia mnie pusty śmiech. Nawet Samsung pomimo wielu możliwości, nie oferuje takiej jakości. Brawo Sony! Pod tym kątem mistrzostwo świata. Jeśli szukasz telefonu typowo do muzyki to tylko Xperia z serii Z. Zarówno zwykła Z5 i Z5 Premium pozamiatają.
Co ciekawe jednak, głośniczki zewnętrzne już tak nie wbijają w fotel. Wręcz przeciwnie, byłem nimi zawiedziony. Jako, że w moim samochodzie nie mam radia (tak, wiem – bieda ;) ), puszczam muzykę ze smartfona. Wspomagam się przy tym zewnętrznym głośnikiem, ale przy okazji testów, mam świetne środowisko do tego, by sprawdzić jak grają głośniki samego urządzenia. W przypadku Xperii Z5 Premium, pomimo ustawionej głośności na full, nie grały one tak donośnie. Plus, za dobrą jakość, nie charczały i nie zniekształcały dźwięku. Brakowało mi jednak w nich mocy. Tutaj z kolei HTC odstawia konkurencję.
Sony należy jednak pochwalić za to, że oprócz dostarczenia – przepraszam fanów – nudnego smartfonu, stara się przyciągnąć konsumenta coraz lepszymi dodatkami. Takim odpowiednikiem Galaxy Gifts i Galaxy Essentials w przypadku Samsungów, czyli Xperią Lounge. Zdecydowanie Sony idzie w bardzo dobrym kierunku. Wraz z testowanym modelem możliwości było nawet całkiem sporo. Sporą niespodzianką okazała się możliwość odebrania w fizycznym sklepie Sony autorskich słuchawek producenta. Nie ma ich w zestawie, ale to nic, bo można otrzymać je w pobliskim brandsotre. Mogłem również skorzystać z promocji i pobrać 3 filmy. To już coś.
Idzie to zdecydowanie w dobrym kierunku. Do chociażby Samsunga i jego licznego partnerstwa z różnymi dostawcami gier, aplikacji i treści jeszcze brakuje, ale podoba mi się, że Sony w końcu kusi użytkownika czymś innym niż samym telefonem. Tym bardziej, że w przypadku powtarzalnego wzornictwa, ciężko jest zaproponować nowy model, teoretycznie tej samej słuchawki. Ciekaw jestem jak korzystanie z Xperii Lounge wygląda w dłuższej perspektywie, i jakie Sony szykuje oferty i niespodzianki dla swoich użytkowników na najbliższy czas? W dłuższej perspektywie miło jest być docenianym przez producenta, a nie tylko w dniu zakupu, a na takie niespodzianki wciąż mogę liczyć z moim Galaxy Note’m 4, który aktualnie łapie się na nowe promocje i tzw. gifty. W każdym razie – bardzo fajnie, że Sony idzie podobną drogą.
APARAT
Naprawdę nie wiem, dlaczego aparat w Xperiach jest traktowany jako najlepszy aparat w smartfonach? Pod kątem hardware – nie ma dyskusji – to najlepszy aparat. Nie mam tutaj co do tego żadnych wątpliwości. Pod kątem software, Sony poległ totalnie. I w sumie leży tak już od kilku generacji Xperii. Gdyby nie aktualizacja, którą dostałem wraz z pierwszym uruchomieniem Xperii Z5 Premium, to aplikacja aparatu wciąż wyglądałaby i działała, jak ta z Xperii Z2. I naprawdę nie przesadzam. Mało tego. Ona wciąż pracuje tak samo, a czasami wręcz mam wrażenie, że gorzej. Dla mnie porażka. Można przymknąć oko na niektóre aspekty, ale nie przez tyle czasu, to jest telefon z najwyższej możliwej półki. W średniaku mógłbym zaakceptować taki stan rzeczy. W Z5 Premium jest to absolutnie nie do przyjęcia.
Udowadniając moje zdanie, zacznę może od tego, że aplikacja po aktualizacji przeszła wizualną metamofrozę. Od razu można zauważyć, że została unowocześniona i wygląda teraz o niebo lepiej.
Zmienił się system nawigowania. Jest on bardziej intuicyjny i uproszczony, choć jeszcze nie tak, jak mogłoby być. Jest tu jednak jakiś dobry prognostyk przed kolejnymi aktualizacjami (mam nadzieję, że przyjdą one o wiele szybciej…). No dobrze, ale do rzeczy. Główne funkcje, z który najczęściej będziesz zapewne korzystać są od razu pod palcem. Wystarczy przesunąć nim pionowo, by nawigować pomiędzy trybem manualnym, auto, kamerą oraz dodatkami.
Sama aplikacja działa również sprawnie, ale funkcje jakie oferuje są już zdecydowanie poniżej poziomu.
Zacznę może od najbardziej (nie)sławnego – Efekty AR. Dodawanie dinozaurów, krasnoludków oraz masę innych (często płatnych!) pierdół, które są tutaj niezmiennie od Xperii Z, i… dla mnie mogłoby ich w ogóle nie być. W zasadzie zastanawiam się, dlaczego tu jeszcze są? Będę niemiły i napiszę tak: zamiast tego, polecam programistom zajrzeć do efektów kreatywnych. Proszę odpalić sobie tę aplikację i zobaczcie, jak ona laguje! I nie piszę tutaj o korzystaniu z tego przy sztucznym świetle, tylko przy naturalnym! Rozumiem, że takie rzeczy mogą się wydarzyć w jakiejś wersji danej aplikacji/programu. Ale to wszystko jest powtarzane z każdym kolejnym smartfonem! Dlaczego? Czy nikt tego tam nie widzi i nie testuje?
Kolejna rzecz. Nie umiem sobie wytłumaczyć, dlaczego mając najlepszy aparat pod względem bebechów, Japończycy nie mogą napisać do niego lepiej zoptymalizowanej aplikacji? Dlaczego robienie zdjęcia trwa relatywnie tak długo? W Samsungu jest “pstryk” i już. W LG tak samo. Nawet HTC w swoim flagowcu potrafi okiełznać coś takiego, jak zapisywanie zdjęć. SonyXperia Z5 Premium ma przy tym czkawkę. Kończyło się tym, że ładnie kadrowałem zdjęcie, ustawiałem ostrość, naciskałęm spust migawki i zabieram aparat. Smartfon zapisuje dopiero fotkę, a potem się dziwię, że mam poruszone zdjęcia. Hmm… coś tutaj ewidentnie nie gra :/.
I o ile jakościowo zdjęcia potrafią zachwycić i być porównywalne do innych pionierów, to aplikacja nadal woła o pomstę do nieba. Jest lepiej, jest naprawdę lepiej, skłamałbym gdyby tak nie było. Widać, że włożono tutaj sporo pracy, ale podstawowe rzeczy leżą. Pisał o tym także Michał Brożyński w recenzji zwykłej Xperii Z5. Ja również zadam to pytanie tutaj. Dlaczego nie mogę korzystać za każdym razem z np. trybu HDR? Dlaczego muszę używać niższych rozdzielczości, by aparat był w pełni funkcjonalny? Dlaczego tryb HDR nie działa w Lepszej Automatyce? Pytań jest sporo, a odpowiedzi na nie brak. Pozostaje więc zapytać inaczej: po co matryca, która ma 23 MP? Niech to będzie 12, ale niech działa porządnie, a nie na pół gwizdka.
Robienie panoramy niestety wymaga niezłej wprawy. Wystarczy, że ręka Ci nie utrzymasz poziomu (o co przy takich fotkach nie trudno), a Twoje zdjęcie będzie wyglądać tak jak moje. Hmm, słabo nie uważasz? W zwykłej Xperii Z5 było to samo. Niestety – Sony zapomniał, aby dać w aplikacji jakieś ostrzeżenie (jak robią to konkurenci w innych telefonach), że opuszczasz kadr lub zadbać o oprogramowanie wyrównujące.
Byłem niedawno świadkiem, kiedy porównywano Xperie pod kątem fotografii z np. Samsungami z serii S. Niestety nie mogę się z tym zgodzić. Spójrz na te zdjęcia? Czy tylko ja widzę tutaj prześwietlenia?
No i na koniec – czas w jakim aparat się włącza również przyprawia o ból głowy. Niestety, ale Sony nie może pod tym kątem rywalizować z np. Huawei, Samsungiem czy LG. Trwa to za długo. Koniec kropka. Nie wspominam już o uruchomieniu poszczególnych trybów.
O właśnie, jeśli już przy tym jesteśmy. Efekty kreatywne skomentowałem, ale jest coś jeszcze. Nagrywanie w 4K. To akurat wiąże się również z temperaturą i o niej również za chwilę, ale jeśli przy pomocy Xperii Z5 Premium chcesz nagrywać w 4K, to sobie zwyczajnie odpuść. No chyba, że zadowalają Cię 3-4 minutowe filmiki (maksymalnie). Sony ma z tym problem już od dłuższego czasu i praktycznie każdy ich telefon mający możliwość kręcenia w tej rozdzielczości przegrzewa się co kończy się stosownym komunikatem. Z5P również nie dała rady, i to na tyle mocno, że w zimowe dni można sobie ogrzać dłonie. Nie chcę wiedzieć, co się dzieje latem… :(.
I żeby nie było. Piszę to z żalem serca, ale nie da się tego pominąć. Nie mogę o tym nie wspominać i naprawdę dziwią mnie głosy, że Xperia z serii Z – w tym testowana przeze mnie wersja Premium – mają najlepszy aparat. Fizycznie tak. Ale cała otoczka leży. Oczywiście nie jest też tak, że każde zdjęcie jest zmarnowane. Udane kadry są rewelacyjne i pod kątem jakości wszystko jest w najlepszym porządku, ale niestety trzeba się trochę namęczy,ć by ustrzelić dobrą fotkę. Najlepiej żeby były to dobre warunki pogodowe. Nocne zdjęcia niestety też nie powalają, z prostej przyczyny. W trybie auto rzadko które nie jest poruszone. Tutaj tylko tryb manualny wchodzi w grę. Zresztą chyba po raz pierwszy podczas testów smartfona Sony wolałem korzystać z manuala.
Wylałem trochę żółci, ale nie po to, by bezsensownie krytykować. Fakty są takie, że Sony aktualnie ma mnóstwo pracy, żeby ulepszyć pod kątem aplikacji swój aparat. I niech to się stanie od podstaw. Nie chcę nakładania nowej szaty, na stare ubrania i wmawiania mi, że pod spodem jest coś ciekawego. Bo nie jest.
Wszystkie zdjęcia w wysokiej rozdzielczości znajdziesz na naszym koncie FLICKR
BATERIA I TEMPERATURA
Sony opanowało sztukę gospodarowania energią do niemalże perfekcji. Telefony tego producenta mogą żyć często (i regularnie) bez ładowarki przez około dwóch dni. W tym przypadku przechwałki marketingowe to prawda. Dodaj do tego świetne tryby oszczędności – STAMINA – i w tym momencie mógłbym zwyczajnie wystawić wielki znak “OK” dla niemalże każdego japońskiego telefonu.
Xperia Z5 Premium nie jest tutaj wyjątkiem. Pojemność baterii wynosi solidne 3440 mAh i w praktyce gospodarowanie jej zasobami wygląda bardzo dobrze. Z racji przeprowadzanych testów, a więc konieczności sprawdzenia Xperii w każdych warunkach, tradycyjnie już, mocno żyłowałem baterię. Lekko nie było, ale w moich rękach telefon wystarczał na około 24h. Cała doba, przy 5,5-calowym ekranie to bardzo dobry wynik. Dodatkowo tryb STAMINA jest w tej chwili bardzo mocno rozbudowany i choć od dawna nie ogranicza się tylko do jego włączenia, to masz naprawdę spore pole do popisu jeśli chodzi o zarządzanie energią w swoim telefonie. Pod tym kątem Sony wg mnie nie ma sobie równych.
Niestety gorzej… zdecydowanie gorzej sprawa ma się z temperaturą. Pomijam kwestie samego procesora. Problem z odprowadzaniem ciepła ciągnie się za każdą Xperią od Z2 zaczynając. Trudno mi powiedzieć w czym tkwi kłopot? Podejrzewam, że na to pytanie nie potrafią odpowiedzieć sami Japończycy. Rozumiem. Każdy telefon czy tablet ma prawo się zagrzać. Nie ma takiego, który nie byłby ciepły przy intensywnej pracy. Tylko, że w przypadku Z5 Premium, ciepłota zaczyna być wyraźnie odczuwalna podczas przeglądania zdjęć. I znowu – rozumiem, że działa wtedy rozdzielczość 4K, podobnie jak przy oglądaniu filmów, ale nie do tego jestem przyzwyczajony we flagowych urządzeniach…
Musi się tutaj coś zmienić. Bo to nie pierwsze urządzenie Sony, które ma problem z intensywnym nagrzewaniem się. I wcale to nie jest wina tylko procesora.
Na koniec totalne nieporozumienie dla mnie. Telefon, który kosztuje mnóstwo kasy nie ma szybkiego, ani bezprzewodowego ładowania. Hmm, nie ukrywam konsternacji. W tej klasie to standard. O ile na bezprzewodowe ładowanie mógłbym jeszcze przymknąć oko, tak już co do szybkości – niestety nie. Za każdym razem miałem wrażenie, że Z5 Premium ładuje się wieki – jeśli 3h (od 10 proc. do 100 proc.) to dla Ciebie też dużo, to wiesz o czym piszę. Wstyd Sony, wstyd.
PODSUMOWANIE
Tak jak w tytule. To najlepsza Xperia, której i tak bym nie kupił. Sony sprawił, że miałem w rękach naprawdę ogromne możliwości, które bez problemu mogą sprawić, że seria Xperia Z będzie wciąż szanowana i poważana. Jest jedną z najlepszych, ale do korony jest jeszcze daleko. Zresztą wyniki sprzedaży Sony mówią same za siebie i je po prostu tutaj przemilczę. W Polsce jednak, japoński producent cieszy się dużą popularnością (widzimy to też w statystykach bloga) i to chyba wynik tego, że nie każdy potrzebuje w telefonie innowacji.
Xperia Z5 Premium, poza rewelacyjnym ekranem 4K jest niesamowicie solidnym telefonem, który dostarczy Ci samych przyjemności. Na upartego poza aparatem, ale dla kogoś, kto będzie miał po raz pierwszy do czynienia z Xperią będzie z pewnością zachwycony. Moja opinia na temat aparatu oparta jest na wieloletnim doświadczeniu i przetestowaniu mnóstwa urządzeń. Gdyby ten telefon był dla Ciebie pierwszym smartfonem, albo zmieniałbyś go mając wcześniej jakiegoś średniaka, to na pewno nie będziesz tak, narzekał jak ja ;).
Czy Xperia Z5 Premium to smartfon, który był potrzebny na rynku? Dla kogo tak naprawdę kierowane jest to urządzenie? To trudne pytania (i kolejne z wielu już postawionych wyżej), bo nie widzę oczami wyobraźni, by korzystali z niego młodzi ludzie. Smartfon ten kojarzy mi się z biznesem i poważnymi spotkaniami w biurze. Tylko, czy do tego potrzeby jest ekran 4K? Nie sądzę. Czy 4K w ogóle jest tutaj potrzebne? Dla mnie nie musiałoby tego być. Wystarczyłby panel QHD. Nawet Full HD wygląda tutaj świetnie.
Dla mnie to telefon, który ma pokazać, że Sony nie zamierza się poddać i zwyczajnie pręży mięśnie, by powiedzieć “my też potrafimy”. Tylko, że ekran o tak wielkiej rozdzielczości na dzień dzisiejszy jest zbędny. Brak do tego wsparcia w postaci aplikacji, a przede wszystkim – tak, jak pisałem o już o tym kiedyś – 4K w smartfonach to naturalna kolej rzeczy. Z czasem przyjdzie, ale najpierw trzeba coś zrobić z bateriami. Xperia Z5 Premium radziła sobie z tym całkiem nieźle, no ale jak już wiesz, wysoka rozdzielczość uaktywniała się tylko w niektórych momentach. Wtedy już tak dobrze nie było i energia uciekała w oczach.
Pomimo tego, wyświetlacz jest tutaj najmocniejszym punktem. Zaraz obok wydajności samego systemu (z wyłączeniem aplikacji aparatu). Czy to wystarczy żeby wydać 4 tysiące złotych? Na to pytanie trzeba sobie odpowiedzieć samemu. Ja chciałbym Xperię, która byłaby połączeniem zwykłej Z5 i wersji Premium. A punktem wspólnym byłaby przekątna ekranu – ale bez 4K.
Jest jeszcze jedna rzecz. Kiedyś o tym również wspominałem, ale znów to powtórzę. Nadszedł czas na zmianę wizerunku Xperii Z. Naprawdę. Proszę, zróbcie coś i tchnijcie nowe życie w te produkty! Inaczej nie widzę przyszłości dla tych flagowców. Już jest tragicznie, a nie chciałbym, by marka ta zniknęła z rynku. Potrzeba świeżości. Pod każdym względem. Od wzornictwa, poprzez soft, a na pierdołach kończąc. Potrzeba telefonu, zbudowanego od podstaw, zostawiając za sobą wszystko, co do tej pory zostało zrobione. Nie chce kolejnych Xperii Z co pół roku, niech to będzie nawet 15 miesięcy, ale trzeba przyjrzeć się wszystkiemu od nowa, i to co ma potencjał niech stanie się hitem i mocną stroną przetargową w walce o konsumenta.
[showads ad=rek2]